- Holly, otwórz
drzwi.- usłyszałam spokojny i łagodny głos Harryego. Przyciągnęłam do siebie
kolana i mocno je objęłam. Oparłam podbródek na kolanach i przymknęłam oczy.-
Holly, otwórz.- Harry nadal mówił spokojnym głosem.
Nie odzywałam się.- Siedzisz tam od godziny.- kontynuował. Do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. Olałam to i siedziałam nadal oparta plecami o drzwi. Usłyszałam oddalające się kroki. Harry chyba postanowił otworzyć. Nie długo po tym usłyszałam ponownie kroki. Tym razem dwóch osób, albo nawet więcej. Usłyszałam delikatne stuknięcie o drzwi. Prawdopodobnie ktoś usiadł opierając się o nie.- Holly, masz gości.- oznajmił głos lokatego. Kto tym razem? Nie ruszałam się z miejsca. Byłam pewna że to chłopaki, bo kto inny?- To co? Przywitasz ich?- zadał pytanie. Powoli wstałam i nacisnęłam klamkę. Harry wpadł do środka. Teraz leżał na ziemie i się we mnie wpatrywał. Na jego ustach był delikatny uśmiech.- Mogłaś uprzedzić że wychodzisz.- zachichotał.
Nie odzywałam się.- Siedzisz tam od godziny.- kontynuował. Do moich uszu dotarł dźwięk dzwonka do drzwi. Olałam to i siedziałam nadal oparta plecami o drzwi. Usłyszałam oddalające się kroki. Harry chyba postanowił otworzyć. Nie długo po tym usłyszałam ponownie kroki. Tym razem dwóch osób, albo nawet więcej. Usłyszałam delikatne stuknięcie o drzwi. Prawdopodobnie ktoś usiadł opierając się o nie.- Holly, masz gości.- oznajmił głos lokatego. Kto tym razem? Nie ruszałam się z miejsca. Byłam pewna że to chłopaki, bo kto inny?- To co? Przywitasz ich?- zadał pytanie. Powoli wstałam i nacisnęłam klamkę. Harry wpadł do środka. Teraz leżał na ziemie i się we mnie wpatrywał. Na jego ustach był delikatny uśmiech.- Mogłaś uprzedzić że wychodzisz.- zachichotał.
- Wybacz.-
mruknęłam pod nosem. Przeniosłam swój wzrok na mniemanych gości. Otworzyłam szerzej
oczy. Przede mną stała Jane i Jeremy. Brakowało mi ich, a szczególnie tej
cudownej osoby, która zawsze mi pomaga. Na jej twarzy było wymalowane
zmartwienie. Szybkim krokiem podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Odwzajemniłam
uścisk. Dziewczyna chwyciła moją rękę i pociągnęła mnie do sypialni, zamykając
za sobą na klucz drzwi. Obie usiadłyśmy na łóżku. Jane trzymała swoimi dłońmi
moje obie ręce. Wpatrywała się we mnie oczekująco.
- Powiesz mi co
się stało?- zapytała spokojnie. Czy wszyscy muszą się ze mną obchodzić jak z
dzieckiem? Przez chwile zastanawiałam się co się właściwie stało. Co jej mam
powiedzieć? Ślepo wpatrywałam się w ziemię. Dziewczyna cierpliwie czekała na
odpowiedz. Cieszyła mnie jej obecność. Może nie było po mnie tego widać, ale
cieszyłam się i to bardzo. Nadal patrząc w ziemię zaczęłam mówić.
- Louis mnie
zostawił.- prawie szepnęłam, ale dziewczyna doskonale to usłyszała. W oczach
nabrały mi się świeżę łzy. Jedna swobodnie spłynęła po jednym z moich policzku.
Zaraz po niej spłynęła druga, trzecia…
- Ale jak? To nie
możliwe.- dziewczyna zaczęła się jąkać i plątać w swoich słowach. Podniosłam wzrok
by na nią spojrzeć. Była nie dość że zdziwiona to jeszcze wstrząśnięta tą
wiadomością. Co ją to mogło obchodzić? W końcu ma chłopaka, a jednak przejęła
się tym. O chwili namysłu znowu się odezwała.- Na pewno bez powodu cię nie
zostawił. O co chodzi?- spytała. Wzruszyłam ramionami.
- Sama nie wiem
do końca. Diego mu coś nagadał, a ten idiotą w to uwierzył. Nie mam pojęcia co
on wymyślił.- westchnęłam.
- Rozmawiałaś z
Louisem?
- Żeby to raz.-
powiedziałam rozpaczliwie.- Nie chce mnie widzieć. Nie chce ze mną gadać. A na
naszym ostatnim spotkaniu dowiedziałam się że jestem zwykłą szmata.- zalałam
się łzami na wspomnienie tego momentu. To tak cholernie bolało. Chciałam w tym
momencie umrzeć. Ból był nie do zniesienia. Wszystko w środku mnie tak
cholernie bolało. Samo oddychanie sprawiało mi ogromny ból. Szczęka Jane była
tak szeroko otwarta że prawie uderzała o ziemie.- Nikt sobie nie zdaje sprawy
jak to wszystko mnie rani. Nie chce mi się żyć. Najgorsze jest to że…-
zatrzymałam się bo zabrakło mi powietrza.- że jestem bezsilna. Nie mogę nic
zrobić.- Jane nic nie mówiła. Czułam się jakby już nie była tu obecna. Znowu ta
cholerna samotność. To mnie już zabija! Zmieniłam się nie do poznania. Kiedyś samotność
sprawiała mi radość. Cieszyłam się tym że jestem sama w domu, czy na spacerze. A
teraz! Wszystko jest inne. Dziewczyna mocniej ścisnęła moje dłonie.
- Pojedz ze mną
do Jeremiego. Trochę odpoczniesz. Nie będziesz sama.- jakby czytała mi w
myślach. Pokręciłam przecząco głową.
- Jedzcie sami.
- Nie!-
powiedziała stanowczo.- Zabierz jakieś swoje rzeczy i jedziemy.- nie chciałam z
nimi nigdzie jechać. Nie chce patrzeć jak oboje są zapatrzeni w siebie. Jacy są
szczęśliwi. To jeszcze bardziej dobija, a nie pomaga. Wiedziałam jednak że ona
nie odpuści. Niezgrabnie wstałam i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej torbę
i wrzuciłam kilka rzeczy. Ciężko westchnęłam. Wzięłam torbę i zeszłam na dół. Jeremy
siedział na kanapie z Harrym i o czymś rozmawiał. Rozmawiali prawie szeptem. Zmarszczyłam
brwi gdy usłyszałam swoje imię w jednym ze zdań. Mówili zbyt cicho żebym
zrozumiała całe zdania. Nie za bardzo się tym przejęłam. Rzuciłam torbę na
ziemię. Obaj szybko ucichli i przenieśli swój wzrok na mnie. Jeremy wstał i
zabrał moją torbę do auta. Gdy wszyscy wyszliśmy z domu Harry chwycił mój
nadgarstek. Miał szczęście że nie złapał za ten bolący. Jane i mój brat poszli
do auta zostawiając mnie samą z Harrym.
- Jakbyś czegoś
potrzebowała to dzwoń. O każdej porze. Nie ważne czy jest dzień czy też noc.-
podeszłam do chłopaka i mocno go objęłam. Stanęłam na palcach by wygodnie
oprzeć na jego ramieniu głowę.
- Dziękuje ci za
wszystko. Jestem ci wdzięczna.- wyszeptałam i pocałowałam jego policzek. Następnie
odsunęłam się od niego i poszłam do auta. Zajęłam miejsce z tyłu. Zapięłam się
pasem i oparłam się rękę o szybę. Gdy już ruszyliśmy wreszcie postanowiłam się
odezwać. Panowała kompletna cisza.- Przepraszam, że niszczę wam czas wolny.-
westchnęłam.
- Holly, wcale
niczego nie niszczysz. Dobrze wiesz że wszyscy się o ciebie martwimy. Wyglądasz
fatalnie i pewnie też tak się czujesz. Po prostu musisz o nim zapomnieć.- słowa
brata bardzo mnie dotknęły. Nie potrafiłam wydobyć z siebie słowa.- Holly?-
głośno westchnęłam.
- Wy wszyscy
jesteście tacy sami. Nie zdajecie sobie sprawy jakie to wszystko trudne. Ja dla
niego chciałam poświęcić wszystko. Zrobiłabym wszystko o co by poprosił. Kochałam
go najbardziej na świcie.- zatrzymałam się.- Nadal kocham.
- Znajdziesz
sobie kogoś innego.- kolejne nie trafne słowa brata. Tym razem się rozpłakałam.
Jane nie odzywała się ani słowem. Siedziała jakby jej tu nie było.
- Tylko że ja nie
chce znajdywać kogoś innego. Nie jestem dzieckiem, Jeremy. Kocham tylko go,
rozumiesz to?- wybełkotałam przez szloch. Jer chciał coś powiedzieć, ale Jane
go wyprzedziła.
- Jeremy zamknij
się! wcale nie pomagasz, wiesz?- upomniała go. Resztę drogi nikt się nie
odzywał. Bynajmniej dopóki nie zasnęłam.
- Holly wstawaj. Już
jesteśmy.- szarpnęła mnie za ramie Jane. Otworzyłam oczy i zobaczyłam
przyjaciółkę. Wysiadłam z auta, zabrałam swoje rzeczy i poszłam do domu Jera. Pragnęłam
iść spać. Byłam tak cholernie zmęczona tym wszystkim, że czułam że zaraz padnę.
Jer pokazał mi pokój, a następnie zostawił mnie samą. Weszłam do łazienki i
wzięłam gorąca kąpiel. Tego było mi trzeba. Następną rzeczą jaką zrobiłam to
wejście do łóżka i zaśnięcie.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Co wy na to?
Podoba się rozdział? Dodawajcie się do obserwatorów. O każdym nowym rozdziale
informuje na tej stronie: KLIK
No więc tak:
OdpowiedzUsuńMartwi mnie Holly. A Lou to debil, że uwierzył Diegu. Jeśli kocha Holly, powinien jej ufać, nie jakiemuś *......* . Coś mi mówi, że z Holl się coś stanie.. Nie wiem, śpiączka, szpital.. Ale nie samobójstwo. Diego pewnie stanie się nachalny. W każdym razie jest silną dziewczyną i wytrzyma wszystko. ;)
Czasem myslę, że Harry podkochuje się w Stewards.. A z Jane dobra przyjaciółka ;)
Postaraj się bardziej opisać związek Jane i Jera, bo nic nam o tym nie wiadomo.
Roździał oceniam na 8/10.
Pozdrawiam :)
W następnym rozdziale będzie na pewno więcej o Jane i Jeremym. ;> I masz racje Harry podkochuje się w niej. Można to zauważyć w pierwszych rozdziałach. W jego zachowaniu. Jednak postanowił sobie odpuścić.
Usuńto dobrze, bo by wszystko rozwalił ;/
UsuńKocham ♥
OdpowiedzUsuńTo jest BOSKIE ;*
Dalej ;)
Jeremy, dobijasz. ;-;
OdpowiedzUsuńRozdział super <3
Zajebisty
OdpowiedzUsuńBoski. :3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział. Żal mi dziewczyny.
OdpowiedzUsuńzgadzam się z pierwszym komentarzem nie holly bedzie miała jakiś wypadek szpital! niech to bedzie cos poważnego... tylko prosze nie samobojstwo!
OdpowiedzUsuńDodaj szybko następny
OdpowiedzUsuńCo się stało z tymi dłuuugimi rozdziałami?? ;((( Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńdaleeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej <3
OdpowiedzUsuńpodpisuje się !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
UsuńBooooooski!! Coraz bardziej zaskakujesz dziewczyno ;) harry zachowal sie jak prawdziwy przyjaciel, ale co sie dzieje z lou? Daleej...
OdpowiedzUsuńNie mam to jak bardzo ale to bardzo pocieszający brat ;---;
OdpowiedzUsuńTak tak tak więcej Jera i Jane <3
Rozdział świetny
Czekam na next
Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
Wspaniałe!!! KOcham to opowiadanie!!!I zgadzam się z pierwszym komentarzem^^.
OdpowiedzUsuńGenialny, aż czuję ból Holly ♥
OdpowiedzUsuń... i żyła krótko i nieszczęśliwie, bo nie mogła się pogodzić z tą stratą i popełniła samobójstwo, Lou wciąż ją kochający zrobił to co ona, a Liam załamany stratą przyjaciela zerwał z Danielle i kompletnie smutny spotkał MNIE. Po jakichś 3 miesiącach wzięliśmy ślub i dorobiliśmy się 2 dziewczynek Madie i Jules, i żyliśmy długo i szczęśliwie...
OdpowiedzUsuńKONIEC
PS tylko nie waż mi się tego napisać( no może oprócz ostatniego zdania:) )
Świetnie piszesz. Wciąga jak nie wiem!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! :*
emperor casino bonus codes - Shootercasino.com
OdpowiedzUsuńGet the latest bonus codes on Immortal Casino and get a Welcome 제왕카지노 Bonus to Play Online Casino. Discover the best casino games septcasino and bonuses of 메리트카지노총판 Immortal casino and enjoy