Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

czwartek, 6 czerwca 2013

Rozdział 24

Od razu gdy się obudziłam zadzwoniłam do brata. No może nie od razu. Zdążyłam się ogarnąć i zjeść śniadanie. Usiadłam na kanapie w salonie i zadzwoniłam do Jera.
- Hallo?- odezwał się do słuchawki.
- Cześć! Tu Holly twoja siostra. Nie wiem czy pamiętasz.- odezwałam się od razu gdy odebrał.
- Cześć! Nie bierz mnie za nie wiadomo jakiego dupka. Ok?
- Spotkamy się dzisiaj?- spytałam.
- Dobra. To przyjedź do mnie. Adres zaraz ci wyśle.- uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Ok. To do zobaczenia.- rozłączyłam się i poszłam przygotować. Uczesałam włosy i poprawiłam makijaż. Zeszłam na dół w poszukiwaniach Louisa. On oczywiście siedział w salonie.- Lou jedziemy?- spytałam kierując się do drzwi. chłopak nie odpowiedział tylko poszedł za mną. Ubraliśmy buty i poszliśmy w kierunku auta. Wsiedliśmy do środka. Powiedziałam Louisowi adres i pojechaliśmy.
- Ile ten cały Jeremy ma lat?- zapytał gdy już jechaliśmy.
- Jer jest od ciebie tylko o rok młodszy.- odpowiedziałam na jego pytanie.
- Jesteśmy na miejscu.- powiedział po jakichś 10 minutach. Louis zatrzymał się przed wielką bramą. Wyszliśmy z auta i poszliśmy w kierunku furtki. Zadzwoniliśmy na domofon. Po chwili zostaliśmy wpuszczeni na posesję. Ujrzałam ogromny dom. Jakby można go było nazwać domem. To była ogromna willa z basenem i dużym ogrodem. Był także taras i na piętrze był jeszcze balkon. Przed wjazdem do garażu stało czarne Porsche. Nie wieże że mój brat dorobił się takiej kasy i że ma taki dom i auto. Drzwi otworzył nam sam Jeremy. Wpuścił nas do środka i zaprowadził do salonu.
- Masz piękny dom.- odezwałam się w końcu.- Rok temu nawet by mi nie przyszło do głowy że będziesz mieszkać w takiej willi. Na dodatek będziesz miał swoją firmę. Cieszę się że ci się powodzi.- uśmiechnęłam się i usiadłam na sofie. Dom robił wrażenie i to ogromne.
- A tak właściwie to co ty teraz robisz?- spytał zaciekawiony.
- Jestem stylistką. Obecnie pracuje z One Direction.- uśmiechnęłam się mówiąc to zdanie.- A tak właściwie to poznajcie się to jest Louis mój chłopak, a to mój brat Jeremy.- przedstawiłam ich sobie. Dlaczego tak w ogóle wyjechałeś?- spytałam. Jer nie powiedział dokładnie czemu wyjeżdża. Powiedział tylko że się wyprowadza. Nawet nie wiedzieliśmy gdzie. Mieliśmy nadzieje że wkrótce nam powie. Jednak myliliśmy się.

- Pamiętasz jeszcze mojego przyjaciela Jansona?- spytał. Prychnęłam.
- Jak mogłam go zapomnieć.- Jer się uśmiechnął. Kiedyś byłam z Jansonem. Okazał się oczywiście idiotą. Zostaliśmy przyjaciółmi. Jednak nie jakimiś najlepszymi. Utrzymywaliśmy kontakt, ale bez przesady.
- Chce ci powiedzieć, że on wcale nie jest taki głupi za jakiego go nadal masz. Planowaliśmy założyć firmę. Wszystko uzgodniliśmy i się tu przeprowadziliśmy. Zaczęliśmy od zera. Trochę pomógł nam wujek Jansona. Jest szychą. Teraz nie większą ode mnie.- przewróciłam oczami. Jer znowu się zaśmiał.- Pomógł nam i teraz jesteśmy znanymi biznesmenami. Nie chciałem żyć tak jak dawniej. Chciałem być znany i mieć dużo pieniędzy. Teraz osiągnąłem to czego pragnąłem. Jestem szczęśliwy z tego co mam.- Louis bacznie przyglądał się Jerowi. W końcu postanowił się odezwać.
- Jesteś szczęśliwy że masz pieniądze?- Louis spojrzał na niego krzywo.- Też mam pieniądze i jakoś nie byłem z tego powodu szczęśliwy. Jakbym miał wybrać rodzinę albo pieniądze to wybrałbym rodzinę. Kiedy poznałem twoją siostrę dopiero poczułem że jestem wystarczająco szczęśliwy. Za nią oddałbym całą sławę i pieniądze. Życzę cię żebyś kiedyś doświadczył czegoś takiego. Żebyś poznał dziewczynę, która zrobi z ciebie innego człowieka. Nie sądzę żebyś poznał kogoś takiego jak Holly, bo ona jest jedyna w swoim rodzaju. Ona jest najważniejsza w moim życiu. Nie pieniądze czy sława tylko ona. Dla niej mógłbym rzucić to wszystko. – Louis zrobił mu wykład. Nie sądzę żeby to do niego dotarło. On strasznie się zmienił. Pieniądze są dla niego najważniejsze. Nie poznaje tego człowieka. To nie jest już ten sam Jeremy.
- Przyjedziesz nas odwiedzić? Mama by bardzo tego chciała.- zapytałam z nadzieją w głosie.
- Postaram się przyjechać. Zadzwonię jeszcze do ciebie.- wyjaśnił. Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.- Donna otwórz!- krzyknął Jer. Nie mam pojęcia kim jest ta kobieta. Po chwili w salonie znalazła się starsza kobieta i jakiś chłopak. Ten sam co w kawiarni. Wydaje mi się że go znam. Jer wstał i podszedł do chłopaka.- Cześć! Sorry, ale zapomniałem że mieliśmy się spotkać. Pamiętasz jeszcze moją siostrę Holly?- zapytał chłopaka. Ten się tylko uśmiechnął i na mnie spojrzał.- Ja się przebiorę i zaraz wracam.- wyjaśnił i znikł.
- Ale się zmieniłaś.- zaśmiał się chłopak.
- My się znamy?- zapytałam marszcząc czoło. Chłopak znowu się zaśmiał.
- Nie pamiętasz mnie? Aż tak się zmieniłem? A takie imię jak Janson coś ci mówi?- zapytał z uśmiechem. Otworzyłam szeroko oczy.

- Boże, naprawdę cię nie poznałam. Zastanawiałam się skąd cię kojarzę.
- Co u ciebie słychać?- spytał ciekaw.
- Dużo by tu mówić. Jestem stylistką. To mój chłopak Louis, a to Janson.- przedstawiłam ich sobie.- Jestem w ciąży.
- Naprawdę? Nie spodziewałem się aż takich zmian.- zaśmiał się.- No ale gratulacje.
- Dzięki. Gdzie wybieracie się z Jerem?- zapytałam marszcząc czoło.
- Na spotkanie z klientem.- wyjaśnił. Po chwili do salonu wszedł Jeremy ubrany w garnitur. Czego ja się mogłam spodziewać.
- To czekam na twój telefon. Na razie.- pożegnałam się i wyszłam z domu. Idiota tylko o interesach myśli. Wsiedliśmy do auta i wróciliśmy do domu. Ja od razu poszłam do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i położyła się na łóżku. Nie rozumiem jak można się tak zmienić. I to jeszcze na gorsze. Do pokoju wszedł Louis. Położył się obok mnie na łóżku. Patrzył na mnie i się uśmiechał. Odgarnął kosmyki moich włosów.
- Kochanie nie denerwuj się.- szepnął Louis.
- Jak mam się nie denerwować. Mam chorego psychicznie brata.- odezwałam się głośno. Louis przybliżył się do mnie i złożył na ustach pocałunek. Położyłam się na plecach, a Lou na mnie usiadł. Nadal mnie całował.
- Wiesz że cię kocham najbardziej na świecie?- pokiwałam tylko głową.- Jak bym wiedział że będziesz się potem tak denerwować, to wcale bym cię tam nie zabrał. Jesteś w ciąży powinnaś o siebie dbać.- zaczął prawić mi morały. Żeby się uciszył pocałowałam go. Przytuliłam go do siebie. Długo byliśmy w takiej pozycji.
- Naprawdę oddałbyś swoją sławę i pieniądze żeby być ze mną?- zapytałam uśmiechając się.
- Mówiłem ci już że jesteś najważniejszą osoba w mim życiu. Kocham ci najmocniej na świecie. Zrobił bym dla ciebie wszystko. Nawet zawiózłbym cię do chorego braciszka.- zaśmiałam się. Znowu go zaczęłam całować. Usłyszeliśmy że ktoś wszedł do pokoju. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w stronę drzwi. Stała w nich mama Louisa.
- Przepraszam.- odezwała się i chciała wyjść.
- Czekaj mamo!- zawołał za nią Lou. Kobieta się wróciła.
- Chciałam tylko zawołać was na obiad, ale widzę że wam przeszkadzam.- uśmiechnęła się w naszym kierunku.
- Zaraz przyjdziemy.- odezwał się Lou. Kobieta wyszła. Tommo wstał ze mnie.- Idź już na dół, ja zaraz też przyjdę.- posłuchałam go i poszłam. Szłam w kierunku kuchni. Usłyszałam kawałek rozmowy mamy i ojczyma Louisa. Zatrzymałam się w miejscu.
- Przeszkodziłam im, ale zaraz przyjdą.- zaśmiała się.- Cieszę się że Louis jest z Holly. To idealna dziewczyna dla niego. Widać że on bożego świata poza nią nie widzi. Boję się tylko że ona nie odwzajemnia jego uczuć.- w tym momencie weszłam do kuchni. Uśmiechnęłam się do rodzicielki Louisa.
- Niech się pani o to nie martwi. Kocham Louisa tak samo jak on mnie. Inaczej chyba nie byłabym z nim w ciąży.- podarowałam jej kolejny uśmiech.
- Nie odbierz tego źle. Ja po prostu martwię się o swoje dziecko. Za niedługo zobaczysz sama jak to jest.
- Rozumiem panią. Ale naprawdę nie ma się pani o co martwić.- do kuchni wszedł Louis. Nie kontynuowałyśmy tematu.

***

Jak zwykle czekałam na Louis. Chciałam iść już spać, ale on jak zwykle gdzieś łazi. W końcu pojawił się w pokoju. Położył się obok mnie.
- Zaraz cię stąd wywalę. Jesteś cały zimny.- chłopak się zaśmiał i szybko do mnie przysunął. Objął mnie i poczułam zimno.- Jesteś okropny wiesz?- Lou się zaśmiał. Pocałował mnie delikatnie w szyje, a następnie w usta.
- I co nadal tak sądzisz?
- Tak.- wtuliłam się w niego. Już po chwili był ciepły. Zaśnięcie nie stworzyło mi żadnego trudu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Proszę mega długa część. ;P To chyba moja najdłuższa. ;D Czekam na wasze komentarze. Następną część napisze raczej około poniedziałku, wtorku. Jadę jutro na wieś i wracam w niedzielę. Tak więc nie będę mogła napisać w weekend. Komentujcie i dodawajcie do obserwatorów mojego bloga. ;>

14 komentarzy:

  1. Omg boskie *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super. Dalej proszę!
    Zapraszam do siebie:
    http://opowiadaniaocodymsimpsonie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napewno na niego wejdę i przeczytam opowiadanie. ;>

      Usuń
  3. Fajny *,*
    Ale nie podoba mi się jedna rzecz- że ona tak mówi o swoim bracie,no sory to jest lekka przesada jak dla mnie.Rozwinął się i wgl. A ona że jest psychicznie chory. O_o
    Tak samo Lou zaczął mnie irytować,no chyba zbyt bardzo zaczyna się rządzić,troska to nie to samo co wpierniczanie się.Nie wiem to moje zdanie. Opowiadanie jest na prawde spoko. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki że wyraziłaś swoją opinię. Postaram się to zmienić. :)

      Usuń
  4. Bardzo lubię to opowiadanie i mam nadzieje, że będzie jeszcze sporo części :) Zniecierpliwiona będę czekać na kolejne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko piszesz zakochałam się w twoich opowiadaniach *.*
    Asia.T

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie mogę się doczekać dalszych części :*
    masz ogromny talent do pisania :P A.K. ;d

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny. Nie mogę się doczekać nexta ;*

    OdpowiedzUsuń