Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

sobota, 5 października 2013

Rozdział 44

*Następnego dnia*

- Czyli za kilka dni stąd wyjdę?- spytałam. Lekarz pokiwał głową. Uśmiech na mojej twarzy od razu się pojawił.
- Zrobiliśmy pani wszystkie potrzebne badania. Na szczęścia bardzo pani nie ucierpiała w tym wypadku. Jest pani tylko trochę poobijana i ma pani złamaną nogę. Zostanie pani jeszcze na kilka dni obserwacji. Niech pani odpoczywa.- Lekarz posłał mi uśmiech po czym wyszedł. Strasznie ucieszył mnie tą wiadomością. Miałam ogromna ochotę wstania z łóżka i pójścia chociażby przejść się po korytarzu. To leżenie było już nudne. Leże tu zaledwie kilka dni, a czuje się jakbym spędziła tu wieczność. Gdy nie mam tu towarzystwa czas strasznie się ciągnie. Ciężko westchnęłam. Nuda. Nuda. Nuda. zaczęłam bawić się palcami. Co miałam innego do roboty? Usłyszałam pukanie do drzwi, a już po chwili były otwarte. Ujrzałam moich rodziców. Mama szybko podeszła do mojego łóżka.
- Jak się czujesz, kochanie?- spytała troskliwie mama. Dotknęła swoją rękom mojej. Wzruszyłam ramionami.
- Gdzie tu sprawiedliwość? Zdrowego człowieka zamykają w czterech ścianach i jeszcze nie pozwalają wstawać z łóżka.- pożaliłam się.
- Kochanie, przecież masz złamaną nogę.- odezwała się mama.
- To nie znaczy że muszę leżeć w łóżku.- skrzywiłam się.
- Miałaś wypadek.- kontynuowała mama.
- I co z tego.- mama westchnęła.
- Przestań się z nią sprzeczać. Lekarz prosił żeby jej nie męczyć.- upomniał mamę tata. Zachichotałam.
- Szkoda że nie powiedział tego Jane. Zrobiła mi wczoraj niezły wykład.- tata podarował mi uśmiech. Lubię gdy jest w takim humorze. Zazwyczaj jest bardzo surowy, ale mimo wszystko kocham ich oboje.
- Potrzeba ci czegoś?- spytała rodzicielka. Pokręciłam głową, ale zaraz po tym się odezwałam.
- Towarzystwa.- ponownie usłyszałam pukanie do drzwi. Tym razem był to Louis i jego mama. Szczerze zdziwił mnie jej widok. Była ostatnią osobą jakiej się tu spodziewałam. Nie winie jej za nic. Louis podszedł do mojej mamy i się z nią przywitał, a następnie podszedł do mojego ojca.
- Tato, to jest Louis. Louis, to mój tata.- przedstawiłam ich sobie. Uścisnęli swoje dłonie, a zaraz po tym Louis był koło mojego łóżka. Moi rodzice zapoznali się z mamą Lou. Chłopak uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

- Proszę.- wysunął w moją stronę swoją rękę i podał mi bukiet czerwonych róż. Uwielbiałam te kwiaty, a on doskonale o tym wiedział.
- Dziękuje.- szepnęłam, uśmiechając się. Wpatrywałam się jego piękne oczy. Tym razem wyglądały tak samo jak oczy mojego Louisa. To wywołało jeszcze większy uśmiech na mojej twarzy.
- Kochanie, to my już pójdziemy. Zajrzymy jeszcze do Jeremyego.- oznajmiła mama. Moi rodzice pożegnali się ze mną i z moimi nowymi towarzyszami.
- Louis, zobacz czy cię nie ma na korytarzu.- uśmiechnęła się do niego jego mama. Chłopak zmarszczył czoło.
- Nie możesz normalnie powiedzieć, żebym wyszedł?- spytał kierując się do drzwi. gdy Loui opuścił salę mama Louisa usiadła obok mojego łóżka.- Chciałam cię przeprosić, za moje ostatnie zachowanie. Nie będę się niczym tłumaczyć, ale jest mi strasznie przykro.- mówiła szczerze, a ja nie miałam podstaw żeby jej nie wierzyć. Zawsze mi się wydawało że strasznie chce chronić przed wszystkim swojego syna. Jest po prostu nad opiekuńcza. Nie mogę jej za to winić. Po za tym podejrzewam, że zachowałabym się podobnie na jej miejscu. Uśmiechnęłam się.
- Niech się pani nie przejmuje. Ja już dawno o tym zapomniałam.- kobieta ciężko westchnęła.
- Ale ja nie. Nieźle nas wszystkich nastraszyłaś tym wypadkiem. Louis cały czas przy tobie był. Gdy przychodził do domu to płakał. Prawie z nami nie rozmawiał.- kobieta westchnęła. Drzwi się uchyliły, a zza nich wyłonił się Louis. Mama chłopaka przewróciła oczami na jego widok.- To ja już pójdę.- oznajmiła wstając z krzesła. Pożegnała się ze mną i ruszyła w kierunku drzwi. Tomlinson usiadł na wcześniej zajętym miejsc przez jego mamę.
- O czym rozmawiałyście?- spytał zaciekawiony. Przez chwile nie odpowiadałam. Czy powinnam mu powiedzieć? W końcu mama Louis nie chciała przy nim rozmawiać. Sama nie wiem. Nie mam i nigdy nie miałam przed nim żadnej tajemnicy. No może z paroma wyjątkami.
- O niczym ważnym.- chłopak tylko pokiwał głową. Zdziwiłam się że nie wypytywał dalej. Czy to naprawdę prawda, że Louis tak przeżył mój wypadek? Dowiaduje się tego już od drugiej osoby. Czy on nadal mnie kocha? Przyniósł mi ulubione kwiaty. Cały czas jest przy mnie. Uśmiecha się. Pocałował mnie w czoło. Trzymał moją rękę. Czy to może naprawdę znaczyć że nadal mnie kocha? Chyba sama powinnam go zapytać, ale jeszcze nie teraz. Boje się odpowiedzi. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
- Louis?- spoglądałam na swoje ręce. Bawiłam się swoimi palcami.

- Hm?- dobrałam odpowiednie słowa by zadać mu nurtujące mnie pytanie.
- To prawda, że ty… płakałeś gdy spałam przez te dwa dni?- wypowiedziałam pod nosem na dodatek jąkając się. Nie uzyskałam jednak odpowiedzi na moje pytanie. Słyszałam tylko ciszę, a zaraz po tym westchnięcie.
- Myślisz że mogłoby być inaczej?- spytał. Nadal nie spoglądałam w jego stronę. Chyba pierwszy raz w życiu nie chciałam spotkać jego błękitnych tęczówek. Co bym zobaczyła? Byłby smutny? Szczęśliwy? Może wkurzony, że o to zapytałam?- Holly, spójrz na mnie.- szepnął, chwytając za jedną z moich dłoni. Splótł nasze palce. Chwile jeszcze patrzyłam na nasze dłonie, ale zaraz po tym wykonałam jego prośbę. Powoli podniosłam głowę i spojrzałam na Louis. wyglądał zupełnie normalnie. Tak jakby to pytanie dotyczyło czegoś banalnego. Jakbym spytała jak ma na imię. Na jego ustach pojawił się delikatny zarys uśmiechu. Gdy w końcu nasz wzrok się spotkał, poczułam jak moje serce przyśpiesza, w brzuchu pojawiły się motylki. Czy ja się na nowo w nim zakochuje? Przecież to nie realne. Kocham go. Louis postanowił przerwać moje myśli i odezwał się.- Odpowiedz na twoje pytanie brzmi tak. A wiesz dlaczego?- spytał. Pokręciłam przecząco głową.- Bo cholernie bałem się że już nigdy się nie obudzisz. Lekarz mówił że na pewno się obudzisz, ale ja mu nie wierzyłem.- jego oczy się zaszkliły.- Sądziłem że tylko tak mówi żeby mnie pocieszyć. Żądałem od niego żeby coś zrobił. Jednak on twierdził że sama się obudzisz.- ścisnęłam mocniej jego rękę. Louis chciał jeszcze coś powiedzieć, ale go powstrzymałam.
- Louis.- nie chciałam sprawiać mu przykrości. To co powiedział Louis było straszne. Bał się że umrę. Co jeśli to auto by mnie zabiło? Nigdy więcej nie zobaczyłabym tych cudownych oczy, tego radosnego uśmiechu. Nie usłyszałabym już nigdy jego śmiechu, ani głosu. Brak tego byłby dla mnie jednak gorszy niż śmierć.- Louis, ja wpadałam w jakąś depresje. Jeżeli nie w coś gorszego. Ty jesteś jak jakiś pieprzony narkotyk.- Louis usiadł na skraju mojego łóżka. Zbliżył się do mnie i mocno przytulił odwzajemniłam jego uścisk. Tego mi było trzeba. Potrzebowałam dotyku jego miękkiego ciała.
- Przepraszam, że musiałam przez to przechodzić. Przepraszam, że mnie nie było. Teraz już będę. Nie zostawię cię, rozumiesz? No chyba że będziesz tego chciała.- wyszeptał do mojego ucha.
- Doskonale wiesz że nie będę. Potrzebuje cię żeby żyć. Bez ciebie nic nie ma sensu.- nie wytrzymałam i uroniłam kilka łez. Strasznie mi go brakowało, a teraz jest i będzie. Louis odsunął się ode mnie i ponownie splótł nasze palce. Drugą ręką wytarł moje łzy.
- Nie płacz.- uśmiechnął się.
- Nie płacze.- zaprzeczyłam.- Wrócisz do domu?- Louis położył rękę na moim policzku. Wpatrywał się  z zaciekawieniem w moje oczy. Uśmiech nie schodził z jego ust. Mogłam delektować się tym widokiem w nieskończoność. Louis zbliżył swoją twarz do mojej. Niestety przerwała nam pielęgniarka. Oczywiście my jak na zawołanie odsunęliśmy się od siebie. Louis z powrotem usiadł na krześle. Pielęgniarka się trochę zmieszała całą tą sytuacją. Ja oczywiście zaczęłam się śmiać. Louis miał strasznie śmieszną minę. Nie dość że ta sytuacja strasznie mnie bawiła, to jeszcze on. Pielęgniarka jak szybko tu weszła tak szybko się zmyła. Zamiast się śmiać powinnam przeklinać, że przerwano nam coś czego tak cholernie pragnęłam. Tyle się dzieje, że nie wiem czy moje serce z wrażenia trzyma następnych dni. Coś wydaje mi się że może być z tym problem. Na szczęście jestem w szpitalu. Jakby coś się stało, na pewno mnie szybko odratują. A jeśli nie to powodem mojej śmierci będzie seksowny Louis Tomlinson.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Sami oceńcie co o tym sądzicie. Ja jak zwykle mam mieszane uczucia. Podoba mi się końcówka. ;P Chciałabym was zaprosić na jednego bloga. Dopiero co się rozkręca, ale warto zajrzeć. ;> KLIK

21 komentarzy:

  1. Cudowne ♥
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  2. G
    E
    N
    I
    A
    L
    N
    E
    !
    Uwielbiam to opowiadanie ;)
    Weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny ... <3 oby tak dalej i pisz tez kolejne rozdzialy na twoich dwoch innych blogach.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. Taki romantyczny ;)
    Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Louis jest taki słodki *__* Piękny rozdział życzę weny <3 Zapraszam do mnie http://rodzinadirectioners-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny i wzruszający to pierwsze słowa które przychodzą mi na myśl kiedy myśle o tym rozdziale. Lou i Holly w końcu razem *-* jak ja na to czekałam. Mam takie małe pytanie: Ile przewidujesz jeszcze części tego opowiadania? I nie chodzi mi o to że jest zły czy coś wręcz przeciwnie jest genialny po prostu przywiązałam się do Holly i Louis'a a wiem że nic nie może trwać wiecznie (niestety)
    Czekam na next
    Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nie wiem. Może jeszcze będzie 20 rozdziałów. ;P Może więcej może mniej. ;) Raczej więcej. ;>

      Usuń
    2. O jeju dziękuje jesteś wspaniała
      /Julie ;*

      Usuń
  7. Super Mega Genialne brak mi słów do opisania. Czekam nn i życzę weny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny jak każdy z poprzednich 43 ;D Czekam na następny który będzie równie genialny jak te do tej pory ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny<3 Boski<3 Tak jak zawsze<333 Czekam na nn :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Jaram się twoim opowiadaniami jak Niall jedzeniem :3

    GENIALNY! ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. zakochałam się xd

    OdpowiedzUsuń
  12. A
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    a
    !!!!!!!!!!!!!!!!!!
    GE
    NIAL
    NE!!!

    OdpowiedzUsuń