Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 23

*Następnego dnia*

Obudziłam się po 10. Spojrzałam na miejsce obok. Louis już nie było. Wstałam z łóżka. Uczesałam się, pomalowałam i ubrałam. Wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. W salonie nikogo nie było.
Weszłam do kuchni. Zobaczyłam Louisa rozmawiającego ze swoim ojczymem. Ich wzrok padł na moja osobę. Lou się uśmiechnął. Podeszłam do niego i pocałowałam w policzek. Louis był oparty o blat kuchenny, a Mark siedział na krześle. Przytuliłam się do chłopaka.
- Jesteś głodna?- zapytał Louis.
- Nie.- odpowiedziałam krótko. Louis znowu zaczął rozmowę z ojczymem. Wyszłam z kuchni i usiadłam w salonie na sofie. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i wybrałam numer mojej mamy. Po jakichś 2 sygnałach odebrała.
- Cześć mamo!- przywitałam się radośnie.
- Hej kochanie! Jak się czujesz?- od razu zapytała. Uśmiechnęłam się.
- W porządku. Jestem z Louisem u jego rodziców.
- Wróciliście do siebie?- spytała zaciekawiona.
- Tak.- znowu się uśmiechnęłam.
- Cieszę się. Nie mogę teraz za bardzo rozmawiać. Zadzwoń później. Dbaj o siebie kochanie.- odezwała się troskliwym głosem.
- Pozdrów wszystkich. Pa.- rozłączyłam się.
- Co?- zapytał Louis. Spojrzałam w kierunku kuchni. Stał w progu i mi się przyglądał.
- Nic.- zaśmiałam się.- Idziemy?- spytałam. Chłopak podszedł do mnie i wyciągnął rękę w moim kierunku. Chwyciłam ją i poszliśmy razem w stronę drzwi. Wyszliśmy i poszliśmy na spacer. Louis cały czas mnie obejmował. On zawsze jest czuły i słodki. Po spacerze po okolicy poszliśmy do galerii. Chodziliśmy po sklepach. Louis kupił mi kilka rzeczy. Nie chciałam, ale on i tak mi to kupił. Nie lubię kiedy mi coś kupuje. Usiedliśmy przy stoliku. Louis poszedł kupić nam kawę. Wpatrywałam się w ludzi siedzących obok. Naprzeciwko naszego stolika siedziało trzech chłopaków. Nie wiem czemu, ale przyciągnęli mów wzrok. Patrzyłam na nich przez dłuższy czas. W końcu jeden z nich także na mnie spojrzał. Oboje patrzyliśmy na siebie ze zdziwieniem. Doskonale się znaliśmy. To był Jeremy. Mój brat. Nie widziałam go tyle czasu. Strasznie się zmienił. Po jakichś pięciu minutach chłopak wstał i podszedł do mojego stolika. Nic nie mówił. Usiadł na krześle obok.
- To naprawdę ty?- zapytałam zdezorientowana.
- Najwidoczniej.- odpowiedział. Był równie zdziwiony co ja.
- Czemu się nie odzywałeś? Czemu nie dawałeś znaku życia?- zadałam następujące pytania. Chłopak spuścił wzrok. Wzruszył ramionami.- Jesteś najlepszym bratem na świecie. Fajnie że się interesowałeś co się dzieje w moim życiu.- zaczęłam mu robić wyrzuty.- Chciałabym ci powiedzieć że jestem w ciąży. Będziesz wujkiem.- byłam na niego strasznie wkurzona.
- Cieszę się.- uśmiechnął się lekko. Prychnęłam.- Boże. O co ci chodzi? Przecież mnie widzisz.- odezwał się.- Masz ze sobą jakiś problem?- spytał. W tym momencie podszedł do nas Louis.
- O co chodzi? Może ty masz ze sobą jakiś problem?- wtrącił się Lou. Spojrzał wrogo na mojego brata.
- Może zostaw mi jakiś telefon czy coś? No chyba że masz mnie kompletnie gdzieś? Chciałabym się z tobą jeszcze zobaczyć. Zresztą nie tylko ja. Mama również. Ale wiesz co idź. W końcu koledzy czekają.- odezwałam się wkurzonym głosem. Ten chłopak zaczął mnie irytować. Po chwili namysły odezwał się.
- Przepraszam.- podszedł do mnie i przytulił. Tego mi brakowało. Wyciągnął z kieszeni wizytówkę i wręczył mi ją.- Co ty tu właściwie robisz?- zapytał.
- Przyjechałam z Louisem do jego rodziny.- odpowiedziałam.
- Na długo przyjechałaś? Chciałbym się z tobą spotkać czy coś. Teraz za bardzo nie mam czasów. Przyszliśmy tylko na kawę i wracamy do interesów.- wyjaśnił.
- Masz firmę?- spytałam. Ten tylko kiwnął głowa. Boże, mój brat ma firmę a ja nic nie wiem.- Zadzwonię do ciebie i najwyższe się gdzieś umówimy.
- Dobra to na razie.- uśmiechnął się i poszedł do kolegów. Strasznie wydoroślał. Zmienił się i to bardzo.
- Kto to był? Mam czuć się zazdrosny?- zapytał Lou unosząc jedną brew. Uśmiechnęłam się i wzięłam od niego swoją kawę.
- To był mój Jer.- wyjaśniłam z uśmiechem.- Mój brat.
- Dobrze wiedzieć. Mogę do niego iść i mu powiedzieć co o nim myślę?- zapytał poważnym głosem Louis. Zaśmiałam się.
- Jestem w ciąży i nie powinnam się denerwować.- zaczęłam się przyglądać znajomym Jeremy’ego. Znałam jednego z nich. Bynajmniej tak mi się wydawało.- Wracamy?- zapytałam. Louis wstał i chwycił mnie za rękę. Wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy do domu.- To już nie jest ten sam mój Jer. Zmienił się i to bardzo. Teraz wielce koleś w garniturku. Kiedyś mówił że nigdy tego na siebie nie włoży. Strasznie nie lubił chodzić w garniturze. A teraz co? Boże jak ten chłopak mnie irytuje.- weszliśmy do domu i poszliśmy w kierunku kuchni. W domu już pachniało obiadem. W kuchni była tylko mama Louisa.- Dzień dobry!- przywitałam ją uśmiechem. Usiedliśmy przy stole i kontynuowaliśmy dyskusję.
- Jeszcze go nie poznałem, ale już mnie zaczął wkurzać. Mam więcej pieniędzy od niego, więc niech się nie uważa za nie wiadomo kogo.- zaśmiałam się.
- Louis daj sobie spokój. Ja sama go nie poznaje. Spotkam się z nim i pogadam. Nie widziałam się z nim tyle czasu, że powinniśmy sobie wyjaśnić kilka spraw. Pojedziesz ze mną się z nim spotkać? W końcu jesteś moim chłopakiem i masz do tego prawo. Poza tym zgubie się tu.- znowu się zaśmiałam.- Jak nie pójdziesz to już więcej mnie nie zobaczysz, bo nie będę wiedziała gdzie jestem.- Louis także się zaśmiał.
- Pojadę z tobą, ale tylko dla tego żeby kontrolować sytuacje.- wyjaśnił.
- Musisz zawsze być taki opiekuńczy. Nie możesz jechać tam po to żeby mi towarzyszyć?- nadal się śmialiśmy.
- Nie.
- Zadzwonię do niego jutro.- wyjaśniłam. Wyciągnęłam telefon z kieszeni. Wybrałam numer mamy i do niej zadzwoniłam.
- Cześć mamo! Muszę ci coś ważnego powiedzieć.- odezwałam się od razu gdy odebrała.
- Nie mam teraz czas kochanie.- wyjaśniała.
- Ale to naprawdę ważne. Byłam z Louisem w galerii i poszliśmy do kawiarni. Spotkałam tam Jeremy’ego.- wyjaśniał jej. W słuchawce usłyszałam ciszę.- Mamo jesteś tam?- spytałam.
- Tak- odpowiedziała cicho.

- Mam jego numer. Jutro się z nim spotkam.
- Namów go żeby wrócił.- błagała mama.
- Wątpię. On nie będzie miał czasu, żeby przyjechać. Ma swoją firmę. Opowiem ci wszystko jak wrócimy. Przyjedziecie do nas jak wrócimy?- zapytałam.
- Na pewno.
- Ja kończę. Pa.- rozłączyłam się. Louis się do mnie szczerzył. Zmarszczyłam czoło.- Co?- spytałam.
- Zapytałaś czy przyjadą do nas, a jeszcze nie mieszkamy razem.- wyszczerzył się.
- Po pierwsze skąd wiesz że nie miałam na myśli dziecka? A po drugie i tak siedzisz u mnie cały czas, więc co za różnica?- też się uśmiechnęłam. Chłopak zbliżył swoje usta do moich i mnie pocałował.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Wreszcie napisałam wasz upragniony rozdział. Jak widać nikt nie zgadł co się stanie. Bardzo mnie to cieszy. ;P To znaczy że jeszcze potrafię napisać coś nie spodziewanego. Bynajmniej tak sądzę. Może tak nie jest. ;P Wracając do rozdziału. Mam nadzieje że się podoba. Zostawcie jakieś komentarze. ;> Nie wiem jeszcze kiedy napisze kolejny. ;D

7 komentarzy: