Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

środa, 31 lipca 2013

Rozdział 36

Cała nasza szóstka wsiadła do samolotu. Oczywiście siedziałam obok Louisa. Nasz lot będzie trwał około 6-7 godzin. Gdy już ruszyliśmy, wreszcie mogłam zacząć się ruszać. Nie mam mowy żebym wytrzymała tyle godzi na tyłku. Znalazłam wzrokiem Nialla i zaczęłam się śmiać. chłopak spojrzał na mnie.
- Myślałam że będziesz błagał o wybaczenie, a ty co robisz? Siedzisz.- zaczęliśmy się śmiać.- Masz szczęście że cię kocham, bo inaczej wzięłabym rozwód.
- Niall lepiej się pilnuj, bo Tommo patrzy.- ostrzegł go Hazz. Niall zrobił śmieszną minę i próbował się ukryć przed wzrokiem Louisa. Strasznie śmiesznie to wyglądało. Cały czas się ze siebie śmieliśmy.
- Uspokójcie się. Tu są też inni ludzie.- upomniał na Paul.- Będziecie się wygłupiać na miejscu.- resztę drogi przespałam. Skoro zabronił nam się wygłupiać, to nie pozostało mi nic innego. Obudził mnie Louis. wszyscy wysiedliśmy z samolotu. Na lotnisku było pełno fanek. Aż się zdziwiłam ze mieści się tu tyle ludzi. Jakoś przedarliśmy się do taksówki i pojechaliśmy do hotelu. Paul dał nam karty do pokoju. Dostaliśmy tylko dwie, więc mogliśmy zorientować się że mamy tylko dwa pokoje. Nie ustalaliśmy kto z kim ma pokój tylko każdy wszedł do pierwszego lepszego. Ja mam oczywiście z Louisem i Liamem. Na szczęście Paul przewidział to że będę chciała mieć pokój z Lou. Dzień szybko nam minął. Musieliśmy się rozpakować. Później poszliśmy coś zjeść.
*Następnego dnia*

- Wstawajcie! Jestem głodny!- próbował nas obudzić Niall. zaśmiałam się, ale posłuchałam chłopaka. Oboje z Louisem poszliśmy się ogarnąć. Nie trwało to zbyt długo. Cała nasza szóstka poszła na śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy do naszego pokoju. Siedzieliśmy i się nudziliśmy.
- Mam plan!- powiedział Zayn.- Chodźmy na korytarz i będziemy ukrywać się na naszym piętrze. Chodzi o to że nie możemy dać się znaleźć. Chowacie się i przy okazji szukacie innych. Rozumiecie?- spytał. Spodobał mi się jego plan. Wyszliśmy z pokoju. Zamknęłam pokój i schowałam kartę do kieszeni. Wszyscy zaczęli chować się po piętrze. Ja szybko pobiegłam na schody, a następnie na piętro niżej. Nie wiedziałam gdzie mam iść, więc pobiegłam do winy. Wbiegłam do niej i zobaczyłam że i Harry się w niej ukrywa. Zaśmiałam się.
- Widocznie nie tylko ja gram nie czysto.- odezwałam się. usłyszeliśmy jak ktoś biegnie.- Cholera co teraz?- kiedy to powiedziałam do windy wbiegł Niall. Wybuchłam śmiechem. Następny. Znowu usłyszeliśmy bieg. Harry szybko powciskał byle jakie przyciski. Winda szybko się zamknęła i pojechaliśmy w dół. Harry oparł się o tablice z przyciskami i winda nagle się zatrzymała.- Loczek coś ty narobił?- zapytałam śmiejąc się. Ta sytuacja była strasznie zabawna. Usiadłam na ziemi. Niall i Harry zrobili to samo. Przez chwile po prostu siedzieliśmy w ciszy.
- Jestem głodny.- pożalił się blondasem.
- Harry wiedz że zjemy cię pierwszego.- zachichotałam widząc jego minę.
- Czemu akurat nie?- spytał.
- I tak zginiesz. Paul cię zabije jeśli spóźnimy się na koncert. To ty popsułeś windę.- patrzyłam jak Harry się załamuje. Cały czas się śmiałam.- Mogę cię pocieszyć tym że jestem następna w kolejce.- przez chwile nic nie mówiliśmy.- Zayn ma kartę?- Hazz wyciągnął z kieszeni przedmiot. Znowu zaczęłam się śmiać.- Mamy przerąbane, bo ja też mam.
- Oni nas zabiją.- powiedział śmiejąc się Niall.
- Macie zasięg w telefonach, bo ja nie.- ani ja ani Niall nie miał.
- Jesteśmy tu uziemieni.- odezwał się Horan. Siedzieliśmy w windzie już prawie godzinę. Na pewno spóźnimy się na ten cholerny koncert. Spojrzałam na tablice z przyciskami. Zobaczyłam że znak STOP się świeci. Parsknęłam śmiechem. Leżałam na ziemi i po prostu się śmiałam. Chłopaki patrzyli na mnie jak na wariatkę.
- Harry idioto.- nie potrafiłam przestać się śmiać.- Nacisnąłeś przycisk STOP.- Niall dołączył do mnie i tez tarzał się na ziemi.
Harry nacisnął przycisk i winda ruszyła. W końcu dotarliśmy na nasz piętro. Niall pomógł mi wstać z ziemi,, jednak nie przestawaliśmy się śmiać z loczka. Jego mina była bezcenna. Przed windą spotkaliśmy Paula i resztę chłopaków.
- Gdzie wyście byli?!- krzyknął wkurzony Paul.
- Loczek wszystko wyjaśni.- znowu się zaśmiałam. Gdy Harry opowiedział całą historie chłopaki cały czas się z niego śmiali. Tylko Paul krzyczał że jesteśmy nie odpowiedzialni i tym podobne.
- Nie wsiadajcie z Harrym nigdy do windy. Gdyby nie moja spostrzegawczość siedzielibyśmy jeszcze w windzie.

Poprawiłam Louisowi włosy. Wszyscy byli już gotowi. Louis objął mnie w pasie i pocałowała. Cała piątka poszła na scenę. Harry wytłumaczył dlaczego się spóźnili. Nigdy więcej nie wsiądę do windy z Harrym. Koncert trwał i trwał. Ja siedziałam na sofie i słuchałam jak śpiewają chłopaki trzeba przyznać że świetnie im to wychodzi. Gdy koncert się skończył musieliśmy jeszcze siedzieć i czekać na Paula. Louis skądś wziął deskorolkę. Zawołał mnie. Nie wiem po co, ale podeszłam do niego. Chwycił moje ręce i pociągnął na deskę. Weszłam na nią.
- Złamiemy ją.- odezwałam się. Lou jedynie się uśmiechnął.
- Trudno.- zrezygnowałam i zeszłam z deski. Louis też odłożył deskę.
- Wszyscy fani już poszli.- odezwał się Zayn.
- Chodźcie na scenę.- powiedział Niall. wszyscy poszliśmy na scenę.
Znowu zaczęliśmy się wygłupiać. Zayn chwycił Louisa i zaczął się z nim kręcić. Wyglądało to komicznie. Wszyscy się z nich śmialiśmy.
- Dzień z debilami.- powiedziałam. Chłopaki spojrzeli na mnie i zaczęli mnie gonić. Na szczęście zjawił się Paul. Wróciliśmy do hotelu. Tym razem nie bawiliśmy się na korytarzu. Wszyscy poszliśmy do swoich pokoi. Usiadłam na łóżku obok Louisa.
- Chce zrobić sobie tatuaż.- powiedziałam. Chciałam tylko zobaczyć jak zareaguje. Naprawdę nie myślałam nad tym.
- Nie.- powiedział stanowczo. Uniosłam jedną brew do góry.
- Ty możesz mieć ich pełno, a ja niby nie?- Louis chwycił mój podbródek.
- Możesz, ale ja nie chce żebyś miała.- powiedział spokojnie, po czym mnie pocałował. Westchnęłam.
- Tak na prawdę nie chciałam robić tatuażu. Zastanawiałam się tylko jak zareagujesz. Oblałeś test.- zaśmiałam się.
- Jak zawsze.- uśmiechnął się.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak wam się podoba? Troszkę jest w nim humoru. ;> Dodawajcie się do obserwatorów. :)


                                           CZYTASZ = KOMENTARZ = NOWY ROZDZIAŁ

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział 35

Weszłam do sypiali i zobaczyłam że Louis jeszcze śpi. Ściągnęłam z niego kołdrę.
- Wstawaj i mi pomóż.- powiedziałam donośnym głosem. Louis otworzył oczy i zdziwiony na mnie spojrzał. Z powrotem się przykrył i chciał dalej spać. Podeszłam do niego bliżej. Zrzuciłam z niego kołdrę i zabrałam mu poduszkę. Lou znowu na mnie spojrzał. Zmarszczył czoło, chwycił moją rękę i pociągnął na łóżko. Już po chwili leżałam w jego ramionach. Ciężko westchnęłam.- Louis do cholery!- krzyknęłam.- Wstawaj!- Lou oczywiście nic sobie nie rozbił z moich słów.
- Dobranoc.- szepnął mi do ucha i pocałował w policzek.
- Louis jest po dziewiątej, a ty jeszcze śpisz.
- Właśnie jest po dziewiątej.- wyswobodziłam się z jego objęć i stanęłam obok łóżka.
- Ja idę do sklepu, a ty tu trochę ogarnij.- Louis tylko pokiwał głową. Zeszłam na dół, wzięłam torebkę, włożyłam czerwone conversy i wyszłam z domu. Nie wiem o której przyjedzie mój braciszek, ale przydało by się trochę ogarnąć dom. Weszłam do sklepu i zrobiłam zakupy. Zajęło mi to trochę czasu. Wracając ze sklepu natknęłam się na Jane.
- Wpadniesz dzisiaj do nas? Jeremy przyjeżdża.- Jane się uśmiechnęła.
- Wiem, na pewno przyjdę.
- Będziesz miała okazje włożyć to wdzianko, które ostatnio kupiłaś. Mam na myśli to różowe.- zaczęłam się śmiać. Blondynka uderzyła mnie w ramie.
- Spadaj.- pokazała mi język.- Jak tam Louis? Pogodziliście się?
- Wczoraj wróciłam od ciebie do domu, Louis mnie przeprosił. Przygotował kolacje, kupił kwiaty i tak dalej.- zaśmiałam się.- Dobra ja muszę już iść. Poprosiłam Louisa żeby ogarnął trochę dom. Znajdź go jeszcze śpi.- westchnęłam. Pożegnałam się z Jane i wróciłam do domu. Weszłam do salonu i doznałam szoku. Louis wszystko posprzątał. Było w miarę czysto. Jednak wziął sobie do serca moje słowa.- Lou widzę że się postarałeś!- powiedziałam głośno. Nigdzie go nie dostrzegłam, na dole na pewno go nie było. Szybkim krokiem poszłam na górę. Weszłam do sypialni i zobaczyłam że Louis nadal śpi. Zaczęłam się zastanawiać nad istnieniem wróżek. Czyżby Louis posprzątał i poszedł z powrotem spać? Najwyraźniej. Obudziłam Louisa i kazałam mu się ogarnąć. Na szczęście mnie posłuchał.

Otworzyłam drzwi i zobaczyłam Jera. Przywitałam się z nim i weszliśmy do środa. Usiedliśmy w salonie.
Po jakiejś godzinie przyszła Jane. To było fajne doświadczenie patrzeć jak Jane uśmiecha się do Jeremiego, lub na odwrót. Byli by słodką parą. Louis i Jeremy złapali wspólny temat. Ucieszyłam się bardzo z tego powodu. Żeby było fajniej to zaprosiliśmy chłopaków. Oni oczywiście przyszli. Cały czas się wygłupialiśmy. Mój brat idealnie się wpasował w ich towarzystwo.
- Holly?- usłyszałam głos któregoś z chłopaków. To był głos Zayna. Spojrzałam pytająco w jego kierunku.- Pamiętasz o tym że za dwa dni lecimy do Nowego Jorku?
- Totalnie wyleciało mi to z głowy. Trzeba jutro się spakować.- zapomniałam o tym koncercie. Niedawno Louis coś wspominał, ale nie podejrzewałam że to już za dwa dni. No cóż jakoś się wyrobie. W końcu mam cały jutrzejszy dzień.- Cieszę się na myśl że spędzimy trochę czasu razem.- uśmiechnęłam się.
- Przyda się trochę wygłupów.- zaśmiał się Niall. Dokładnie. Szczerze mówiąc to kocham swoją prace. Nie dość że płacą mi za coś co jest dla mnie czystą przyjemnością, to na dodatek spędzam czas z przyjaciółmi. Czego więcej trzeba? Gdy chłopak wrócili do domu, zrobiło się znacznie ciszej. Wręcz dziwnie. Siedziałam obok Jane i z nią rozmawiałam. W końcu i Jane musiała iść. Została nasza trójka. Jeremy jutro jedzie do rodziców. Wieczór spędziliśmy na oglądaniu filmów. W końcu zrobiłam się strasznie senna i zostawiłam ich samych na dole.

*Następny dzień*

Jeremy już pojechał i zostaliśmy sami. Oboje z Louisem zajęliśmy się pakowaniem.
- Pomożesz mi z tą walizką?- spytałam. Nie potrafiłam jej zapiąć.
- Po co ci tyle ubrań?- spytał.

- Patrz lepiej na swoją walizkę, a dopiero na moją. Poza tym jestem stylistką. Nic dziwnego, że lubię ładnie wyglądać.- Louis się zaśmiał. Chłopak stanął naprzeciwko mnie i położył swoje ręce na mojej tali. Zaczął się głupio szczerzyć.
- Holly, przestań się oszukiwać. Wiem że chcesz mi się przypodobać.- Lou zaczął sobie robić żarty.
- Oczywiście że tak. O niczym innym nie maże jak o byciu z tobą.
- Sądzę że da się coś z tym zrobić.- Tommo objął mnie i złożył na moich ustach słodki pocałunek.
- Dobra koniec tego dobrego. Znieś na dół nasze walizki.- Lou westchnął jakby musiał zrobić coś bardzo trudnego. Pokręciłam głową i usiadłam z laptopem na łóżku. W Internecie huczało o tym że za dwa dni koncert. Zaczęłam przeglądać zdjęcia z poprzednich koncertów. Zobaczyłam pewno zdjęcie. Szybko zawołałam Louisa. Chłopak przyszedł na górę.
- Co to ma być?- udawałam wściekłą. Pokazałam palcem na to jak całuje fankę w policzek.- Znowu mnie zdradzasz.- parsknęłam śmiechem, a Lou się tylko uśmiechnął. Przewinęłam na kolejne zdjęcie.- Nie no! Niall też!- udawałam rozbitą. Chwyciłam telefon i zadzwoniłam do Nialla. Szczerze mówiąc to po prostu mi się nudziło, a chciałam się pośmiać.
- Hallo?- usłyszałam jego głos w telefonie.
- Niall, chce rozwodu. Oglądam zdjęcia z poprzedniego koncertu i co widzę? Jak całujesz inne?- udawałam całkiem przejętą.
- Holly tylko nie rozwód! Ta dziewczyna była tylko fanką.- zaczął się tłumaczyć. Z trudem powstrzymywał śmiech.
- Dla ciebie to tylko fanka? Jak możesz tak mówić?- nie wytrzymałam i mówiłam przez śmiech.- Myślałam że kochasz fanów, poza tym też jestem waszą fanką.
- Kocham fan ów najbardziej na świecie.- też zaczął się śmiać.
- Jak to? Myślałam że mnie? Niall przegiąłeś koniec z nami. Jestem aż tak nie dobrą kobietą, że zrywam z tobą przez telefon.- Niall parsknął śmiechem.
- Ty wyrodna dziewczyno! Do jutra zmienisz zdanie.- udawał poważnego.- Ja muszę kończyć to do zobaczenia w samolocie.- powiedział już normalnym głosem. Rozbawił mnie to, bo powiedział to jak gdyby nigdy nic. Szczerze mówiąc to strasznie kocham Nialla. Wszystkich chłopaków kocham tak samo, no oprócz Tomlinsona. Oni są jak moja druga rodzina. Louis patrzył na mnie i się nad czymś zastanawiał.
- Nad czym tak myślisz?- spytałam ciekawa. Chłopak westchnął.
- Nad tym czy jesteś zdrowa psychicznie. Po tym co usłyszałem, mam pewne wątpliwości.- wybuchłam nieopanowanym śmiechem. Za raz po mnie i Louis to zrobił.  Ja chyba z nimi zwariuje.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rozdział, cholernie nudny. Obiecuje że kolejny będzie o wiele śmieszniejszy i ciekawszy. Mam już fajny pomysł na następny. ;) Dodawajcie się do obserwatorów. ;>


                                      CZYTASZ = KOMENTARZ = NOWA CZĘŚĆ

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 34

Obudziłam się w kiepskim nastroju. Dostałam smsa od Jera, że przyjeżdża jutro. Przynajmniej to mnie cieszyło. Louis spędził noc na kanapie. Nadal jestem na tego idiotę zła. Sądzę że jeszcze przez długi czas będę. To co mi powiedział naprawdę mnie zabolało. Wstałam z łóżka, wzięłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Po jakichś 15 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Louis już tam był. Zrobił mi śniadanie, ale nawet go nie tknęłam. Wzięłam jabłko i wyszłam z kuchni. Co on sobie myśli że zrobił mi śniadanie i wszystko będzie ok. Chyba troszkę się mylił. Wróciłam do sypialni i zadzwoniłam do Jane.
- Mam świetną propozycje.- zaczęłam mówić.
- Może tak najpierw cześć?- zaśmiała się dziewczyna.
- Hej! Co powiesz na wspólny obiad, a potem posiedzimy u ciebie?- zapytałam.
- Z miłą chęcią.
- Mam taką prośbę. Ubierz się w sukienkę. Chce dopiec Louisowi. No to widzimy się w Nandos.
- No ok. pa.- zaśmiała się. rozłączyłam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jedną z ulubionych sukienek i włożyłam ja na siebie. Do tego włożyłam szpilki i kilka dodatków. Poprawiłam trochę makijaż i zeszłam na dół. Louis spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
- A pani gdzie się wybiera?- spytał. Rzuciłam mu zabójcze spojrzenie.- Masz zamiar się do mnie nie odzywać? Przeprosiłem cię.- bez słowa wyszłam z domu. Nie mam ochoty na dyskusje z nim. Poza tym postanowiłam się do niego nie odzywać. Szłam spacerkiem do restauracji. Gdy dotarłam na miejsce Jane już na mnie czekała. Usiadłam na krześle obok niej.
- Czym chciałaś dopiec Louisowi?- zapytała od razu.
- Tym że się tak ubrałam i na dodatek nie powiedziałam mu gdzie idę. Od wczoraj się do niego nie odzywam. Mam dla ciebie dobra wiadomość.- zaśmiałam się. Jane od razu się uśmiechnęła.
- Z pewnością chodzi o Jeremiego.
- Jak ty dobrze mnie znasz.- zachichotałam.- Przyjeżdża jutro. Będziesz miała okazje zaprezentowania się mu w nowo kupionej bieliźnie.- zaczęła się śmiać. Jane zmroziła mnie wzrokiem.- Też cię kocham.- zamówiłyśmy sobie obiad i rozmawiałyśmy już trochę poważniej.
- Kogo ja widzę.- usłyszałam za plecami znajomy głos.
Obróciłam głowę i zobaczyłam czwórkę moich przyjaciół. Uśmiechnęłam się do nich. Chłopaki przysiedli się do nas.
- Błagam was, ani słowa o Tomlinsonie.- cała czwórka się zaśmiała. Zjadłyśmy z chłopakami obiad. Oni cały czas się wygłupiali. Po obiedzie poszłyśmy z Jane do niej. Tam spędziłyśmy resztę dnia. Oglądałyśmy filmy i rozmawiałyśmy. Spędziłyśmy razem cały dzień. Jane zaproponowała mi żeby została u niej na noc, ale nie mogłam. Jutro przyjeżdża mój brat, więc muszę trochę ogarnąć mieszkanie. Gdy wyszłam od Jane robiło się już ciemno. Wracałam od niej spacerkiem. Jakoś nie śpieszyło mi się do domu. Chciałam żeby Louis pobył sobie sam. Po jakichś 10 minutach stałam już pod domem. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Poczułaś cudowny zapach. Nie zwracając uwagi na nic, ruszyłam w stronę schodów. Już miałam wchodzić na pierwszy stopień, ale się zatrzymałam.
- Cieszę się że już jesteś.- usłyszałam za sobą głos Tomlinsona. Obróciłam się i spojrzałam na niego obojętnie. Chłopak podszedł do mnie i się uśmiechnął. Wyciągnął zza pleców bukiet czerwonych róż. Uwielbiam kwiaty, a szczególnie róże na dodatek czerwone.
- Myślisz że dasz mi kwiaty i wszystko będzie dobrze?- spytałam unosząc jedną brew.
- Nie, ale to mały kroczek na przód.- znowu ten jego uśmiech. Westchnęłam. Wzięłam od niego kwiaty i chciałam iść już na górę. Louis chwycił moja rękę i zaprowadził mnie do kuchni.
To co zobaczyłam trochę mnie zdziwiło. Cały stół był w płatkach kwiatów. Na stole były kieliszki, wino, talerze, kwiaty i świece. Louis przygotował kolacje. To słodkie, ale nadal jestem na niego zła. Niech sobie nie myśli że przekupi mnie kolacją i kwiatami. Tomlinson objął mnie od tyłu i pocałował w szyje.
- Przepraszam kochanie. Poniosło mnie. Bardzo tego żałuje. Przecież wiesz że cię kocham.- zaczął szeptać do mojego ucha. Po czym znowu zaczął całować moją szyje. Obróciłam się i spojrzałam w jego oczy. Były przepełnione iskierkami. Lou podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku.- Jesteś taka piękna jak się złościsz.- Louis znowu się uśmiechnął. Ja jednak cały czas miałam poważną minę.
- Myślisz że powiesz mi kilka słodkich słówek i od razu rzucę ci się w ramiona? Słabo mnie oceniasz.- Louisa bardzo to rozśmieszyło.- Co cię tak bawi?- zmarszczyłam czoło.
- Wiedziałem że będę miał trudności z tym żebyś rzuciła mi się w ramiona.
- Louis przeginasz.- wyminęłam go i chciałam iść na górę. Jednak Louis chwycił mój nadgarstek i gwałtownie obrócił w swoją stronę. Lekko uderzyłam w jego tors. Oparłam ręce na jego klatce piersiowej. Wpatrywałam się w jego tęczówki.
- Nie tak prędko.- uśmiechnął się. Przez chwile wpatrywał się w moje oczy, aż w końcu mnie pocałował. To był długi i namiętny pocałunek. Nie protestowałam. W pewnym stopniu mu wybaczyłam. Jakoś nie potrafię długo się na niego gniewać. Jemu naprawdę na mnie zależy. Chyba nigdy nikomu tak na mnie nie zależało jak właśnie jemu. Robi wszystko żebym się na niego nie gniewała, ale ja i tak to ignoruje. Czasami jest naprawdę słodki. Kocham go najbardziej na świecie, ale wczoraj przegiął. Chyba już przemyślał sobie wszystko. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Louis chwycił moją rękę i poprowadził do krzesła. Usiadłam a Louis podał mi jedzenie. Wszystko wyglądał przepysznie. Moja złość na niego zmniejszyła się. W głębi duszy jeszcze miałam do niego urazę, ale za chwile wszystko minie. Jedząc cały czas zerkałam na chłopaka. Zresztą on zerkał też na mnie.
- Musze przyznać, że nie gotujesz tak źle.- Tommo się zaśmiał.
- Chciałaś powiedzieć że gotuje wyśmienicie, prawda?- pokiwałam głową i się uśmiechnęłam.- Czyli znowu mnie kochasz?- zapytał śmiejąc się.
- Jeszcze się zastanowię. Nie jestem pewna czy się opłaca cię kochać.- Louis wręczył mi kieliszek z winem. Napiłam się i westchnęłam.
- To co zastanowiłaś się już?- spytał.
- Tak i stwierdzam, że nie opłaca się kochać Louisa Tomlinsona. Ponieważ jest on…- tu się zacięłam. Nie wiedziałam co wymyślić.- złą osobą.- Louis parsknął śmiechem.
- Miło słyszeć że masz o mnie takie dobre zdanie. To mi pochlebia.- zaczęłam się śmiać z tego z jaką powagą to mówił.- Nie śmiej się wyrodna kobieto.- nie potrafiłam przestać się śmiać. Louis cały czas się uśmiechał i mi się przyglądał.- Uwielbiam jak się śmiejesz.
- Śmieje się okropnie i nie kłam że jest inaczej.
- Śmiejesz się słodko. Poza tym skąd ty to możesz wiedzieć. To ja cię obserwuje.- dokończyliśmy jeść kolacje i nadal rozmawialiśmy.  

- Idę na chwile na górę. Zaraz wracam.- wstałam od stołu i poszłam do sypialni. Weszłam do łazienki i trochę ogarnęłam swój wygląd. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam że nie wyglądam tak źle jak przypuszczałam. Wyszłam z łazienki i powoli szłam na dół. Gdy byłam już w połowie schodów, zobaczyłam idącego w moim kierunku Tomlinsona. Oparłam się o ścianę i na niego czekałam. Na jego twarzy widniał słodki uśmiech. Louis podszedł do mnie i stanął naprzeciwko. Nadal byłam oparta o ścianę. Wpatrywałam się w każde sentyment jego twarzy. Louis złączył nasze usta w czułym pocałunku, który po chwili zmienił się w bardzo namiętny. Tomlinson chwycił moje uda i już po chwili oplatały go w pasie. Jedną ręką obejmowałam jego szyję, a drugą miałam wpleciona w jego włosy. To była magiczna chwila. Pomyśleć o że jeszcze kilka godzin wcześniej go nie nawiedziłam. Louis cały czas mnie podtrzymywał. Zaczął powoli wchodzić na górę. Na chwile oderwałam od niego swoje usta, ale to tylko po to żeby na niego spojrzeć. Uśmiechnęła się i go pocałowałam. Lou wszedł do mojej sypialni i położył mnie na łóżku. Poprawka do naszej sypialni. Ściągnęłam z niego koszulkę i zaczęłam jeździć rękami po jego torsie. W końcu Louis ściągnął ze mnie sukienkę. Zaczął mnie całować i jeździć językiem po ciele. Było to strasznie przyjemne. Zrzuciłam go z siebie i na nim usiadłam. Zaczęliśmy się całować. Wiedziałam że ta noc prędko się nie skończy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że tak długo musieliście czekać. ;P Mam nadzieje że podoba się rozdział. Nie zapominajcie skomentować. :)

poniedziałek, 15 lipca 2013

Rozdział 33

Gdy się obudziłam Louisa nie było obok. Wyszłam z łóżka i poszłam na dół. Od razu gdy weszłam do salonu zobaczyłam na kanapie śpiącego Louisa. Pewnie siedział do późna z chłopakami. Podeszłam do kanapy i klęknęłam obok. On strasznie słodko wygląda gdy śpi. Delikatnie pocałowałam go w policzek. Mogłabym tak siedzieć i patrzeć na niego.
Wstałam i wróciłam do sypialni. Wzięłam z szafy jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Wykąpałam się, pomalowałam i ubrałam. Z powrotem zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zrobiłam śniadanie. Louis cały czas spał. Nie pojmuje jak można tyle spać. Wyszłam z kuchni i zamierzałam go obudzić. Podeszłam do kanapy, ale jego tam nie było. On mnie czasami przeraża. Jeszcze chwile temu tu był. Nie wytrzymam z tym chłopakiem. Nagle poczułam że ktoś mnie obejmuje od tyłu. Cała aż podskoczyłam ze strachu. Obróciłam się i zobaczyłam zaspanego Louisa.
- Musisz mnie tak straszyć?- zapytałam. Ten tylko pokiwał głową i mnie przytulił.- Wygodnie się spało na kanapie?- zachichotałam.
- Nie za bardzo. Nie żebym miał coś do twojej kanapy, ale wole spać z tobą.
- No ja myślę.- pocałowałam go.- W kuchni masz śniadanie.- odezwałam się i odeszłam od chłopaka. Zaczęłam sprzątać salon. Trochę było do sprzątania. Zaczął dzwonić telefon Louisa.- Louis telefon!- krzyknęłam. Tomlinsona chyba bardzo to nie przejęło, bo bardzo wolno szedł żeby go odebrać. Louis czasami jest irytujący. Dostałam smsa od Jera.

Od: Jer
Treść: Chyba przyjadę w weekend, ale dam ci jeszcze znać. :)

Cieszę się że Jeremy przyjedzie.
- Holly?- usłyszałam głos Tomlinsona. Spojrzałam na niego pytająco.- Nie masz nic przeciwko jak się spotkam dzisiaj z kumplami?
- Jasne że nie.- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam. Sama bym się spotkała z Jane. Usiadłam na kanapie i od razu do niej napisałam.

Do: Jane
Treść: Co powiesz na małe zakupy w centrum? ;D Jer chyba przyjedzie w weekend, więc musisz sobie kupić coś ładnego. ;P Wpadnę po ciebie za 30 minut. :)

Od: Jane
Treść: Przekonałaś mnie. :P

Jane chyba całkiem serio traktuje Jera. Widać że się w nim zakochała. Będę się bardzo cieszyła jak będą razem. Pasują do siebie i to bardzo.
- Prawdopodobnie Jeremy przyjedzie w weekend.- krzyknęłam do Tomlinsona.
- To chyba dobrze.- usłyszałam odpowiedz.
- Nawet bardzo.- szepnęłam do siebie.

Obie z Jane cały czas się śmiałyśmy. Dziewczyna najwidoczniej miała dobry humor z powodu przyjazdu Jera. Kupiłyśmy dużo fajnych ciuchów. Ja kupiłam sobie sukienkę, dwie bluzki i buty. Jane też kupiła sobie sukienkę. Do tego śliczne buty i spodnie. Byłyśmy całkowicie zadowolone z zakupów.
- Chodź wejdziemy tu.- Jane pociągnęła mnie za rękę do sklepu z bielizną. Podeszłyśmy do pułki z seksowna bielizną. Były tam różne gorsety. Zaczęłam się śmiać.
- Jak ty kupisz sobie ten gorset i pokażesz się w nim Jerowi, to ja też sobie kupie i pokaże się Louisowi.- Jane parsknęła śmiechem.
- Ty masz się łatwiej, bo jesteś z Louisem. Ja z Jerem nie jestem.
- Gwarantuje ci że będziesz. To co?
- Niech ci będzie.- obie kupiłyśmy sobie gorsety. Ja kupiłam sobie czarny, a Jane różowy. Cały czas się z niej śmiałam. Mówiła że to nie wypali. Byłam pewna w stu procentach że Jane będzie z moim bratem. Z jej opowiadać wszystko na to wskazywało. Obie poszłyśmy do mojego domu. Louisa nie było. Schowałam do szafy kupione przeze mnie rzeczy. Obie z Jane siedziałyśmy na kanapie i się śmiałyśmy. Nie wiem czemu, ale dzisiaj po prostu chce mi się śmiać.
- Gdyby mój brat wiedział co wyprawiam za jego plecami, to chyba by mnie zabił.- zachichotałam.- Ale jeszcze będzie mi dziękował.- usłyszałam że mój telefon dzwoni. Wzięłam go ze stołu i spojrzałam na wyświetlacz. Dzwonił Liam. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.
- Hej Li!- przywitałam go słodkim głosem. Strasznie lubię chłopaków. Nie tylko ze względu na to że są przyjaciółmi mojego chłopaka. Są też i moimi przyjaciółmi.
- Cześć!- jego głos był dziwny.- Proszę cię nie denerwuj się.
- Liam o co chodzi?- spytałam zniecierpliwiona.
- Louis miał wypadek, ale wszystko z nim w porządku. Ma kilka siniaków, ale poza tym to wszystko z nim dobrze.- straciłam czucie w nogach.
- Gdzie on jest? Mam przyjechać?- zapytałam szybko.
- Ma jeszcze jakieś badania w szpitalu, ale lekarz mówi że wszystko jest w porządku. Nie martw się. Przywieziemy go jak tylko wyjdziemy ze szpitala.- wyjaśnił.
- Ale co się w ogóle stało?- spytałam.
- Louis ci wszystko wytłumaczy. Nie chce się wtrącać w wasze sprawy. Ja musze kończyć.
- No ok. To pa.- rozłączyłam się i odłożyłam telefon na miejsce. Oparłam łokcie o kolana i schowałam w dłoniach twarz. Czułam że w moich oczach gromadzą się łzy. Cały czas w myślach powtarzałam sobie że wszystko z nim dobrze. Przecież mogłam go stracić. Co jakby miało poważniejsze obrażenia? Co jakby zginął? Muszę wiedzieć co dokładnie się stało. jak wrócą to muszą mi wszystko powiedzieć.
- Holly co jest?- zapytała troskliwie Jane. Nie odpowiedziałam jej. W końcu się do niej przytuliłam. Dobrze że ona jest ze mną.
- Louis miał jakiś wypadek. Nie wiem co dokładnie się stało, bo Liam mi nie powiedział.
- Wszystko z nim w porządku?- spytała.
- Ma kilka siniaków. Ma teraz jakieś badania. Chłopaki go przywiozą.
- Nie masz co się martwić skoro wszystko jest w porządku.- zaczęła mnie uspokajać.
- Co jak by mu się stało coś poważniejszego? Chyba bym tego nie przeżyła.- wytarłam łzy, które co chwile spływały po moim policzku. W końcu po jakiejś godzinie usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu.
Przy okazji kłócąc się. Szybko wstała z kanapy i się obróciłam. Louis wszedł do salonu, a zaraz za nim Niall i Liam. Louis był trochę poobijany. Szybko do niego podeszłam.
- Wszystko z tobą w porządku?- zapytałam.
- Nie.- odezwał się Niall. Louis spojrzał na niego i zaczęli się kłócić.
- Dajcie mi wreszcie spokój. Jestem dorosły i wiem co robię.
- Widać jaki jesteś dorosły, a już szczególnie jak myślisz.- odezwał się Liam. Po chwile zaczął się śmiać.- Nie ma sensu się kłócić i tak zaraz Holly zrobi z tobą porządek.- Niall też się zaśmiał.
- O co wam chodzi?- zapytałam zdziwiona.
- No Louis wytłumacz jej.- odezwał się Niall. Louis ciężko westchnął.
- Miałem wypadek. Ścigaliśmy się samochodami i jakoś tak wyszło że straciłem kontrole nad autem.- myślałam że się przesłyszałam.
- Czy ty jesteś mądry? Myślałeś w tedy nad tym co może się stać? Czy ty w ogóle kiedykolwiek myślisz?- zadałam mu pytania. Strasznie się wkurzyłam. Myślałam że on miał jakiś wypadek, a on po prostu się ścigał.

- Nad wyborem dziewczyny chyba też nie myślałem.- to zabolało. Przygryzłam wargę. Przez chwile na niego patrzyłam, po czym się odwróciłam i pobiegłam na górę.
- Nienawidzę cię!- krzyknęłam za sobą.
- Holly!- krzyknął za mną. Wbiegłam do sypialni i głośno trzasnęłam drzwiami. Położyłam się na łóżku i zaczęłam płakać. On w ogóle nic nie rozumie. Ja się o niego martwię a on co robi? Usłyszałam że ktoś wchodzi do pokoju. Nie widziałam kto, bo leżałam tyłem do drzwi. Obok łóżka klęknął Louis.
- Kochanie przepraszam cię.- szepnął.
- Nie wiem czy sobie zdawałeś sprawę, ale to mnie zabolało. Teraz wyjdź stąd i daj mi spokój.- cały czas płakałam.
- Holly.- znowu szepnął.
- Martwiłam się o ciebie. Teraz widzę że nie potrzebnie. I tak cię nie obchodzę, więc co to za różnica.
- Obchodzisz mnie. Przepraszam cię za to co powiedziałem. Nie myślę. tak. Byłem wkurzony że wszyscy na mnie wrzeszczą. Kocham cię. Nie gniewaj się na mnie.- Louis położył swoja rękę na moim policzku.
- Louis daj mi spokój i wyjdź. Chce zostać sama.- w końcu wyszedł. Miałam już dość dzisiejszego dnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Piszcie komentarze. Zauważyłam że komentujecie coraz mniej. Nie wiem czy przestajecie czytać opowiadanie czy jak. ;/ 

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 32

Nawet nie pukałam tylko od razu weszłam do domu chłopaków. Od razu poszłam do salonu. W salonie siedziała tylko część chłopaków. A dokładniej Liam, Zayn i Niall. Chłopaki spojrzeli na mnie z nie dowierzeniem. Przez chwile po prostu na mnie patrzyli i się nie odzywali.
- Może tak się ze mną przywitacie?- uniosłam jedną brew do góry. Chłopaki w tym samym czasie wstali i do mnie podeszli. Cała trójka mnie przytuliła.- Nie wiem czy wiecie, ale dusicie mnie.- zaśmiałam się. Chłopaki uwolnili mnie z uścisku.
- To na serio Holly?- spytał Niall.
- Chyba tak. Coś podejrzewam że znaleźliśmy się w jednym śnie.- stwierdził Liam. Chłopaki zaczęli się szczypać po rękach. Zaczęłam się z nich śmiać. Oni na serio czasami zachowują się jak dzieci.
- I co obudziliście się?- zapytałam nadal się z nich śmiejąc.
- Nie.- zaczął się śmiać Niall. Do salonu wszedł Harry. Od razu do mnie podszedł i przytulił. Strasznie za nimi tęskniłam. Cieszę się że ich widzę. Oni potrafią poprawić człowiekowi humor. Za Hazzą do salonu weszła Danielle. Przywitałam się z nią. pasują do siebie z Liamem.
- A gdzie pan Tomlinson?- spytałam. Chłopaki wskazali palcami za mnie. Obróciłam się i zobaczyłam opartego o futrynę Louisa. Bacznie nam się przygląda. Uśmiechnęłam się i podeszłam do niego. Od razu się w niego wtuliłam.
- Co z tą przeprowadzką?- szepnął mi do ucha Louis.

- Myślałam że zajmiemy się tym dzisiaj.- odpowiedziałam.
- No to chodźmy.- oboje poszliśmy na górę. Przez następne dwa dni zajmowaliśmy się przeprowadzką. Pierwszego dnia musieliśmy spakować rzeczy Louisa. Wydaje mi się że Louis ma więcej ubrań ode mnie. Na dodatek ma dużo rzeczy w paski. Nie wiem jak on chce wszystkie swoje ciuchy zmieścić w mojej szafie. Mam nadzieje że jakoś mu się to uda. Gdy spakowaliśmy wszystkie jego rzeczy musieliśmy się zająć transportem. Louis zadzwonił do kogoś i po jakiejś godzinie przyjechało auto, które zabrało wszystkie jego rzeczy i zawiozło do mojego domu. Drugiego dnia musieliśmy rozpakować wszystkie jego rzeczy co zajęło nam cały dzień. W końcu w niedziele mieliśmy spokój.
- Gdzie byś chciała pojechać? Może to być dowolne miejsce na świecie.- odezwał się Louis. Zaczęłam się zastanawiać nad odpowiedzią. Dłuższą chwile się zastanawiałam.
- Na jakąś wyspę. Obojętnie jaką tylko żeby był tam jakiś domek, piasek i słońce. No i oczywiście ty. Przynajmniej tam nie będzie paparazzi.- uśmiechnęłam się. Lou zbliżył swoją twarz do mojej i mnie pocałował.
- Obiecuje ci że cię zabiorę na jakąś wyspę.- zaczęłam się śmiać.
- Teraz będziesz spełniał każdą moją zachciankę?
- Oczywiście.- zaczęliśmy się śmiać.
- Powiedz chłopakom że mogą kiedy tylko chcą do nas przychodzić. A tak w ogóle to zadzwońmy do nich. Niech do nas przyjdą. Stęskniłam się za nimi.

- Harry zostaw mnie!- krzyczałam i za razem śmiałam się.- Tańcz sobie z Zaynem, a mi daj spokój.

- Niech ci będzie, ale pamiętaj że mam cię na oku.- nie potrafiłam przestać się śmiać. Hazza i Zayn zaczęli tańczyć. Wszystkich to rozśmieszyło. Po chwili Liam, Louis i Niall do nich dołączyli. Poczułam się strasznie samotnie siedząc na kanapie, więc dołączyłam do nich. Cały czas się śmialiśmy. To musiała zabawnie wyglądać. Muszę przyznać że dawno się tak dobrze nie bawiłam. Gdy skończyliśmy tańczyć usiedliśmy na kanapie. Chłopaki postanowili że pograją sobie na x-boxie. Liam jedyny siedział ze mną, reszta grała w jakieś gry.
- Co u Daniele?- spytałam. Krótko ją znam, ale wydała mi się całkiem sympatyczna.
- Dobrze.- uśmiechnął się.
- Jak ty z nimi wytrzymujesz?- spytałam. Chłopaki zaczęli się kłócić o to kto teraz gra. Oni czasami zachowują się jak dzieci. Zazwyczaj po prostu w swoim towarzystwie.
- Przyzwyczaiłem się już do tego typu kłótni. Co u Jeremiego?
- Ma za niedługo znowu przyjechać. Jane się w nim zakochała. Może coś z tego będzie.- zaśmiałam się.- Fajnie by było.- Liam się uśmiechnął.- Ja chyba idę spać.- ziewnęłam. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki soku. Napiłam się i ruszyłam w stronę schodów. Spojrzałam na nie i zaczęłam się śmiać. chłopaki siedzieli na nich i udawali że mnie nie widzą.

- Chcę przejść.- odezwałam się i czekałam na ich reakcje. Jednak nic to nie dało. W końcu Zayn wstał ze schodów i podszedł do mnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Położył mnie na kanapie i usiadł obok. Reszta też usiadła obok nas.
- Chcemy żebyś została z nami.- odezwał się mulat.
- Mam spać na kanapie?- uniosłam jedną brew. Chłopki tylko kiwnęli głowami. Zaczęłam się śmiać.- Mam spać na kanapie, bo chcecie żebym z wami siedziała. No dobra niech wam będzie. Włączcie jakiś film, a potem idę spać.- tak jak im powiedziałam tak też zrobili. Włączyli jakąś komedię. Oparłam sobie głowę o Nialla. Chciała mi się spać, ale jakoś próbowałam wytrzymać. Gdy film się skończył, po cichu wymknęłam się z salonu i poszłam do sypialni. Wzięłam piżamę i weszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do sypialni. Położyłam się na łóżku i po chwili zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że taki strasznie krótki, ale jakoś nie miałam weny. ;P Mam nadzieje że podoba się chociaż trochę to co napisałam. Proszę o komentarze. Dodawajcie się do obserwatorów. Mam do was takie pytanie. ;P Co wy na to żebym założyła kolejnego bloga? Mam świetny pomysł na opowiadanie. Sądzę że spodobało by się wam. :) Piszcie co o tym sądzicie. Potrzebuje waszej rady. ;>

poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 31

Jeśli przeczytasz rozdział zostaw po sobie komentarz. To dla ciebie tylko chwila, a dla mnie uśmiechnięta twarz. Przynajmniej wiem że ktoś to czyta i nie pisze tego dla siebie. Bardzo proszę o komentarze. ;>

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Obudziłam się i Louisa już nie było. Na poduszce obok była karteczka. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam świdrować ją wzrokiem.

,,Nie chciałem cię budzić. Musiałem iść z chłopakami do studia. xx Lou’’


Westchnęła. Wywlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Standardowy początek dnia.
Wykąpałam się, zrobiłam makijaż i uczesałam. Nic nowego. Wyszłam z łazienki i podeszłam do szafy. Po długich zastanowieniach wyciągnęłam z niej jakieś ciuchy. Następnie włożyłam je na siebie. Spojrzałam w lusterko i lekko się do siebie uśmiechnęłam. Obróciłam się i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam na stole naszykowane śniadanie.
- Kocham go.- szepnęłam do siebie. Zadowolona usiadłam przy stole i zaczęłam jeść przygotowane śniadanie. niestety przerwał mi dzwonek do drzwi. westchnęłam i poszłam otworzyć. Na szczęście to była Jane. Wróciłam z dziewczyna do kuchni.
- Co się tak szczerzysz?- zapytałam podejrzliwie.
- No dobra powiem ci, ale obiecaj że nikomu nie powiedz.- usiadłyśmy przy stole. Uniosłam jedną brew do góry.
- Gadasz tak jakbyś mnie nie znała.- Jane westchnęła i zaczęła mówić.
- Wydaje mi się że wreszcie poznałam normalnego chłopaka.- wyznała.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę. Jak się nazywa? Znam go?- zadałam pytania. Byłam strasznie podekscytowana nową wiadomością.
- No bo…- zaczęła się jąkać.- Chodzi o Jera.- wyjaśniła nieśmiale. Prawie zadławiłam się jedzeniem.
- Co? Chyba się nie dosłyszałam.- dziewczyna obróciła głowę w bok.
- Wiedziałam że tak będzie.- szepnęła.
- Źle mnie zrozumiałaś. Nadal się cieszę. On wie o tym że ci się podoba?- podrapałam się po głowie.
- No nie wiem, ale wczoraj poprosił o mój numer. Cały czas pisze do mnie smsy.- wyjaśniała.
- Uuu ktoś tu się zakochał. Nawet dwa ktosie.- zaczęłam się śmiać. Jane tylko zmierzyła mnie wzrokiem.- Strasznie się cieszę. Nie muszę się nawet martwić, że cię zrani. Jeremy nie jest tego typu chłopakiem.

Jane poszła do domu i zostałam sama. Potem przyjechał Jeremy. Obiecałam Jane że nikomu nie powiem, więc muszę udawać że nic nie wiem. Chociaż chciałabym trochę po wkurzać brata to nie mogę. Siedzieliśmy w salonie i się wygłupialiśmy. W końcu zaczęliśmy normalnie rozmawiać.
- I jak tam pogodziłeś się z tatą? Nawet nie spytałam.- Jer się uśmiechnął.
- Jakoś mi się udało.- zaczął się śmiać.- Cieszę się że spotkałem cię w tej galerii. Inaczej nadal siedziałbym w domu. Na pewno nie było by mnie teraz tu.
- Ty w ogóle miałeś swoje prywatne życie? Robisz coś oprócz pracy?- zadałam pytania.
- Odwiedzam siostrę.- zaśmiał się.- A tak poza tym to czasami spotkam się z kumplami. Raczej gadamy o interesach, więc nie wiem czy to się zalicza. Nie mam też dziewczyny, bo większość patrzy tylko na moją kasę. Ale sądzę że za niedługo to się zmieni. Do klubów może pójdę raz na miesiąc.
- Szczerze?- Jer kiwnął głową.- Twoje życie jest cholernie nudne. Wolałabym mieć takie życie jak twoje. Ja za to mam non stop jakieś przykre rozrywki.- pożaliłam się.
- Uwierz że nie wolałabyś. A teraz powiem ci okrutną prawdę. Juto wracam do domu.- zaczął się śmiać. wzięłam poduszkę i przywaliłam mu.
- I dobrze. Będę mieć od ciebie spokój.- pokazałam mu język.

- Nie martw się za niedługo przyjadę.- zachichotał.
- A kto powiedział, że zamierzam cię wpuścić do domu.- cwaniacko się uśmiechnęłam.
- O to się nie martw. Jak mnie zobaczysz to rzucisz mi się na szyje. Jeszcze wspomnisz moje słowa.- znowu uderzyłam go poduszką.
- Mam nadzieje że w końcu polubicie się z Louisem. Bardzo mi na tym zależy.- podkreśliłam ostatnie zdanie. Jer westchnął.
- Fajnie by było. Może następnym razem jak przyjadę to się bliżej z nim zapoznam. Nie znam go, więc nie mogę oceniać. Nie wydaje się taki zły. Skoro jesteście ze sobą na poważnie, to na pewno nie jest jakimś totalnym debilem.- wybuchłam nie opanowanym miechem.
- To może ty lepiej poznaj Louisa.- zaproponowałam.
- A co jest debilem?- zmarszczył czoło.
- Jak jest z chłopakami, to jest ogromnym debilem. Jak myślisz dlaczego jeszcze nie przedstawiłam go tacie? Boje się że jak Louis mu nie przypadnie do gustu, to już raczej małe szanse że kiedykolwiek go polubi.- zachichotałam. Zdałam sobie sprawę, że obrażam Louisa. A przecież zrobił mi takie pyszne śniadanie.- Jak go poznasz to sam go ocenisz.- siedzieliśmy do późna i oglądaliśmy jakąś komedię. Brakowało mi brata i to bardzo. Cieszę się że teraz mogę spędzać z nim czas.

*Następnego dnia*

- Mam nadzieje że przyjedziesz za niedługo. Mam namyśli za tydzień może dwa, a nie rok.- pokazał mi język.
- Zmieniłem się.- wyjaśnił. Pożegnałam się z bratem i wróciłam do domu. Jest po dwunastej. Postanowiłam zadzwonić do Louisa. W końcu jeszcze cały dzień przede mną. Lou odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej Lou!- przywitałam się promiennie.
- Cześć!
- Spotkamy się?- zapytałam z nadzieją w głosie. Nie chce siedzieć sama w domu.
- No ok. Przyjdziesz do nas? Chłopaki za tobą tęsknią.- zaśmiałam się.
- Myślałam że ty, ale skoro chłopaki to przyjdę. Będę za jakieś 30 minut. Na razie.
- Pa.- rozłączyłam się. Wzięłam torebkę i włożyłam do niej telefon. W prawdzie byłam gotowa do wyjścia. Zamknęłam drzwi na klucz i poszłam w kierunku domu chłopaków. Cieszę się że spędzę miło czas z chłopakami. Też strasznie się za nimi stęskniłam. Szkoda że Jer już pojechał. Mogłabym go poznać z chłopakami. Na pewno by się polubili. Louis i Jeremy potrzebują trochę czas, żeby oswoić się ze sobą. W końcu mam zamiar zestarzeć się z Louisem. Jeremy będzie miał dużo czasu, żeby go poznać. Chciałabym żeby Jeremy był z Jane. Pasują do siebie. I nawet mają na tą samą literę imię. Nie sądzę żeby to był zbieg okoliczności. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jane i Jeremy jak to ładnie brzmi. Dwie osoby które kocham mogą być razem. Trzymam za nich kciuki. Byliby taką słodka parą. Nie potrafię przestać o nich myśleć. Strasznie się ekscytuje na samą myśl, że mogą być razem. Mam teraz pewność, że Jeremy za niedługo przyjedzie. Bo przecież po co by mu był numer telefonu mojej przyjaciółki. Na pewno tez mu się podoba. Przecież mówił że zmieniła się na lepsze. Poza tym długo ze sobą rozmawiali w salonie. No cóż muszę być dobrej myśli.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam dla was dwie wiadomości. Pierwsza z nich to taka, że zrobiłam nową zakładkę. Możecie tam pisać pytania. Zresztą  sami sobie w nią wejdźcie. :) Druga sprawa to taka, że mam już świetny pomysł na nowe opowiadanie. Gdybym nie pisała już trzech opowiadań, to zrobiłabym trzeciego bloga. Jak skąpcze pisać opowiadanie na tym blogu albo na tym drugim to zrobię nowego bloga. Mam już nawet połowę pierwszego rozdziału. ;P Sądzę że wam się spodoba. ;)