Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 21

Poczułam delikatne pocałunki na moich ustach i szyi. Uśmiechnęłam się.
- Otwórz oczy.- odezwał się słodki głos.
- Nie, bo boje się że jak je otworze to ciebie już nie będzie.- wyjaśniłam.
- Na pewno będę.
- A co jak to tylko sen?- spytałam. Chłopak złożył na moich ustach pocałunek. Podniosłam powoli powieki. Ujrzałam uśmiechniętą twarz Tomlinsona. Przeciągnęłam się.  Przybliżyłam się do Louisa i go przytuliłam. Zamknęłam oczy. Strasznie mi się chciało spać.
- Nie wstajesz?- zapytał.
- Nie i ty też nie. Teraz zastępujesz mi poduszkę.- zaśmiałam się.
- Kochanie wstajemy.- szepnął po chwili. Westchnęłam.
- Niech ci będzie.- oboje wstaliśmy z łóżka. Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Zaczęłam przygotowywać śniadanie. Po chwili w kuchni pojawił się Louis. Usiadł na krześle i mi się przyglądał. Uśmiechnęłam się. Położyłam talerz z kanapkami na stole. Usiadłam na kolanach Louisa.
- Pojedziemy jutro do moich rodziców? Chciałbym cię z nimi poznać. Co ty na to?- spytał.
- Możemy jechać.- odezwałam się.- Polubią mnie?
- Jestem tego pewien.- pocałował mnie w policzek i przytulił do siebie. Po śniadaniu poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na sofie i dłuższą chwile tam siedzieliśmy.
- Wiesz co? Ja muszę dzisiaj załatwić coś na mieście.- odezwałam się i wzięłam do ręki telefon. Postanowiłam napisać wiadomość do Alexa.

Do: Alex
Treść: Spotkamy się na mieście za jakieś 10 minut?

Od: Alex
Treść: Ok. To w parku.

- Jak wrócisz pójdziemy do mnie.- powiadomił mnie Louis. Poszłam do korytarza. Włożyłam trampki i wyszłam z domu. Szłam normalnym krokiem. Park był dość blisko mojego domu. Gdy dochodziłam do umówionego miejsca, zauważyłam już czekającego na nie Alexa. Podeszłam do niego i usiedliśmy na ławce.
- Przepraszam cię za wszystko. Wróciliśmy do siebie z Louisem. Nie mogłabym z tobą być, bo cię nie kocham. Jedyną osoba na świecie, którą kocham jest Louis. Nikt tego nie zmieni.- chłopak posmutniał. Widać że chciał ze mną być i naprawić to co było kiedyś. Tylko że ja go nie kocham. Może kiedyś kochałam, ale na pewno nie tak jak teraz kocham Lou.
- Rozumiem. Mogłaś przynajmniej… a zresztą.- odezwał się.
- Przepraszam.- odezwałam się znowu.
- Zostaniemy przynajmniej przyjaciółmi?- spytał.
- Jasne.- lekko się uśmiechnęłam.- Ja będę już szła. Do zobaczenia.- pożegnałam się i poszłam z powrotem do domu. Szkoda mi się go zrobiło. Najpierw chce z nim być, a później po prostu zostawiam dla innego. Nie mogłabym być z kies kogo nie kocham. Weszłam do domu i od razu weszłam do salonu. Louis siedział znudzony na kanapie. Podeszłam do niego i usiadłam mu na kolanach.
- Możemy iść.- uśmiechnęłam się.
- Byłaś z Alexem?- spytał.
- Musieliśmy sobie wszystko wyjaśnić.- pocałowałam Lou w policzek.

***

- Jestem!- krzyknął Louis gdy wchodziliśmy do jego domu. Od razu usłyszeliśmy krzyki chłopaków.
- Harry oddaj mu to!- krzyknął Liam. Zachichotałam. Jak zwykle się kłócą.
- To nie było podpisane że Nialla.- odezwał się Hazza.
- A właśnie, że jest podpisane!- krzyknął Niall. Oboje z Louisem weszliśmy do salonu. Chłopaki spojrzeli na nas z uśmiechem. Pomachałam do nich i też się uśmiechnęłam.
- Jak dobrze cię wreszcie widzieć.- zaśmiał się Liam. Także się zaśmiałam. Louis objął mnie od tyłu.
- Chciałem wam oznajmić, że Holly jest w ciąży.- uśmiechnął się Louis. Chłopaki wpatrywali się w nas z nie dowierzeniem.
- Naprawdę?- zapytał Harry.

- Nie tylko żartowaliśmy żeby było śmiesznie.- odezwałam się ze śmiechem.
- Już myślałem że naprawdę jesteś. Jestem za młody żeby zostać wujkiem.- odezwał się uspokojony Hazza. Wszyscy spojrzeli na niego jak na debila.
- Ona żartowała. Jest w ciąży.- tym razem odezwał się Zayn.
- Gratulacje.- przytulił mnie Liam.
- Jutro jedziemy do moich rodziców.- uświadomił ich Louis.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że taki krótki, ale jakoś nie miałam pomysłu. Nie wiem kiedy napiszę kolejną, ale za niedługo. ;> Czekam na wasze komentarze. ;D

wtorek, 28 maja 2013

Rozdział 20

Obudził mnie dzwonek do drzwi. Ktoś głośno się dobijał do  drzwi. Zaspana wstałam z łóżka i zeszłam na dół. Otworzyła drzwi i zobaczyłam Jane.
- Miałaś przyjść o 12.- odezwałam się zaspanym głosem. Wpuściłam dziewczynę do środka.
- Jest po 12.- odezwała się i poszła do salonu.
- Co!? Już 12?!- krzyknęłam.- Daj mi 20 minut. Zaraz do ciebie wracam.- szybko pobiegłam na górę. Zabrałam ciuchy i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, umyłam zęby, zrobiłam makijaż i uczesałam włosy.

Zeszłam szybkim krokiem na dół.- Przepraszam że tak długo.- usiadłam na sofie obok dziewczyny.
- No to o czym chciałaś pogadać?- spytała.
- Byłam wczoraj w pracy i gadałam już z Paulem. Powiedziałam mu że za jakiś miesiąc odchodzę z pracy.- zaczęłam mówić.
- Chcesz już totalnie stracić kontakt z Louisem?- zapytała.
- No nie chce, ale muszę. Był u mnie wczoraj Alex. Chce do mnie wrócić i nawet zajmować się moim dzieckiem. Dałam mu wczoraj odpowiedz.
- Mam nadzieje że dałaś mu tą odpowiedz negatywną.- odezwała się przeciętnym głosem. Nawet ma mnie nie patrzyła. Tak jakby to było oczywiste. Przez chwile się nie odzywałam. Dziewczyna na mnie spojrzała i wybałuszyła oczy- Co ty do cholery wyprawiasz?! Jesteś jakaś głupia czy co?! Chcesz sobie spieszyć życie?!- krzyczała na mnie.
- Tak będzie lepiej. Popracuje jeszcze trochę i się wyprowadzimy. Nie mogę tu zostać. Musze brać pod uwagę przyszłość mojego dziecka. Chce żeby miało ojca.- wyjaśniłam. Dziewczyna szybko wstała i pokierowała się do wyjścia.
- Najlepszym wyjściem jest ucieczka. Masz racje. Nie mogę patrzyć jak niszczysz sobie życie. Sobie i ludziom dookoła. Nie chce mi się z tobą gadać.- wyszła i trzasnęła drzwiami. Fajną mam przyjaciółkę. Nie ma to jak wysłuchanie przez nią moich problemów. Spojrzałam na swój brzuch i go pogłaskałam.
- Jeszcze ciebie mam malcu.- szepnęłam. Poszłam na górę. Posprzątałam trochę swoją sypialnie. Następnie poszłam posprzątać łazienkę. Zajęło mi to jakieś 30 minut. Usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Idę!- krzyknęłam. Zeszłam po schodach i udałam się do korytarza. Podeszłam do drzwi i je otwarłam. Zobaczyłam tak Louisa. Chłopak bez zaproszenia wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Podszedł do mnie i oparł mnie o ścianę. Chwycił w swoje ręce moją twarz. Wpatrywał się w moje oczy.

- Jak możesz mi to robić?- spytał nadal patrząc w moje oczy. Ja także patrzyłam w jego. One mnie hipnotyzowały. Same zmuszały do patrzenia w nie.- Jak możesz wracać do Alexa? Jak możesz rezygnować z pracy? Ze mnie? I to wszystko dlatego że zaszłaś w ciążę. Czemu mi nie powiedziałaś?- zadawał po kolei pytania. Po moich policzkach spłynęły łzy. To wszystko to robota Jane. Jestem chyba jej największą dłużniczką. Gdyby nie ona uciekłabym od tego wszystkiego. Louis przybliżył swoją twarz do mojej. Zaczął mnie namiętnie całować. Strasznie mi tego brakowało. Brakowało mi po prostu niego. Mocno przytuliłam chłopaka. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie odrywałam się nawet na chwile od Louisa. Nie miałam zamiaru w takim momencie otwierać drzwi. Zresztą Louis tak samo. W końcu gdy dzwonek zadzwonił kolejny raz podeszłam do drzwi i je otworzyła. Był tam Alex.
- Nie mam teraz czasu. Później pogadamy.- byłby głupi jakby nie zobaczył stojącego za mną Louisa. Zamknęłam drzwi i spojrzałam na Tomlinsona. Poszliśmy razem do salonu. Usiedliśmy na sofię. Przybliżyłam się do niego i przytuliłam.
- Przepraszam. Kocham cię najbardziej na świecie. Nie chciałam od ciebie odchodzić, ale musiałam. Ja nie chce żeby potem pisało w gazetach że naciągnęłam cię na dziecko. Nie chce żebyś przeze mnie skończył karierę.- chłopak pocałował mnie w głowę.
- Kocham cię. Pamiętaj że to ty jesteś najważniejsza w moim życiu. Jak pomyśle że gdyby nie Jane to straciłbym ciebie i nasze przyszłe dziecko. Nawet bym go nie poznał, bo bym nie wiedział o jego istnieniu.- odezwał się.- Obiecaj mi że już nigdy nic przede mną nie ukryjesz.
- Obiecuje.- odezwałam się.- Cieszysz się że będziesz ojcem?- uśmiechnęłam się.
- Nawet nie wiesz jak bardzo.- Louis mocno mnie przytulił.- Jak dowiedziałem się od Jane tego wszystkiego to byłem w szoku. Szkoda tylko że ty mi nie powiedziałaś, ale jakoś to przeżyje.- Louis zaczął mnie całować. To był wreszcie ten mój wymarzony moment. Może jednak mogłam mu od razu powiedzieć.- Kiedy się dowiedziałaś że jesteś w ciąży? To już pewne?- zadał pytania.
- W Paryżu zrobiłam test, a jak przyjechaliśmy to byłam u lekarza i potwierdził to w stu procentach. Tak więc to pewne. Możesz się jeszcze z tego wszystkiego wycofać.- chłopak zmarszczył brwi.
- Oszalałaś?- spytał.
- No mówię serio. Boje się że zniszczę ci karierę.
- Kariera tu nie jest najważniejsza.
- Musiałam chyba podjąć najtrudniejszą decyzje na świecie. Musiałam wybrać dziecko albo ciebie. Wybacz ale wybrałam dziecko.
- I dobrze zrobiłaś.- uśmiechnął się.

***

Cały dzień spędziłam z Lou. Przebrałam się w piżamę i weszłam do łóżka.
- Tomlinson chodź to wreszcie!- krzyknęłam zniecierpliwiona. Chciałam się już do niego przytulić, a go nie ma. Uśmiechnięty Louis wszedł do mojego pokoju. Zrobił głupią minę.- Kobiecie w ciąży chyba nie odmówisz?- zapytałam śmiejąc się.
- Wystarczy że tobie nigdy nie odmawiać, a co dopiero kobiecie w ciąży.- zaśmiał się. Louis rozebrał się i wszedł do łóżka. Wtuliłam się w jego tors.
- Jezu, ale mi tego brakowało.- uśmiechnęłam się. Lou pocałował mnie w głowę i przytulił do siebie. Podniosłam się trochę i zbliżyłam swoją głowę do głowy Louisa. Na jego ustach zaczęłam składać pojedyncze pocałunki. Chłopak się wyszczerzył. Po chwili wróciłam do poprzedniej pozycji.- Kocham cię Tomlinson.- odezwałam się pewna siebie.

- Też cię kocham pani Tomlinson.- zaczęłam się śmiać.
- Może najpierw się oświadcz panie T.
- To tylko kwestia czasu i będziesz moją żoną.- uśmiechnął się.
- Nie bądź taki pewny siebie.
- A co nie chcesz?- zapytał.
- Zastanowię się.- zaczęłam się śmiać.- Dobra koniec gadania. Muszę iść spać. Ostatnio dłużej śpię.- zaśnięcie nie sprawiło mi dużego problemu. Już po chwili smacznie spałam. Cały czas byłam wtulona w pana T.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Postaram się jutro napisać. ;D Mam nadzieje że jesteście szczęśliwi. Dzięki za spam pod wcześniejszym rozdziałem. XD Komentować!!! ;>

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 19

Wsiadłam do auta i pojechałam w stronę budynku gdzie miał odbyć się wywiad. Miałam zadbać o wygląd chłopaków. Trochę się stresowałam spotkaniem z Louisem. Boje się mu spojrzeć w oczy. Jednak ja to robię dla jego dobra. Nigdy nic nie może mi się ułożyć. Wszystko pod górkę. Zatrzymałam auto na parkingu. Wysiadłam z niego i poszłam w stronę budynku. Gdy weszłam do budynku od razu poszłam w stronę schodów. Zauważyłam tam chłopaków. Spojrzałam w górę schodów. Dostrzegłam Louisa. Chłopak na chwile się zatrzymał i na mnie spojrzał. Po chwili ruszył z powrotem. 

Poczułam ukucie w sercu. Westchnęłam. Nienawidzę swojego głupiego życia. Muszę dzisiaj pogadać z Paulem. Ruszyłam po schodach na górę. Weszłam za chłopakami do jakiegoś pokoju. Przywitałam się z nimi i wzięłam się do pracy. Louis w ogóle się do mnie nie odzywał. Zresztą ja także nie próbowałam zagadać. Tak strasznie chciałam mu powiedzieć prawdę, ale nie mogłam. Zniszczyłabym mu życie. Gdy chłopaki poszli na wywiad, ja postanowiłam pogadać z Paulem.
- Za jakiś miesiąc będę musiała zrezygnować z pracy.- odezwałam się pierwsza.- Specjalnie mówię wcześniej, żebyś potem na ostatnia chwile nie musiał kogoś szukać na moje miejsce.
- Ale dlaczego?- zmarszczył czoło.- Źle ci się pracuje z chłopakami?
- To sprawy osobiste.- wyjaśniałam. Jeszcze kiedyś mi podziękuje, że zrezygnowałam z pracy i Louisa. W końcu zrujnowałabym karierę jego gwiazdeczce.- Mogę już wracać do domu?- spytałam.
- Tak.- wyszłam z budynku i wsiadłam do auta. Pojechałam z powrotem do domu. Weszłam do środka i poszłam coś zjeść.

***

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Przed drzwiami stali chłopaki. Tylko czwórka. Louisa nie było. Zresztą nie dziwię się. Zanim zdążyłam coś powiedzieć, chłopaki już byli w moim salonie. Ja również tam poszłam.
- Coś się stało?- zapytałam zdziwiona cała sytuacją.
- Ty nam powiedz.- odezwał się Zayn.
- Co mam wam powiedzieć?- dopytywałam.
- Dlaczego rezygnujesz z pracy? No i czemu zerwaliście z Louisem? Od niego nie da się nic wyciągnąć.- mówił Liam. Wzruszyłam ramionami.
- Te dwie rzeczy się łączą. Nie powiem wam dlaczego zerwałam z Louisem. Po prostu tak będzie lepiej dla nas obojga.- wyjaśniałam.
- No nie sądzę.- odezwał się Niall.

- Czyli zerwaliście tak po prostu? Bez żadnego argumentu?- zaczął obsypywać mnie pytaniami Liam.
- Dajcie mi spokój. To nie moja wina że…- tu się zawahałam. Nie dokończyłam zdania.
- Że co?
- Że nic.- odpowiedziałam krótko. Po policzkach popłynęła mi łza. Przez chwile nikt nic nie mówił. Chłopaki tylko przyglądali mi się. Ja spoglądałam to na nich to na podłogę. Po jakimś czasie wreszcie się odezwałam.- To nie jest łatwa sprawa dla mnie.- znowu zrobiła się cisza. Liam wstał i usiadł obok mnie. Objął mnie ramieniem.- Ja go nadal kocham, ale po prostu nie możemy być razem.- zaczęłam bardziej płakać. W tym etapie mojego życia nie powinnam się denerwować, ale w tej sytuacji nie potrafię inaczej. Chłopaki się nie odzywali tylko siedzieli w ciszy.- Idźcie już. Chce zostać sama.- chłopaki posłuchali i pokierowali się do wyjścia. Został tylko Liam.

- Zastanów się jeszcze nad swoja decyzją. Louis strasznie cierpi. Zresztą widać że ty też. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.- odezwał się i wyszedł. Położyłam się na kanapie i zasnęłam. Nie wiem ile spałam, bo obudził mnie dzwonek do drzwi. Z niechęcią poszłam otworzyć. Otworzyłam drzwi i spojrzałam na osobę stojącą naprzeciwko mnie. Był to Alex. Otworzyłam szerzej drzwi, żeby wszedł do środka. Chłopak wszedł i przeszliśmy razem do salonu. Znowu usiadłam na sofię. Alex usiadł obok mnie.
- Po co przyszedłeś?- zapytałam zaspanym głosem.
- Chce z tobą pogadać.- wyjaśnił. Nie mam pojęcia o czym on chce ze mną gadać.- Nie odbierz źle moich słów. Najpierw posłuchaj, a potem wyciągaj wnioski.- westchnął.- Chciałbym do ciebie wrócić. Teraz kiedy jesteś w ciąży, potrzebujesz pomocy. Chce żeby było tak jak kiedyś. Już cię nie zostawię tak jak kiedyś. Zależy mi na tobie.- z moich oczu popłynęły łzy. Wstałam i poszłam do kuchni. Wlałam sobie do szklanki wody. Oparłam się o blat i napiłam. Chłopak wszedł do kuchni i do mnie podszedł. Stanął naprzeciwko mnie. Dotknął mojego policzka i starł łzę. Obróciłam głowę w bok.
- I co chcesz wychowywać nie swoje dziecko?- spytałam. Spojrzałam mu w oczy.
- Będę je wychowywał jak swoje. Sama nie dasz sobie rady. Chce po prostu z tobą być. Kocham cię.- chłopak chwycił delikatnie mój podbródek. Zaczął mnie całować. Nie całował nawet w jednym procencie tak jak Louis. Przyzwyczaiłam się do jego pocałunków, a nie do Alexa. Kiedy chłopak się ode mnie oderwał, spojrzał w moje oczy i się uśmiechnął.
- Nie wiem co ci mam powiedzieć. Może byłoby lepiej żeby dziecko miało ojca. Nie wiem.- chłopak oparł się o blat rękami.
- Kochasz mnie?- zapytał z nadzieją w oczach. Znowu po moich oczach spłynęły łzy. Kocham tylko jedną osobę na świecie i jest nią Louis. Nie wiem czy chce być z Alexem. Muszę pomyśleć o dziecku nie o sobie.
- Nie wiem. Daj mi trochę czasu. Dopiero co zerwałam z chłopakiem. Potrzebuje trochę czasu, żeby sobie wszystko poukładać w głowie.- wyjaśniłam. Nie mogłam mu powiedzieć prawdy. Muszę się nad tym zastanowić.- Pójdziesz już? Chce zostać sama.- chłopak pokiwał głową i wyszedł. Poszłam na górę i wzięłam prysznic. Weszłam do sypialni i chwyciłam swój telefon. Napisałam wiadomość do Jane: ,,Przyjdź do mnie jutro około 12. To pilne.’’ Dziewczyna odpisała tylko krótkie ok. położyłam się na łóżku. Długo nie umiałam zasnąć. Myślałam nad tym wszystkim. Może lepiej będzie jak się zgodzę. Sama nie wiem. Na pewno coś czuje do Alexa. W końcu byliśmy ze sobą tak długo. Nie chce żeby to on wychowywał moje dziecko. Chciałabym żeby na jego miejscu był Louis. Jak mnie pocałował to, tak strasznie zapragnęłam być w tej chwili z Louisem. Kocham go najbardziej na świecie. Moje życie zawsze musi być takie powalone. Powinnam się zgodzić i być z Alenem. Może potrzebuje czasu żeby zapomnieć o Tomlinsonie. Wzięłam telefon z szafki i napisałam smsa do Alexa: ,,Zgadzam się. Tylko daj mnie trochę czasu.’’ Chłopak szybko mi odpisał: ,,Cieszę się. Dam ci tyle czasu ile będziesz potrzebowała.’’ No to chyba będziesz musiał czekać całe swoje życie.- pomyślałam. W końcu po długim wysiłku zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Może jeszcze dzisiaj dodam, ale nie obiecuje. W następnym rozdziale coś się stanie. Sami zobaczycie co. Nic więcej wam nie powiem. ;P Komentować!!! Zapraszam do obserwowania mojego bloga. :)

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 18

Pobyt w Paryżu nie przypadł mi do gustu. Cieszę się że przynajmniej jestem już w domu. Nie powiedziałam nikomu o ciąży. Spojrzałam na zegarek. Za 30 minut miałam być u lekarza. Wolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Zamknęłam drzwi i poszłam w stronę budynku. Na miejscu byłam po jakichś 10 minutach. Weszłam do gabinetu lekarza. Wyjaśniłam mu wszystko co i jak. Lekarz mnie zbadał.
- Gratuluje. Jest pani w ciąży.- odezwał się przyjaznym głosem.
- To jest pewne? Nie mógł się pan pomylić?- zadałam mu pytania. Mężczyzna się uśmiechnął. Jeszcze chwile z nim porozmawiałam i umówiłam się na następną wizytę. Kazał mi o siebie dbać. Gdy wyszłam od lekarza, wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Jane.
- Hej Jane! Muszę ci coś powiedzieć. Wpadnę do ciebie za jakieś 10 minut.
- Hej! No dobra. Coś się stało?- zapytała zdziwiona.
- Tak. Nie. Sama nie wiem. Wytłumaczę ci wszystko na miejscu.- wyjaśniłam i się rozłączyłam. Szłam szybkim krokiem w stronę domu dziewczyny. Gdy już stałam pod drzwiami domu, bez namysłu zapukałam. Po chwili dziewczyna mi otworzyła. Bez zaproszenia wparowałam do środka. Przytuliłam do siebie dziewczynę. Oderwałam się od niej i poszłyśmy do jej pokoju. Obydwie usiadłyśmy na jej łóżku. Jane cały czas się we mnie wpatrywała. Nie wiedziała co jest grane.
- Jestem w ciąży.- powiedziałam niepewnie. Na twarzy dziewczyny pojawił się szeroki uśmiech. Zaczęła piszczeć i skakać z radości. Ja nadal miałam skamieniałą twarz.
- To wspaniale. To już pewne?- spytała podekscytowana.
- No niestety tak.- odpowiedziałam.
- Dlaczego się nie cieszysz? Louis jest ojcem prawda?
- Tak, jest ojcem i to właśnie utrudnia całą sprawę. Ty w ogóle nic nie rozumiesz. Na razie tylko ty wiesz. Nie mów tego nikomu. Nawet Louisowi, ok.?
- No dobra. Czemu mu nie powiesz?- po moim policzku zleciała pojedyncza łza.
- Ja sobie wszystko przemyślałam. Muszę go zostawić. Nie zniszczę mu życia. Nie chce żeby w gazetach było pisane że wykorzystałam go na dziecko. Wychowam je sama. On się nawet nie dowie że to jego. Muszę to zrobić dla jego dobra.- dziewczyna już nic nie mówiła.- Ja już będę szła do domu. Muszę sobie wszystko w spokoju przemyśleć.

***

Siedziałam na kanapie i myślałam nad swoim życiem. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią poszłam je otworzyć. Wytarłam szybko łzy i otworzyłam drzwi. Stał za nimi uśmiechnięty Louis. Gdy zauważył moją minę, od razu się do mnie przybliżył.
- Co się stało? Widzę że płakałaś.- mówił. Zamknęłam drzwi i poszłam do salonu. Chłopak poszedł za mną. Usiadłam na kanapie.
- Musimy poważnie porozmawiać.- Tomlinson usiadł obok mnie. Przyglądał się mojej mimice twarzy.- Musimy się rozstać. Nie możemy być razem. Nie pytaj dlaczego, bo nie odpowiem ci na to pytanie. Znajdź sobie dziewczynę, która będzie do ciebie pasowała. Zapomnij o mnie. Uwierz że tak będzie lepiej dla nas obojga.- łzy cisnęły mi się do oczu.
- Nie obchodzi mnie to wszystko. Ja ciebie kocham. Nie pozwolę ci tak po prostu odejść. Błagam cię. Nie zostawiaj mnie. Przecież jest nam ze sobą dobrze. Mieliśmy takie plany na przyszłość.- chłopak był załamany. Strasznie mi go było szkoda. Musiałam wybierać albo on albo dziecko. To był oczywisty wybór. Nigdy w życiu bym nie usunęła dziecka. Pokochałam je. Nie mogę obwiniać tej niewinnej istotki za rozpad mojego związku. Poza tym to moja decyzja.
- Ja też tego nie chce, ale uwierz że tak będzie o wiele lepiej.- chłopak pokiwał głową.
- Nie wiem dla kogo. Chyba dla ciebie. Nie poddam się tak łatwo jak kiedyś. Będę o ciebie walczył. Przemyśl jeszcze raz swoją decyzje.
- Tu już nie ma co przemyśleć. Wszystko już postanowiłam. Ta decyzja jest nieodwracalna. Nigdy już nie będziemy razem.- wyjaśniłam.
- Obiecaj mi że to przemyślisz. Proszę cię.- błagał.
- To nic nie da, ale przemyśle.- chłopak wstał z sofy i wyszedł. Wzięłam do ręki telefon i zadzwoniłam do mamy.
- Cześć kochanie!- usłyszałam głos mojej mamy.- Zrobiłaś te badania?
- Mamo obiecaj że mi pomożecie. Sama nie dam sobie rady.- mówiłam płacząc.
- Czyli jesteś w ciąży?- spytała aby się upewnić.
- Tak.- odpowiedziałam krótko.- Chcę wychować sama to dziecko. Liczę na waszą pomoc.
- A co z Louisem?- spytała zdziwiona.
- Rozstałam się z nim. Nie chce mu spieprzyć życia. Nigdy się nie dowie że to jego dziecko. Poradzę sobie sama. Mam w końcu jeszcze ciebie, Jane i Alexa.
- To twoje życie i twoja decyzja. Pamiętaj że zawsze możesz na nas liczyć.- obiecała mi.
- Pamięta. Musze już kończyć.
- Trzymaj się jakoś kochanie. Najlepiej przyjedź do nas. Oszczędzaj się i błagam nie rób głupstw.- odezwała się moja rodzicielka.
- Nie mam 5 lat mamo. To cześć.- pożegnałam się i rozłączyłam poszłam do swojego pokoju i wtuliłam się w poduszkę. Najgorszy dzień w moim życiu i najgorsza decyzja do podjęcia. Wybrać pomiędzy dwoma osobami, które kocham. Nigdy Nie byłam w takiej sytuacji. Sądzę że wybrałam właściwie. A raczej na pewno wybrałam właściwie. Muszę się kierować rozumem, a nie uczuciami.

*Dwa dni później*

Dopiero teraz dochodzi do mnie myśl że będę mamą. Nadal jakoś nie umiem się z tym pogodzić. Zresztą chyba nie tylko ja. Mama i Jane pewnie także jeszcze w to nie wieżą. Minęły już dwa dni odkąd nie ma ze mną już Louisa. Strasznie za nim tęsknie. Nie mam pojęcia jak ja przeżyje bez niego. Może z czasem wszystko wróci do normy. Zapomnę o nim i będę szczęśliwą mamą. Chcę aby tak było. Niestety teraz nie potrafię myśleć o niczym innym. 

Każdy dzień kończy się i zaczyna płaczem. Chodźmy tylko jedną łezką. W tej chwili także po policzkach spływają mi łzy. Chyba jeszcze nigdy nie czułam takiej pustki. No nie zupełnie pustki. W końcu jestem w ciąży. Nie jestem sama. Jestem z moim dzieckiem. Może jeszcze go nie ma na świecie, ale czuje jakby już był. Chociaż jeszcze nawet nie przypomina dziecka. Moje rozmyślenia i zarazem płacz przerwał dzwonek do drzwi. Wytarłam szybko łzy i poszłam otworzyć. Za drzwiami stał Alex. Zdziwiłam się jego widokiem. Najwyraźniej przyszedł mnie odwiedzić. Spojrzał na moją twarz. Zmarszczył czoło.
- Mogę wejść?- otwarłam szerzej drzwi. Wpuściłam chłopaka do środka. Weszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie. Alex cały czas mnie lustrował.- Co jest?
- A co może być?- spytałam.
- Co się dzieje? Przecież widzę że płakałaś i na dodatek jesteś smutna.- westchnęłam.
- Zerwałam z Louisem.
- Czemu?- spytał zdziwiony.
- Nie gadaj że cię to interesuje.- zmarszczyłam czoło. Po moim policzku spłynęła pojedyncza łza.
- No najwidoczniej obchodzi.
- Mogę ci powiedzieć. W końcu i tak sam się dowiesz, albo domyślisz. Jestem w ciąży i dlatego zerwałam z Louisem. Nie chce mu zniszczyć życia i kariery. Nie chce żeby w gazetach pisali że wrobiłam go w dziecko. Proszę cię tylko o to żebyś nie mówił o tym nikomu. Nie chce żeby Louis się dowiedział.- wyjaśniałam. Chłopak był zszokowany.
- Nikomu nie powiem. Nie spodziewałem się takiej odpowiedzi. Pamiętaj że możesz na mnie liczyć. Jakbyś czegoś potrzebowała to dzwoń.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I oto następny rozdział mam nadzieje że wam się podoba. Komentujcie!!! ;P Nie wiem kiedy napisze kolejny, ale  za niedługo. ;D 

środa, 22 maja 2013

Rozdział 17

*Następnego dnia*

Spojrzałam na zegarem. O cholera. Nie wyrobie się. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Zrobiłam codzienny makijaż. Uczesałam włosy i spięłam w wysokiego kucyka. Wyszłam z łazienki. Ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Zeszłam na dół i zjadłam szybkie śniadanie. 
Posprzątałam po sobie. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam szybko je otworzyć. W drzwiach stał oczywiście Lou. Szybko pocałowałam chłopaka i poszłam po torbę. Postawiłam ją w korytarzu i włożyłam buty. Chłopak wziął moją torbę i ruszył w stronę auta. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam za chłopakiem. Wsiedliśmy do auta i pojechaliśmy na lotnisko. Nie jechaliśmy długo. Po jakichś 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta. Zabrałam swoją walizkę. Louis chwycił moją rękę. Uśmiechnęłam się szeroko. Ruszyliśmy w stronę odprawy. Już po chwili siedzieliśmy w samolocie. Cały czas trzymałam Louisa za rękę.
- Przyszedł do mnie wczoraj Alex. Trochę pogadaliśmy. Pytał czy jesteśmy razem. Odpowiedziałam mu że tak.- podarowałam Lou słodki uśmiech. Chłopak to odwzajemnił. Zbiły swoją twarz do mojej. Wpatrywałam się w jego błękitne oczy. Tommo delikatnie musnął moje usta. To wywołało na mojej twarzy uśmieszek.

***

Położyłam się na łóżku. Byłam padnięta. Cieszę się że przynajmniej będę miała pokój z Lou. Wpatrywałam się w sufit. Nie miałam siły wstawać. Strasznie mi się chciało spać. Louis na mnie usiadł. Nachylił się nad moją twarzą.
- Louis złaź ze mnie. Jestem padnięta. Poza tym źle się czuje.- odezwałam się. Chłopak mnie posłuchał. Usiadł na łóżku obok mnie.
- Coś ci potrzeba?- spytał troskliwie.
- Spokoju.- odpowiedziałam i się podniosłam. Zbliżyłam się do chłopaka i chwyciłam jego pod brudek. Przyciągnęłam go do swojej twarzy. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek. Chłopak przewrócił mnie na łóżku i zaczął zachłannie całować. Objęłam go i wplotłam ręce w jego włosy. Trwaliśmy tak jakiś czas, dopóki Louis nie zaczął ściągać ze mnie bluzki. Oderwałam się od chłopaka.
- Louis jestem zmęczona. Chodźmy już spać.- odezwałam się. Chłopak posmutniał, ale dał mi spokój. Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę. Weszłam do łóżka i przykryłam się kołdrą. Czekałam na Tomlinsona. Chłopak wyszedł z łazienki po jakiś 15 minutach. Wszedł do łóżka i mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w jego ciepły tors. Szybko zasnęłam. Byłam wykończona. Obudziłam się o 3 w nocy. Strasznie mnie bolała głowa i miałam mdłości. Wstałam powoli z łóżka żeby nie obudzić Lou. Weszłam do łazienki i zamknęłam powoli drzwi. Usiadłam na ziemi i przyciągnęłam kolana do brody. Oddychałam głęboko. Nic nie pomagało. Usłyszałam że drzwi się otwierają. Spojrzałam w górę. W drzwiach stał zaspany Louis. Jednak nie udało mi się go nie obudzić. Chłopak podszedł do mnie i przykucnął. Położył swoją rękę na moim kolanie.
- Co się stało?- zapytał zachrypniętym głosem.
- Przepraszam że cię obudziłam, ale koszmarnie się czuje. Mam mdłości i boli mnie głowa. Zaraz zwariuje. Przyniesiesz mi coś na ból głowy? Mam w kosmetyczce tabletki.- chłopak wyszedł z łazienki. Powoli wstałam i poszłam do pokoju. Usiadłam na łóżku, a Lou przyniósł mi tabletkę i wodę. Połknęłam tabletkę. Weszłam a powrotem do łóżka. Znowu się przytuliłam do Louisa i zasnęłam. Tym razem się już nie obudziłam.

*Następnego dnia*

Obudził mnie dzwonek telefonu. Louis też się obudził. Podniosłam się i wzięłam do ręki telefon, który leżał na szafce. Nawet nie spojrzałam na wyświetlacz. Od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hallo?- odezwałam się zaspanym głosem.
- Hej kochanie!- usłyszałam głos mojej rodzicielki.
- Jeżeli chcesz żebym się zajęła siostrami to tego nie zrobię. Jestem w Paryżu i pracuje. To znaczy teraz śpię.
- Przepraszam jeśli cię obudziłam, ale chciałam się zapytać co u ciebie? Słyszę że szczęśliwie dojechałaś na miejsce.- odezwała się miłym głosem.
- No powiedzmy że wszystko jest w porządku.
- Co się stało?- zapytała zaniepokojona.
- Już jest wszystko dobrze. Wczoraj tylko strasznie mnie głowa bolała i miałam mdłości.- wyjaśniałam.
- Może jesteś w ciąży? Nie spóźnia…- nie skończyła mówić, bo jej przerwałam.
- Oszalałaś!- krzyknęłam.- Na pewno mi się nie spóźnia.
- Aha czyli nie jesteś tego pewna.
- Mamo daj mi spokój. Sprawdzę to i cię uspokoję. Na razie.- odezwałam się i rozłączyłam. Wstałam z łóżka i podeszłam do torby. Wyciągnęłam mały kalendarzyk i pojrzałam na niego.
- O cholera.- pomyślałam od razu. Okres spóźniał mi się już tydzień. Nie możliwe. Odłożyłam kalendarzyk na miejsce i poszłam się ubrać. Wyszłam z pokoju i zmierzyłam do wyjścia z hotelu. Zapytałam o drogę do najbliższej apteki. Nie była daleko. Gdy już kupiłam test, wróciłam do hotelu. Weszłam do pokoju. Na szczęście nie było Louis. Pewnie był z chłopakami. Wparowałam szybko do łazienki. Zrobiłam test i czekałam na jego wynik. Modliłam się żeby była jedna kreska. Niestety. Po chwili pokazały się dwie kreski. Szlak. Postanowiłam jeszcze nikomu o tym nie mówić. Pierwszą osobą będzie lekarz. Wyrzuciłam test i wróciłam do pokoju. Rozpakowałam swoje rzeczy. Zajęło mi to dużo czasu. Gdy już kończyłam się rozpakowywać, usłyszałam pukanie do drzwi. Następnie ktoś wszedł. To był Liam. Uśmiechnęłam się do niego.
- Co tak sama siedzisz?- zapytał i usiadł na łóżku.
- Trzeba się rozpakować.- znowu obdarowałam go uśmiechem.- A właściwie to już kończę.- włożyłam ostatnie rzeczy do szafy.
- Jadłaś już śniadanie?- zapytał.
- Nie miałam kiedy.- chłopak westchnął.
- No to idziemy na śniadanie.- wstał i pociągnął mnie za sobą. Zaprowadził mnie na dół do restauracji. Zamówiłam sobie naleśniki i usiedliśmy przy stoliku. Kelner przyniósł moje zamówienie. Jedzenie było pyszne. Cieszę się że Liam namówił mnie na to śniadanie.
- Gdzie jest w ogóle Lou?- spytałam.
- Z chłopakami. Mówił że gdzieś poszłaś i nie chciał siedzieć sam. Ja tylko przyszedłem sprawdzić czy już przyszłaś.- wyjaśnił.
- Jakie plany na najbliższe dni?- zapytałam.
- Dzisiaj wywiady, jutro wywiady, pojutrze koncert, a popojutrze wracamy. W sumie to zostaniemy tu jeszcze z cztery dni. Tak jak mówił Liam. Dzisiaj chłopaki mieli wywiad. Musiałam ich do tego przyszykować.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny rozdział za niedługo. ;> Liczę na wasze komentarze. ;D

wtorek, 21 maja 2013

Rozdział 16

*Trzy dni później*

Właśnie wróciliśmy od moich rodziców. Odwieźliśmy moje siostry do domu. Na szczęście mojego taty znowu nie było w domu. Położyłam się na sofie w salonie i zamknęłam oczy. Byłam wykończona. Leżałam w tej pozycji z 5 minut. Poczułam delikatne pocałunki na mojej szyi. Od razu się uśmiechnęłam. Po chwili Lou położył się na mnie. Otworzyłam oczy. Chłopak zbliżył swoją twarz do mojej. Delikatnie musnął moje wargi. Zachichotałam. Przytuliłam się do chłopaka.
- Jutro trzeba się spakować.- odezwałam się.
- Nie myśl o jutrze. Żyj chwilą i nie myśl co będzie jutro czy za 2 lata. Powinnaś się cieszyć tym co masz.- odezwał się uśmiechnięty Louis. Zaśmiałam się.
- Louis jakich ty mądrości dostałeś.- chłopak zaczął mnie namiętnie całować. Po chwili zrzuciłam go z siebie i poszłam do kuchni. Nalałam sobie soku i napiłam. Poczułam na swoim pośladku rękę.- Louis spadaj.- odezwałam się śmiejąc. Odłożyłam szklankę na blat i uciekłam przed nim do salonu. Usiadłam na kanapie i wpatrywałam się w jego postać opartą o framugę drzwi. Miał smutną twarz. Rozbawiło mnie to.- Uuu Louisek strzela focha.- zaśmiałam się. Chłopak od razu się uśmiechnął. 
Podszedł do mnie i usiadł obok. Objął mnie ramieniem i znowu zaczął całować. Przerwał nam dzwonek do drzwi. Westchnęłam.  Wstałam z miejsca i poszłam w kierunku drzwi. Podeszłam do nich i je otwarłam. Przed drzwiami stała Jane. Spojrzałam na jej twarz. Była cała zapłakana. Od razu wciągnęłam ją do środka i przytuliłam.
- Co się stało?- zapytałam troskliwym głosem. Dziewczyna oderwała się ode mnie i rzuciła torbą o ziemie. Zaczęła tupać nogami.
- Wszystko jest do dupy. Dlaczego ja zawsze muszę się zakochiwać w samych palantach.- odezwała się załamana.- Ty jakoś zawsze umiesz znaleźć sobie chłopaka. Na przykład taki Alex albo Louis. A ja zakochuje się w samych idiotach. Albo w psychopatach albo debilach.- Lou wszedł do korytarza i oparł się o framugę drzwi. Wpatrywał się w całą sytuację.
- Masz jeszcze dużo czasu żeby poznać fajnego chłopaka.- odezwał się Lou.- Jesteś ładna i bardzo miła, więc na pewno znajdziesz go szybko. A raczej to on znajdzie ciebie.- pocieszał moją przyjaciółkę.
- Louis może masz brata?- zapytała nieco uśmiechnięta już Jane.
- Niestety brat nie mam, ale mam siostry.- zaśmiał się.
- To raczej nie skorzystam.- zaśmiała się. Podniosłam torebkę z ziemi i podałam ją dziewczynie. Pocałowałam ją w policzek i poszliśmy do salonu. Usiadłam na kanapie obok dziewczyny. Louis usiadł na fotelu.
- No to co się takiego stało znowu?- zapytałam Jane.
- Umówiłam się z takim jednym kolesiem z internetu. Wyglądał całkowicie inaczej niż na zdjęciu. Był obleśny i w ogóle taki dziwny.- opowiedziała dziewczyna.
- Ile razy ci mówiłam że masz się nie spotykać z kolesiami z internetu? Przecież mogło ci się coś stać!- krzyczałam na dziewczynę.
- Nie zachowuj się jak moja matka.- odezwała się.
- Wiesz że jesteś dla mnie jak siostra. Martwię się o ciebie.- odezwałam się.
- Wiem.- odpowiedziała krótko.- Ja będę już szła. Przyszłam tylko na chwile.- wyjaśniła. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Podeszłam do niego żeby odebrać. Lou poszedł odprowadzić Jane do drzwi. Chwyciłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił jakiś numer. Nie znałam go. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
- Hallo?- odezwałam się. Nikt się nie odzywał. Słyszałam w słuchawce czyjś oddech. Zanim zdążyłam się odezwać, nieznajoma osoba się rozłączyła. Zdziwiona odłożyłam telefon na szafkę. Zdziwiona usiadłam na sofie. Nie mam pojęcia kto to mógł być. Dlaczego się nie odezwał? Może to Diego chce mnie trochę postraszyć. No cóż nie będę o tym myśleć.
-Kto do ciebie dzwonił?- spytał ciekawski Lou.
- Nie wiem. Nikt się nie odzywał. Słyszałam tylko czyjś oddech.- Tommo zmarszczył czoło.-Co dzisiaj robimy?- spytałam. Chłopak się łobuzersko uśmiechnął.- Mam świetny pomysł. Wracasz do siebie.- odezwałam się pewna siebie.
- Wyrzucasz mnie?- zapytał ze smutną minka. Zaśmiałam się.
- Ta wyrzucam cię. Powiedziałeś że moja przyjaciółka jest ładna i miła. Jestem zazdrosna Tomlinson.- chłopak przewrócił oczami i do mnie podszedł. Złożył na moich ustach delikatny pocałunek.
- Ja też jestem zazdrosny. Na przykład o Alexa. Nie wieże w tą waszą przyjaźń. W końcu byliście ze sobą.
- Nie ufasz mi?- zapytałam zdziwiona.
- Jasne że ci ufam, ale nie jemu. Już raz cię zranił, nie zapominaj o tym.
- Louis przestań. Nie chce mi się rozmawiać o mojej przeszłości.- odezwałam się. Złożyłam na jego ustach szybki pocałunek. Odprowadziłam go do drzwi i mocno przytuliłam. Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam na górę.

*Następnego dnia*

Wstałam o godzinie tej co zawsze. Ogarnęłam się i zeszłam na dół. Zjadłam szybkie śniadanie i wróciłam na górę. Wyciągnęłam spod łóżka torbę. Otwarłam ją i położyłam na łóżku. Podeszłam do szafy. Otwarłam ją. Przyglądałam się chwile ubraniom. Zastanawiałam się co mam ze sobą zabrać. W końcu zabrałam kilka rzeczy i włożyłam do torby. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam. Pobiegłam na dół. Podeszłam do drzwi wyjściowych i je otwarłam. Zobaczyłam Alexa. Zdziwiłam się trochę.
- Hej!- przywitałam się.
- Cześć! Mogę wejść?- spytał z uśmiechem na twarzy.
- Jasne wchodź.- chłopak wszedł. Powędrowaliśmy w stronę mojej sypialni.- W prawdzie nie mam teraz za bardzo czasu, ale chodź.- weszliśmy do pokoju. Znowu podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ciuchy. Alex usiadł na łóżku i mi się przyglądał.
- Gdzieś wyjeżdżasz?- spytał.
- No jutro jadę do Paryża.- odpowiedziałam.
- Miłej zabawy.
- Chyba miłej pracy.- zaśmiałam się.
- No można i tak. Może nie powinienem pytać, bo to nie moja sprawa ale jestem ciekawski.- uśmiechnął się.- Jesteś z tym lalusiem z tego zespołu?- zapytał. Zmarszczyłam czoło.
- Po pierwsze nie mów tak na niego, bo nawet go nie znasz. Po drugie faktycznie to nie twoja sprawa, ale skoro już musisz wiedzieć to tak. Jestem z nim bardzo szczęśliwa.- wyjaśniałam.
- Co ja mogę powiedzieć? Szczęścia życzę.- odezwał się.
- A ty jesteś z kimś albo byłeś?- spytałam.
- Nie jestem i nie byłem.- odpowiedział z głupim uśmiechem.
- Znajdź sobie kogoś.
- Nie muszę.- skończyłam się pakować. Zapięłam torbę i postawiłam ją pod ścianą. Uśmiechnęłam się do chłopaka i zeszliśmy na dół. Pogadaliśmy jeszcze jakiś czas, po czym Alex poszedł do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wybaczcie mi że ostatnio dodaje rzadziej rozdziały. Muszę się uczyć na chemie, bo jestem zagrożona. ;/ Poza tym pisze trzy opowiadania i muszę mieć czas żeby napisać każde z nich. Zrozumcie mnie i się nie wkurzajcie że tak rzadko dodaje. ;> Nie wiem kiedy napisze kolejny rozdział, ale za niedługo. :) Zapraszam na drugiego bloga. ;D

środa, 15 maja 2013

Rozdział 15

*Następnego dnia*

Obudziłam się o tej godzinie co zazwyczaj. Czyli o 10. Wstałam z łóżka i poszłam na dół. Moje siostry jeszcze spały. Weszłam do kuchni i przygotowałam na talerzu kanapki. Zjadłam kilka i poszłam z powrotem na górę. Przynajmniej później nie będę musiała im robić tego śniadania. Wzięłam ubrania w których chce dzisiaj chodzić i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic. Odprężyłam się trochę. Wysuszyłam swoje mokre włosy. Następnie wzięłam szczotkę i je porządnie uczesałam. Ubrałam na siebie przyszykowane ubrania. Pomalowałam się tak jak zwykle. Byłam gotowa. Dość dużo czasu spędziłam w łazience. 

Wyszłam z pomieszczenia i weszłam do pokoju. Pościeliłam łóżko. Schowałam walające się dookoła ciuchy. Zeszłam powoli po schodach na dół. Dziewczynki już nie spały. Dyskutowały o czymś. Przyniosłam im talerz z kanapkami i im podałam. Gdy już zjadły, wstały z łóżka. Pościeliłam ich łóżko. Dziewczyny poszły się ubrać. Umiały już normalnie się ubrać. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizje. Kim i Charlotte wskoczyły na kanapę i zaczęły po niej skakać.
- Kiedy pójdziemy do Louisa?- zapytała blondynka.
- Po pierwsze przestańcie skakać, bo niegdzie nie pójdziecie. Po drugie Louis tu przyjdzie i razem pójdziemy do niego.- wyjaśniłam im. Ogarnęłam salon, który był trochę zabałaganiony. W tym samym momencie kiedy sprzątałam, ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi. Szybkim ruchem zmierzyłam w ich stronę by je otworzyć. Podeszłam do drzwi i nacisnęłam klamkę. Przed drzwiami stał Diego. Myślałam że oczy wyjdą mi do orbit.
- Co ty tu robisz człowieku?- zapytałam zdziwiona.
- To jeszcze nie koniec wojny.- odezwał się. Zaśmiałam mu się w twarz.
- Jesteś żałosny. Idź stąd i nigdy więcej tu nie przychodź.- odezwałam się przez zaciśnięte zęby. Chłopak chwycił z całej siły mój nadgarstek. Wykrzywił rękę tak że poczułam ogromny ból. Myślałam że zaraz będę się zwijać z bólu. Ból przeszywał moją rękę. Próbowałam mu się wyrwać, ale to tylko pogarszało sprawę. Twarz wykrzywiła mi się z bólu. Miałam tylko nadzieje że moje siostry tu nie przyjdą. Mogłoby się im coś stać.
- Diego?!- odezwał się zdziwiony głos. Poznałabym ten głos nawet jakby był nie wiadomo jak zniekształcony. To był głos Alexa, mojego wybawcy. Chłopak zdezorientowany podszedł do nas. Spojrzał na mój nadgarstek, który nadal był w uścisku Diega.- Weź ją puść!- podniósł na niego głos.
- O co ci chodzi. Tylko gadamy, a ty wielce robisz jakieś sceny.- wytłumaczył się Diego.
- Puść mnie idioto.- odezwałam się rozdrażniona. Chłopak wreszcie puścił. Sprawiło mi to ogromną ulgę.
- Właściwie to skończyliśmy gadać. Jeszcze się zobaczymy.- odezwał się i odszedł. Alex wpatrywał się w moją rękę
- Dzięki za pomoc.- uśmiechnęłam się lekko.
- Co on od ciebie chciał?- zapytał zdziwiony.- Mogę wejść? Chyba powinniśmy pogadać.- odezwał się.
- No nie wiem czy uda nam się normalnie pogadać u mnie w domu. No ale spróbujmy.- miałam na myśli Kim i Charlotte. Wpuściłam chłopaka do środka. Przeszliśmy do salonu. Chłopak teraz zrozumiał co miałam na myśli.- Macie tu grzecznie siedzieć. Jakby co to jesteśmy na górze.- odezwałam się do dziewczyn.
- Kiedy przyjdzie Louis?- zapytała Kim.
- Przyjdzie potem.- odpowiedziałam jej. Poszliśmy na górę. Weszliśmy do mojej sypialni. Tam przynajmniej był spokój. Usiedliśmy na łóżku. Opowiedziałam mu o całym zajściu z Diegiem.
- Nie mogę w to uwierzyć. Faktycznie pamiętam że sam mnie podpuszczał żebym z tobą zerwał. Ja nawet tego nie chciałem, ale tak jakoś wyszło.- tłumaczył się.
- Przynajmniej teraz wiesz z kim się zadajesz.- odezwałam się.
-A tak w ogóle to przepraszam cię za wszystko.- odezwał się.
- Nie masz za co mnie przepraszać.- uśmiechnęłam się. Chłopak wyciągnął do mnie rękę.
- Przyjaciele?- spytał.
- Przyjaciele.- uścisnęłam jego rękę. Usłyszałam pukanie do drzwi, po czym się otwarły. Stanął w nich zdziwiony Lou.
- Kim i Charlotte mnie wpuściły.- wytłumaczył.
- Poznajcie się Louis Alex.- pokazałam na nich.
- Cześć!- odezwał się od niechcenia Lou.
- Siema!- przywitał się z większym entuzjazmem Alex.- Ja będę się już zbierał. Pa.- uśmiechnął się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech.- Trafię do wyjścia. Pa- zaśmiał się.
- Pa.-chłopak wyszedł z pokoju. Louis podszedł do mnie i przytulił.
- Ał!- krzyknęłam i odepchnęłam chłopaka.
- Co jest?- spytał wystraszony. Podniosłam delikatnie nadgarstek i pokazałam chłopakowi. Cały nadgarstek miałam czerwony.- Przepraszam. - odezwał się smutnym głosem.- Kto ci to zrobił?
- Diego. Sądzę że gdyby nie zjawił się Alex byłoby gorzej. O wiele gorzej.- wyjaśniłam. Jego mina nagle zmieniła się na wściekłą. Podeszłam do niego. Delikatnie go przytuliłam. Złożyłam na jego ustach namiętny pocałunek.
- Nie denerwuj się.- chwycił moją rękę i delikatnie pogłaskał mój nadgarstek.- Kocham cię.- wyszeptałam.
- Idziemy do mnie?- spytał.
- Idziemy. Charlotte i Kim cały czas mnie męczą, że chcą iść do Louisa.- zaśmialiśmy się. Zeszliśmy na dół.- Idziemy do Louisa.- odezwałam się. Te uradowane pobiegły włożyć buty. Znowu się zaśmialiśmy. Wyszliśmy z domu i poszliśmy do auta Lou. Jechaliśmy chyba z 10 minut, jak nie mniej. Na miejscu, wysiedliśmy i poszliśmy do domu. Lou otworzył nam drzwi i weszliśmy do domu.
- Louis nie mówiłeś że masz dzieci.- odezwał się zdziwiony Zayn.
- Za krótko mnie znasz.- zaśmiał się Lou. Weszliśmy do salonu. Tam siedziała reszta chłopaków.
- Cześć żono!- odezwał się słodko Niall. Zaśmiałam się i go przytuliłam. Usiadłam na kanapie obok Nialla. Ten objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
- Jak sweet.- zaśmiałam się.
- Niall obserwuję cię od dłuższego czasu.- odezwał się zazdrosny Louis.
- Ale to ty mi żonę odbiłeś, nie na odwrót.- zaśmiał się. Harry usiadł obok mnie. Delikatnie dotknął mojego nadgarstka.
- Ał!- szepnęłam. Nie uszło to uwadze chłopaków. Harry spojrzał na mnie zaniepokojony. Podniosłam tylko rękę do góry i pokazałam mu o co chodzi.- Louis mnie bije.- zaśmiałam się. Lou zmarszczył czoło.
- W życiu bym na ciebie ręki nie podniósł.- odezwał się zirytowany. Najwidoczniej żart mu się za bardzo nie podobał. No cóż.
- Wiem o tym.- uśmiechnęłam się blado. Spojrzałam na swój nadgarstek. Jutro będę miała siniaki jak nic. Cały dzień spędziłam z chłopakami. Wygłupialiśmy się. Moje siostry były w siódmym niebie. Jak już wracałyśmy do domu błagały mnie żebyśmy jeszcze zostały. Niestety się nie zgodziłam. Louis odwiózł nas do domu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny rozdział za niedługo. Czekam na wasze komentarze jak zwykle. ;P Zapraszam do czytania opowiadania o 1D na moim drugim blogu. Pisze tam opowiadanie z koleżanką. Serdecznie zapraszam do czytania. ;> Ja piszę jako postać Sophie.
http://if-you-kissed-me.blogspot.com/

wtorek, 14 maja 2013

Rozdział 14

*Następnego dnia*

Obudziłam się i zobaczyłam że Louisa nie ma koło mnie. Skrzywiłam się. No cóż musiał wcześniej wstać. Wywlokłam się z łóżka i poszłam na dół. Gdy schodziłam po schodach poczułam cudowny zapach. Zapach wywodził się z kuchni. Powoli weszłam do kuchni i zobaczyłam robiącego śniadanie Lou. Zaśmiałam się. Chłopak dopiero teraz zorientował się że tu jestem. Obrócił głowę i podarował mi miły uśmiechem. Powoli do niego podeszłam i mocno od tyłu przytuliłam. Tak strasznie lubię się do niego przytulać.
- Louis Tomlinson robi swojej dziewczynie śniadanie.- zaśmiałam się.
- Troszczę się o ciebie.- odeszłam od chłopaka i usiadłam przy stole. Po chwili Louis dołączył do mnie. Zjedliśmy śniadanie i oboje poszliśmy na górę. Przebrałam się i weszłam do łazienki. Przemyłam twarz i umyłam zęby. Zrobiłam sobie codzienny makijaż. Uczesałam starannie włosy. Spryskałam się perfumami i spojrzałam w lustro. Sama do siebie się uśmiechnęłam. Jestem z Lou strasznie szczęśliwa. Cały czas się uśmiecham. Wyszłam z łazienki. Louis leżał na łóżku i na mnie czekał.
- Ile można siedzieć w łazience?- spytał podirytowany.
- Żeby ci się spodobać to chyba całe życie.- przewróciłam oczami. Spakowałam do torebki potrzebne mi rzeczy.
- Mam rozumieć że spędziłaś całe życie w łazience?- uśmiechnął się głupio.
- Sam sobie odpowiedz na to pytanie.- razem zeszliśmy na dół. Wyszliśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz, po czym wrzuciłam kluczę do torebko.
- Jedziemy moim autem i ja prowadzę. Jeszcze by tego brakowało żeby mnie dziewczyna woziła.- zmierzyłam go wzrokiem.
- Uważaj na słowa Tomlinson.- chłopak do mnie podszedł. Uśmiechnął się i przyciągnął do siebie. Delikatnie pocałował mnie w usta.- Czasami się zastanawiam co ja w tobie widzę.- Louis objął mnie i się słodko uśmiechnął.
- Jestem w końcu przystojnym Louisem Tomlinsonem.- zaśmiałam się.
- Oczywiście bardzo skromnym.- poszliśmy w stronę auta. Lou otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się i wsiadłam. Louis wsiadł i odpalił auto. Wytłumaczyłam mu gdzie ma jechać. Całą drogę go obserwowałam. On od czasu do czasu na mnie zerkał. Gdy dojechaliśmy na miejsce, wyszliśmy z auta i skierowaliśmy się w stronę drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła mi mała osóbka.
- Holly!- krzyknęła uradowana brunetka. Przytuliła się do moich nóg. Pogłaskałam ją po głowie i wzięłam na ręce. Weszliśmy do domu i poszliśmy do salonu gdzie była mama i Charlotte. Położyłam Kim na ziemi i podeszłam do mamy.
- Cześć mamo!- mocno mnie do siebie przytuliła. Odsunęłam się od mamy i chwyciłam Lou za rękę.- Chce ci przedstawić Louisa. Jesteśmy razem.- moja rodzicielka szeroko się uśmiechnęła.
- Wiem o tym kochanie. Czytam gazety, a tam o was aż huczy.-skrzywiłam się. Czego ja się mogłam spodziewać.- Miło mi cię poznać.- odezwała się przyjaznym głosem.
- Mi również.- usiedliśmy na kanapie. Kim wdrapała mi się na kolana.- Jesteście strasznie do siebie podobne.- powiedział Louis.
- Może trochę.- uśmiechnęłam się. Często słyszałam że Kim jest strasznie do mnie podobna. Niektórzy twierdzili że nawet jak bliźniaczki.- Gdzie tata?- zapytałam.
- W firmie. Ja zresztą też zaraz tam idę.- wyjaśniła.
- Może to i dobrze. Nie będzie się bardzo denerwował.- zaczęłam się śmiać.
- Nie martw się widział wystarczająco dużo w gazecie.- skrzywiłam się.
- No trudno. Przynajmniej dzisiaj nie pozna Louisa.- znowu się zaśmiałam. Lou zmarszczył czoło.- Mój tata cię od razu nie zaakceptuje.
- Jakoś będzie musiał.
- A Jeremy się odzywał?- spytałam z nadzieją w głosie. Mama się zasmuciła.- Tak myślałam.
- Sama zobaczysz że jeszcze się odezwie.
- Wierzysz w to? Ja już dawno zwątpiłam. Głupia jeszcze sobie robiłam nadzieje, ale koniec z tym. Radzę ci też w końcu przejrzeć na oczy. Nawet jakby tu przyjechał to tata go nie chce widzieć.- odezwałam się z żalem.- Lou zabierzesz torbę dziewczynek do auta?- wskazałam na torbę pod ścianą. Chłopak pokiwał głową. Tommo wstał, zabrał torbę i wyszedł.- Będziemy się zaraz zbierać. Jak przywieziemy Kim i Charlotte to zostaniemy na dłużej. Pozdrów ode mnie tatę.-usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Tak Paul?
- Nie wiem czy chłopaki ci wspominali, ale szykuje się wyjazd do Paryża. Będzie koncert i wywiady. Jednym słowem mnóstwo pracy.- odezwał się.
- Ja jeszcze pogadam o tym z chłopakami. Nie mogę teraz za bardzo gadać. Oczywiście jadę.
- Dłużej nie przeszkadzam. Na razie.- rozłączyłam się. W tym samym momencie wszedł Lou. Spojrzałam na chłopaka.
- Czemu ja nic nie wiem o tym że jedziemy do Paryża?- spytałam. Chłopak wzruszył ramionami.
- Paul nie dał ci żadnej rozpiski z najbliższymi koncertami?
- Kiedy w ogóle jedziemy?- znowu zadałam pytanie.
- Za tydzień.- odpowiedział. Pokiwałam głową. Jeszcze dość dużo czasu.
- My się zbieramy.- wstałam i przytuliłam mocno mamę. Odsunęłam się od niej. Teraz Lou do niej podszedł. Moja rodzicielka także mocno go przytuliła. Szepnęła mu coś do ucha. Niestety nie usłyszałam o co chodzi. Spojrzałam na nią podejrzliwie. Ona tylko się uśmiechnęła. Pożegnała się z dziewczynkami i poszliśmy do auta. Wsiedliśmy do środka i ruszyliśmy. Lou jechał w miarę szybko, więc dojechaliśmy wcześnie. Gdy znaleźliśmy się przed domem, Louis wziął torbę moich sióstr i zaniósł do domu. Weszliśmy do domu i poszliśmy do salonu. Włączyłam siostrą telewizor i udałam się do kuchni. Lou poszedł za mną.
- Kim jest Jeremy?- spytał. Spojrzałam na chłopaka. Miał zmarszczone czoło.
- Jeremy jest moim bratem. Nie widziałam go już chyba z rok. W ogóle się z nami nie kontaktuje. Wyprowadził się z domu jeszcze przede mną.- wytłumaczyłam. Zrobiło mi się strasznie smutno. Louis podszedł do mnie i mocno do siebie przytulił.
- Gdzie on teraz jest?- znowu spytał. Wzruszyłam ramionami.
- Nie mam pojęcia. W ogóle go nie rozumiem. Jak można tak olać rodzinę? W końcu rodzina jest najważniejsza. Ojciec powiedział że nie chce go widzieć na oczy i że nie ma wstępu do domu. Tata już nie uznaje go za syna. On jest bardzo surowy. Jak coś postanowi to już nie zmieni zdania. Dlatego nie chce żeby cię jeszcze poznawał.- Lou pocałował mnie w policzek.
- Idziesz ze mną do salonu? – spytał po chwili.
- Zaraz tam przyjdę.- odpowiedziałam. Chłopak się uśmiechnął i już chciał wychodzić.- Lou?- obrócił się w moją stronę.- Co ci powiedziała moja mama?- chłopak się zaśmiał. Podszedł do mnie i znowu mnie objął.
- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.- wyszczerzył się.- Powiedziała że jestem jedynym chłopakiem wartym ciebie i że mam o ciebie dbać.- uśmiechnęłam się. Chwyciłam jego podbródek i przyciągnęłam do swojej twarzy. Gdy już był w idealnej odległości, pocałowałam go. Tommo z uśmiechem oderwał się ode mnie i poszedł do salonu. Oparłam się o blat i obserwowałam całe zdarzenie. Louis podszedł do dziewczynek.
- Ty jesteś Kim, a ty Charlotte?- spytał je. Te tylko przytaknęły.- Ja jestem Louis.- przedstawił się im. Obróciłam się z powrotem do blatu. Nalałam do czterech szklanek soku i poszłam do salonu. Zauważyłam że Lou dogaduje się z moimi siostrami. Zaczął się wygłupiać. Kim i Charlotte głośno chichotały. Widać że Louis ma podejście do dzieci. Umie je rozbawić i sam dobrze się bawi. Usiadłam na fotelu i przyglądałam się swojemu chłopakowi. Zaczął je łaskotać. Po chwili dziewczyny zaczęły go bić, on udawał że płacze. Kim ma tylko 6 lat, a Charlotte 8. Po jakichś 10 minutach się odezwałam.
- Koniec zabawy. Lou wynocha do domu, a wy spać bo jest późno.- dziewczyny się skrzywiły. Zresztą Louis także. Śmiesznie wyglądali.
- Nie może zostać?- zapytała błagalnie Charlotte.
- No właśnie nie mogę zostać?- zapytał śmiejąc się Lou.
- Nie, nie może. Jutro pójdziemy do Louisa. Poznacie resztę chłopaków.- obiecałam im.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Następny rozdział za niedługo. Mam nadzieje że ten wam się spodobał. Może was nie zanudziłam na śmierć. ;P Proszę o komentarze. ;>