Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 38

Od samego rana próbowałam przeprosić Louisa. Cały czas bałam się mu powiedzieć prawdę. Zresztą on i tak już o wszystkim wie. Po południu Louis gdzieś poszedł. Zostałam sama. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Pomyślałam że może dzisiaj spotkam się z Jane. Tylko tym razem naprawdę się z nią spotkam. Umówiłam się z nią w parku. Jane była jakoś podejrzliwie szczęśliwa gdy do niej dzwoniłam. Nie spytałam się jej o co chodzi, więc stwierdziłam że dowiem się w parku. Wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku drzwi wyjściowych. Wyszłam na zewnątrz i zamknęłam je za sobą. Poszłam do parku. Po drodze obserwowałam ludzi dookoła mnie. Jedni szli do szkoły, drudzy zaś do pracy. Czasami spotkałam też starszych ludzi idących na zakupy czy też spacer. Usiadłam na jednej z ławek. Czekałam na przyjaciółkę tylko chwilę. Od razu na dzień dobry zaczęła mi prawić kazania.
- Mogę się założyć że Louis nawet nie wspomniał o tej całej sytuacji. Zresztą ty pewnie też nic mu nie powiedziałaś. Nie rozumiem takich ludzi jak ty. Kochasz go, ale i tak go okłamujesz. Zazdroszczę ci że masz takiego Louisa. Sądzę że gdyby to on cię okłamał to zrobiłabyś mu nie wiadomo jaką awanturę.- Jane na chwile ucichła. Chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałam.
- Skoro mi go tak zazdrościsz to sobie go weź.- odpowiedziałam wkurzona. Nie cierpię gdy ktoś wypomina mi moje błędy. Teraz gdy powiedziałam to straszne tego żałuje.
- Myślałam że chcesz się spotkać i pogadać, ale najwyraźniej się pomyliłam. Chciałam ci powiedzieć że jestem z Jeremym, ale chyba masz to gdzieś.- Jane obróciła się i zaczęła odchodzić. Próbowałam ją zatrzymać, ale ona nie dawała za wygraną i sobie poszła. Jest mi cholernie wstyd za swoje zachowanie. Nie dość że okłamuje Louisa, to jeszcze kłócę się z Jane. Ciężko westchnęłam. Mój telefon zaczął dzwonić. Nie chciałam z nikim teraz rozmawiać, ale pomyślałam że to może być Louis. Wyciągnęłam z torebki telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Paul. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Holly, masz teraz czas?- padło pytanie z ust mężczyzny. Kolejny raz westchnęłam.
- Tak, mam. To cos ważnego?- spytałam.
- Przyjdź do mojego biura. Musisz podpisać kilka papierów.- wyjaśnił.
- Ok. Będę za jakieś dziesięć minut.- rozłączyłam się i poszłam do biura Paula. Tak jak mówił Paul musiałam podpisać kilka kartek. Zajęło mi to dosłownie chwile. Po drodze do domu wstąpiłam do sklepu. Zrobiłam szybkie zakupy. Gdy już wyszłam poszłam prosto do domu. Przemyślam sobie kilka rzeczy. Powinnam pogadać z Louisem i go przeprosić. Nie chce mieć przed nim tajemnic. Otworzyłam drzwi do domu i powoli weszłam do środka. Następnie zaniosłam zakupy do kuchni. Louisa najwyraźniej nie ma jeszcze w domu. Usiadłam na sofie w salonie. Do moich uszu dotarł dziwny dźwięk. Jakieś trzaski. Wstałam z kanapy i poszłam na górę, bo to z tam tond docierał hałas. Weszłam do sypialni. Zamurowało mnie. Stałam jak słup soli.
- Co ty robisz?- mój głos zaczął się łamać. Louis nawet nie spojrzał w moją stronę. Wszystkie ciuchy z szafy wkładał do czarnej walizki, która leżała na łóżku.- Louis, odezwij się do mnie.- nalegałam. Zrobiłam kilka kroków do przodu. Stanęłam obok łóżka. Cały czas obserwowałam chłopaka.- Dlaczego pakujesz swoje rzeczy?
- Wyprowadzam się. Powinienem zrobić to już dawno temu. Robiłaś ze mnie idiotę. Myślałaś że się nie dowiem?
- Przepraszam cię. Chciałam ci powiedzieć, ale się bałam. Nie chciałam cię denerwować. Poza tym i tak już wszystko wiesz.- zaczęłam się tłumaczyć.
- Czy ty w ogóle się słyszysz? Nie chciałaś mnie denerwować? Z chwili na chwile coraz bardziej cię nie poznaje. Nie mam pojęcia jak ja mogłem z tobą być tyle czasu.- to co mówił strasznie mnie bolało. Taka głupota nie może popsuć naszego związku.
- Przez taką głupotę się wyprowadzasz?
- Przez taką głupotę?!- krzyknął.- To dla ciebie głupota?! Z nami koniec, Holly.- Louis zapiął torbę i wziął ją do ręki. Następnie ruszył w stronę drzwi.
- Louis zaczekaj!- krzyczałam za nim, ale on wyszedł z domu i poszedł do auta. Patrzyłam jak wsiada do auta, a następnie odjeżdża. O co do cholery mu chodzi? Przecież przez takie coś nie zrywa się z ukochaną osoba. Stałam w miejscu i płakałam. Louis ze mną zerwał i się wprowadził. Musze z kimś porozmawiać. Wybrałam numer mamy i do niej zadzwoniłam. Po kilku sygnałach odebrała.
- Cześć mamo.- wybełkotałam. Nadal nie przestawałam płakać.
- Kochanie, co się stało?- zapytała zaniepokojona mama.
- Louis ze mną zerwał. Wyprowadził się.- z chwili na chwile mój głos się coraz bardziej łamał.
- Ale dlaczego? Co się stało?- zadała pytania.
- W ogóle go nie rozumiem. Zerwał ze mną, bo go okłamałam. Powiedziałam mu że idę się spotkać z Jane, a spotkałam się z Alexem. Ale to było przyjacielskie spotkanie. Tylko rozmawialiśmy. Louis się o tym dowiedział i ze mną zerwał.
- Na pewno z tego powodu?- dopytywała.
- A mógłby być inny?
- Ty mi powiedz.
- No nie.- odpowiedziałam krótko.
- Daj mu trochę czasu. Jutro zadzwoń do niego i porozmawiajcie. Louis chyba musiał coś źle zrozumieć. Nie wieże że zerwał z tobą z takiego powodu.- mama trochę mnie pocieszyła. Znowu moje życie się wali. Louis ze mną zerwał, a Jane się na mnie wkurzyła. Jak zwykle wszystko się wali, a ja nie potrafię nad tym zapanować. Bo niby jak? Potrafię tylko płakać i użalać się nad sobą. Jestem beznadziejna. Nawet nie wiem dlaczego chłopak ze mną zerwał. Posłucham rad mamy i jutro zadzwonię do Louisa. Nie mogę go od tak stracić. Przecież tak strasznie go kocham.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jak widzicie wróciłam. ;P Rozdział jest krótki, ale dużo się dzieje. ;D

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 37

*Trzy dni później*

Louis właśnie brał prysznic. Usiadłam przed telewizorem. Włączyłam odpowiedni kanał i czekałam na wywiad z chłopakami. Nie było mnie z nimi kiedy go udzielali. Nie musiałam długo czekać, aż się zacznie. Wsłuchiwałam się w pytania jakie im zadawano.
- Czy któryś z was planuje solową karierę? Podobno Louis wyprowadził się do swojej dziewczyny. Czy to prawda?- zapytała kobieta.
- Tak, ale to bez znaczenia.- zaśmiał się Loui.- To gdzie mieszkam chyba nie ma nic wspólnego z karierą.- kobieta przytaknęła.
- Czy wiążesz przyszłość z Holly Stewards? Może to tylko przelotny związek?- zapytał mężczyzna. Zmarszczyłam czoło. Skąd takie głupie pytania. Louis uśmiechnął się.
- Zdecydowanie to coś poważniejszego.- odpowiedział bez zastanowienia.
- Czy to prawda że Holly była w ciąży, ale poroniła?- wścibscy ludzie. Pomyślałam od razu. Mina Louisa zdecydowanie się zmieniła. Spoważniał i trochę się zasmucił. Zanim odpowiedział chwile się zastanowił. Mężczyzna zaczął na niego naciskać.
- Tak to prawdą. Może teraz jakieś pytania do reszty zespołu?- Louis podniósł szklankę z wodą i napił się. padło kilka pytań do chłopaków. Mianowicie o koncerty i dziewczyny. Potem znowu wrócili do Louisa.
- Większość fanów lubi twoją dziewczynę, ale na pewno zdarzają się fani którzy jej nie lubią, prawda?
- Raczej nie zwracamy z Hol uwagi na hejty. Ona nie za bardzo się przejmuje takim czymś. Najważniejsze że świetnie dogaduje się z moimi przyjaciółmi. Można powiedzieć że nawet za dobrze.– zaśmiał się i spojrzał znacząco na Nialla.
- Czyli możemy spodziewać się w przyszłości waszego ślubu?- padło pytanie z ust jakiejś kobiety.
- Jeśli tylko Holly się zgodzi, to na pewno. Kocham ja najbardziej na świecie. Zależy mi na niej. Chce żeby każdy to wiedział.- znowu na jego ustach pojawił się uśmiech. To było słodkie. Nawet w telewizji wyznaje mi miłość. Padło jeszcze kilka pytań i wywiad się skończył. Louis pojawił się w salonie. Z zadowoleniem na twarzy do niego podeszłam. Mocno go przytuliłam i pocałowałam.

- Kocham cię.- szepnęłam mu do ucha.
- Co się podkusiło do takich wyznań?- zaśmiał się.
- Oglądałam wasz wywiad. Dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy.
- Na przykład jakich?- spytał, z tym swoim uwodzicielskim uśmieszkiem.
- Jeśli się zgodzę, to się ze mną ożenisz. Zależy ci na mnie i kochasz mnie najbardziej na świecie.
- Jakie mamy plany na dzisiejszy dzień?
- Ja idę się spotkać z Jane, a ty musisz sobie jakoś poradzić sam.
- Pójdę się spotkać z chłopakami.- pokiwałam głową. Poszłam w stronę wyjścia. Włożyłam buty i zabrałam torebkę. Okłamałam go, ale musiałam. Nie chce go denerwować. Poszłam w stronę kawiarni w której miałam się spotkać z Alexem. Doszłam tam w kilka minut. Alex już na mnie czekał. Usiadłam obok niego przy stoliku.
- Już zapomniałem jak wyglądasz.- zaśmiał się brunet.
- I wzajemnie.- uśmiechnęłam się.- Po co chciałeś się spotkać?- spytałam.
- Chciałem po prostu się z tobą zobaczyć. Dawno się nie widzieliśmy. Co u ciebie słychać?
- Jakoś leci. Louis się do mnie wprowadził. Wczoraj wróciłam z Nowego Jorku. Chłopaki mieli koncert i musiałam ich wystylizować. A co u ciebie?- Alex ma racje że się długo nie widzieliśmy. Skoro w końcu zostaliśmy przyjaciółmi to powinniśmy się widywać od czasu do czasu.
- Odkąd się rozstaliśmy, u mnie nic się nie dzieje. Wszystko zostało tak jak było. Spotykam się ze znajomymi, ale jakoś nic się nie zmienia. Nie ma dziewczyny i raczej nie będę miał. Nie ma nawet sensu rozmawiać o mnie.- zauważyłam że jest jakiś dziwny. Taki smuty, a nawet przygnębiony. Coś złego się z nim dzieje. Przez chwile się sobie przyglądaliśmy.
- Alex, wszystko w porządku? Masz jakieś problemy?- zaczęłam się o niego martwić. Szkoda mi go. W końcu kiedyś go kochałam. Obdarzałam go szczególnymi względami. Alex westchnął.
- A kto ich nie ma. Znowu zaczynasz mówić o mnie.- powiedział z pretensjami, a następnie się uśmiechnął. Patrzyłam na niego wyczekująco. Każdy musi się komuś wyżalić. On najwyraźniej nie ma komu.
- Zerwanie z tobą było moim największym błędem. Teraz tego cholernie żałuje i non stop o tym myślę. Już dawno uświadomiłem sobie że do mnie nie wrócisz. Widzę jaka jesteś szczęśliwa z Louisem. mimo że cię rani i tak go kochasz.- skrzywił się.
- O czym ty mówisz?- spytałam zdziwiona.
- W gazetach pisze o każdej waszej kłótni. Nawet takiej najmniejszej. O każdym skandalu w waszym związku. Na przykład o zdradzie Louisa.
- To już zamknięta sprawa.- poinformowałam go.
- Oczywiście. Zdrada Louis jest dla ciebie nie istotna, ale gdybym to ja zrobił od razu byś ze mną zerwała.- zmarszczyłam czoło.
- Alex, przestań. To jest całkiem inna sytuacja. Byłam z nim w ciąży. Po za tym kocham go.
- Czyli mnie nie kochałaś? Byłaś ze mną tylko dla przygody?- zadał pytania.
- Wtedy jeszcze nie znałam znaczenia tego słowa. Kochałam cię, ale inaczej. Nie widzę sensu kontynuowania tej rozmowy. Zobaczymy się kiedyś. Cześć.- wstałam od stołu i wyszłam z kawiarni. Mój telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z torebki i spojrzałam na wyświetlacz. Jane. Przeciągnęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha. Zanim zdążyłam się odezwać Jane zaczęła krzyczeć do telefonu.
- Gdzie ty do cholery teraz jesteś?- wrzasnęła do telefonu.
- Przed kawiarnią, a czemu pytasz? Możesz tak nie krzyczeć?- zapytałam z lekką nadzieja w głosie.
- Przed chwilą widziałam się na mieście z Louisem. Spytałam go co u ciebie, a on mi mówi że przecież się dzisiaj widziałyśmy. Nie wiedziałam o co chodzi i powiedziałam że się z tobą nie widziałam. Dopiero potem zrozumiałam że go okłamałaś. Wybacz, ale wpadłaś. Mogłaś chociaż mnie uprzedzić.- dziewczyna nie posłuchała i wykrzyczała mi to wszystko do ucha.
- Cholera.- jęknęłam.
- Z kim się spotkałaś? Niech zgadnę z Alexem?- mówiła już trochę spokojniej.
- Skąd wiesz?
- Inaczej byś go nie okłamała. Czemu nie powiedziałaś mu prawdy? Nie rozumiem cię. Masz takiego świetnego chłopaka jakim jest Louis i jeszcze go okłamujesz. Dobra ja kończę. Nie mów Louisowi że ci powiedziałam. Prosił żebym nic ci nie mówiła że wie, że go okłamałaś. Na razie.- rozłączyłam się i poszłam się przejść do parku. Spędziłam na spacerowaniu dobrą godzinę. Potem po prostu siedziałam na ławce i rozmyślałam nad swoim życiem. Dostałam nawet smsa od Lou.
Jednak mu nie odpisałam. W końcu postanowiłam wrócić do domu. Wstałam z ławki i poszłam do domu. Szłam spacerkiem, więc zajęło mi to trochę czasu. Bałam się reakcji Louisa. Żałuje że go okłamałam. Gdy wreszcie dotarłam do domu, po cichu weszłam do domu i ściągnęłam buty. W środku panowała absolutna cisza. Zaczęłam się zastanawiać czy Louis jest w ogóle w domu. Weszłam do salonu. Louis siedział na kanapie i podrzucał sobie telefonem. W końcu podrzucił i go nie złapał. Telefon uderzył o ziemie.
- Cholera.- warknął i podniósł urządzenie. Zaczął mu się przyglądać. Podeszłam bliżej kanapy, a następnie bez słowa usiadłam obok chłopaka. Na ekranie telefonu mogłam dostrzec wielką rysę. Oparłam głowę na ramieniu Tomlinsona. Oboje się nie odzywaliśmy. Jego ręka wylądowała na moim kolanie. Nie potrafiłam mu spojrzeć w oczy. Ta świadomość że okłamałam go po to żeby spotkać się z byłym chłopakiem mnie dobija. Sama świadomość że go w ogóle okłamałam jest okropna. Czekałam aż pierwszy się odezwie. Jednak to nie nastąpiło. Louis położył się na kanapie i przyciągnął mnie do siebie. Objął  mnie i dopiero w tym momencie nasze spojrzenia się spotkały. Na jego ustach pojawił się delikatny uśmiech. Nie widziałam w jego twarzy pretensji. Wręcz odwrotnie. Jego twarz była normalna. Taka jak każdego dnia. Przez resztę dnia można powiedzieć że nic nie robiliśmy. Po prostu leżeliśmy, albo wygłupialiśmy się. Louis ani razu nie wspomniał o tym że go okłamałam. Nie wiem dlaczego, ale sama nie chciałam rozmawiać na ten temat. Nie chce przez Alexa rozwalić sobie związku. Chyba sama nie doceniam tego jakiego mam cudownego faceta.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Zbliżamy się do czterdziestki. ;P Zapraszam was do zadawania mi pytań w zakładce. Odpowiadam na każde pytanie. ;> Jutro prawdopodobnie napisze nowy rozdział o Maliku. ;) Dodawajcie się do obserwatorów bloga. :)