*Następnego dnia*
Obudził mnie
dzwonek do drzwi. Cóż nie ma to jak pierwszy dzień w domu. Już ktoś coś ode
mnie chce. Wstałam z łóżka i chwyciłam kule. Jakoś musiałam się doczołgać do
drzwi. Oby to było coś ważnego. Będą na schodach trochę się załamałam. Te kule strasznie
spowolniają moje ruchy.
- Idę!-
krzyknęłam. Gdy zeszłam ze schodów poczułam ulgę. Podeszłam do drzwi i je
otwarłam. Na widok chłopaka w czarny raybansach w moim brzuchu od razu odezwały się motylki. To był Louis. Czyli jedna warto było otworzyć drzwi. Odsunęłam się
trochę na bok by mógł wejść. Zaprosiłam go gestem ręki do środka. Jego śliczny
uśmiech świetnie zaczął mój dzisiejszy dzień. Oboje poszliśmy do salonu.
- Napijesz się
czegoś?- spytałam.
- Nie dzięki.
Usiądź.- wykonałam jego polecenie.
- Przepraszam że
musiałeś czekać, ale na tych kulach nie da się chodzić.- skrzywiłam się.-
Dzisiaj przyjechałeś?- zapytałam patrząc na chłopaka.
- Dokładnie kilka
minut temu.- uśmiechnął się. Czyli pierwszą rzeczą jaką zrobił to przyjazd do
mnie.
- O czym chciałeś
ze mną pogadać?- spytałam.
- O nas.-
odpowiedział bez wahania. Moja twarz od razu się rozpromieniła. Czyli są jakieś
szanse na odbudowę naszego związku.- Ubierz się. Zapraszam cię na śniadanie.
Wstałam z kanapy i jakoś trafiłam do sypialni. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam
swoje najszersze rurki. Moja gipsowa noga musi się jakoś zmieścić. Usiadłam na
łóżku i zaczęłam wciągać na nogi nogawki. Zajęło mi to więcej czasu niż się
spodziewałam. Ważne że się udało. Następnie włożyłam bluzkę i sweter. Wstałam z
łóżka chwytając do rąk kule. Zeszłam z powrotem na dół.
- Przepraszam że
tak długo, ale miałam małe trudności z ubraniem się.- spojrzałam na prawą nogę
i pokręciłam z dezaprobatą głową. Oboje z Louisem poszliśmy do jego auta.
Zajęłam miejsce obok kierowcy i pojechaliśmy.
W restauracji
było kilka osób co bardzo mi odpowiadało. Zamówiłam sobie sałatkę, a Louis
naleśniki. Nie ma to jak początek dnia z osobą na której ci cholernie zależy.
Nic lepszego nie mogło mnie spotkać. Patrzyłam na Louisa i po prostu się
uśmiechałam. Pisał właśnie do kogoś sms’a. Wyglądał przy tym tak niewinnie. Po
chwili włożył telefon do kieszeni i na mnie spojrzał. Uśmiechnął się widząc że
mu się przyglądam.
- Pojedziemy
później do chłopaków?- jak miło było słuchać jak wymawia słowo pojedziemy.
Chodziło mu o naszą dwójkę.- Stęsknili się pewnie za tobą. Nawet nic nie wiedza
o twoim wypadku.- westchnął.- Jakoś nie było okazji ich poinformować. Sam dawno
się z nimi nie widziałem.
- Stęskniłam się
za nimi.
- Mam to uznać za
zgodę?- spytał szerzej się uśmiechając. Przyniesiono nam nasze zamówienia, a my
dalej kontynuowaliśmy naszą rozmowę.
- Tak. Jeśli bym
się nie zgodziła, to i tak bym pojechała, bo pewnie byś mnie namówił.- Louis
się zaśmiał.
- Fakt.- zaczęłam
jeść sałatkę. Nie spuszczałam z Louisa wzroku. On najwyraźniej to zauważył, bo
sam zaczął się we mnie wpatrywać. Po zjedzeniu sałatki, napiłam się soku i
postanowiłam zadać Louisowi długo dręczące mnie już pytanie.
- Louis, mogę cię
o coś spytać?- chłopak pokiwał głową i intensywnie się na mnie patrzył.- Gdzie
będziesz teraz mieszkał?- chciał coś powiedzieć, ale szybko dokończyłam swoją
wypowiedz.- Zależałoby mi żebyś z powrotem wprowadził się do mnie. Poza tym
większa część twoich rzeczy nadal tam jest.- mówiłam niepewnym głosem, ale pod
koniec uśmiechnęłam się. Louis nie odezwał się ani słowem. Wpatrywał się w moją
osobę i rozmyślał nad moimi słowami. Louis wyciągnął swoją rękę i położył na
mojej, którą cały czas trzymałam na stole.
- Nie wiem co mam
ci powiedzieć.- westchnął.
- Skoro już
wszystko sobie wyjaśniliśmy w sprawie Diega. Chyba możemy do siebie wrócić,
prawda?- wpatrywałam się w niego jak w obrazek. Na ustach Louisa pojawił się
minimalny uśmiech.
- No właściwie po
to się spotkaliśmy. O tym chciałem z tobą porozmawiać. Zakończmy temat Diega i
nigdy do niego nie wracajmy. Udawajmy że naszego rozstania nigdy nie było, ok?-
kamień spadł mi z serca. Znowu jesteśmy razem! Ja i Louis! Wstałam z krzesła,
podeszłam do chłopaka i usidłam mu na kolanach. Mocno go do siebie przytuliłam.
- Nawet nie wiesz
jak cholernie cieszą mnie twoje słowa.- szepnęłam do jego ucha. Louis objął
mnie w tali.
- Nie muszę
wiedzieć. Wystarczy że widzę.- dwoma palcami pociągnął za mój podbródek i
złączył nasze usta w długi namiętny pocałunek. To była najcudowniejsza chwilą
jaką przeżyłam. Miękkie i ciepłe usta Louisa dotykały moich. Tak długo na to
czekałam. Czułam jak usta Louis są uformowane w uśmiech.
Zapukaliśmy do
drzwi i czekaliśmy aż ktoś nam je otworzy. Nie musieliśmy długo czekać.
Otworzył nam Niall. Gdy nas razem zobaczył oczy mu się szerzej otwarły. Chyba nas
się nie spodziewał. Zaśmiałam się. Niall wpuścił nas do środka.
- Nie uwierzycie!-
krzyknął blondyn, wchodząc do salonu. My oczywiście poszliśmy za nim. Cztery pary
oczy padły na naszą dwójkę, a potem zaczęły się pytania.
- Co ci się
stało?!- zapytał Malik.
- Miałam mały
wypadek i złamałam nogę.- skrzywiłam się.
- Kiedy wróciłeś
i czemu nie odbierałeś od nas telefonów?- zadał kolejne pytanie Liam.
- Nie chciałam z
nikim rozmawiać, potem przesiadywałem u Holly w szpitalu i jakoś tak wyszło. A
przyjechałem dzisiaj.- wyjaśnił Louis im.
- Co ci się
dokładnie stało? jaki miałaś wypadek?- dopytywał Harry. Usiadłam na kanapie i opowiedziałam
im o wszystkim.- Mogłaś do nas zadzwonić. Na pewno byśmy przyjechali.
- Nie chciałam
was denerwować. Poza tym była Jane, Jeremy, Louis, moi rodzice.
- Martwiliśmy się
o was.- odezwał się Liam.- Wszystko między wami już jest dobrze, prawda?
- Tak.- Louis bez
żadnego wahanie odpowiedział na jego pytanie. Spojrzałam na niego i widziałam
ten jego śliczny uśmiech. Jak ja kocham jak się uśmiecha.
Cały dzień
spędziłam z One Direction. Oglądaliśmy filmy, zrobiliśmy sobie obiad. Strasznie
mi ich brakowało. Lubię patrzeć na nich gdy się wygłupiają. Łączy ich coś
więcej niż muzyka i przyjaźń. Traktują siebie jak rodzinę. Wieczornej Louis i ja pojechaliśmy do domu. Jeszcze
kilka dni temu byłam w szpitalu, a teraz wreszcie u siebie. Lou pomógł mi
wysiąść z auta. Jakoś udało mi się dojść do domu. Gdy położyłam się na łóżku
obok Louis, poczułam się dokładnie tak samo jak kiedyś. Wszystko wróciło do
normy. Przytuliłam się do Louisa i w końcu zasnęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wreszcie
doczekaliście się tego momentu. ;P Louis i Holly znowu razem. :) Nie wiem
kiedyś coś napisze, więc nie pytajcie. ;P
CZYTASZ = KOMENTARZ
No i teraz niech żyją sobie dłuuuuugo i szczęśliwie. xd
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział, bałam się, że Lou nie będzie chciał wrócić do Holly. :3
Wspaniały rozdział. Bardzo się cieszę, że ta dwójka znowu jest razem ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział xx
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://loveislikeafire-grooves.blogspot.com/
Świetny rozdział .weny życzę ;)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się twoje opowiadanie. Jednak denerwujący jest fkt iż to Holly uganiała się za Louisem i go przepraszała, a to on jej nie zufał tylko posłuchał plotek Diega.
OdpowiedzUsuńekstra opowiadanie, super piszesz
OdpowiedzUsuńa takie pytanie kontynuujesz opowiadania na innych blogach?
Oczywiście że tak. Jakby mogło być inaczej. ;P Ostatnio tylko miałam trochę mniej czasu.
UsuńZajebisty Zajebisty znów są razem <333
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;) Znowu razem <3
OdpowiedzUsuńBoski rozdział! Nareszcie są razem ;) Kiedy będzie następny??
OdpowiedzUsuńBOOSKO /K
OdpowiedzUsuńŚwietny<33
OdpowiedzUsuńCzekam na dalej!
OdpowiedzUsuńLove <3 dajesz next!
OdpowiedzUsuńTeż bałam się, że Lou nie będzie chciał z nią być. Jaka ulga.. ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne.
Rażące jest jak ciągle piszesz Louis / Lou. Lepiej to zamnienic na on chłopak jego z nim. Każdy skojarzy że chodzi o LouLou jak raz napiszesz jego imię
OdpowiedzUsuńzgadzam się
UsuńW końcu razem ! <3
OdpowiedzUsuńYeah! Czekałam na to bardzo długo :)
OdpowiedzUsuńAwwww Holly i Lou znowu razem *-*
OdpowiedzUsuńReakcja chłopców cudna xD
Czekam na next
Rozdział był cudowny
Happy Hellowen ;)
Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
Dziękuje i wzajemnie ;*
Usuń:*
OdpowiedzUsuń