Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 34

Obudziłam się w kiepskim nastroju. Dostałam smsa od Jera, że przyjeżdża jutro. Przynajmniej to mnie cieszyło. Louis spędził noc na kanapie. Nadal jestem na tego idiotę zła. Sądzę że jeszcze przez długi czas będę. To co mi powiedział naprawdę mnie zabolało. Wstałam z łóżka, wzięłam ciuchy z szafy i poszłam do łazienki. Po jakichś 15 minutach byłam gotowa. Zeszłam na dół i poszłam do kuchni. Louis już tam był. Zrobił mi śniadanie, ale nawet go nie tknęłam. Wzięłam jabłko i wyszłam z kuchni. Co on sobie myśli że zrobił mi śniadanie i wszystko będzie ok. Chyba troszkę się mylił. Wróciłam do sypialni i zadzwoniłam do Jane.
- Mam świetną propozycje.- zaczęłam mówić.
- Może tak najpierw cześć?- zaśmiała się dziewczyna.
- Hej! Co powiesz na wspólny obiad, a potem posiedzimy u ciebie?- zapytałam.
- Z miłą chęcią.
- Mam taką prośbę. Ubierz się w sukienkę. Chce dopiec Louisowi. No to widzimy się w Nandos.
- No ok. pa.- zaśmiała się. rozłączyłam się i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej jedną z ulubionych sukienek i włożyłam ja na siebie. Do tego włożyłam szpilki i kilka dodatków. Poprawiłam trochę makijaż i zeszłam na dół. Louis spojrzał na mnie i zmarszczył czoło.
- A pani gdzie się wybiera?- spytał. Rzuciłam mu zabójcze spojrzenie.- Masz zamiar się do mnie nie odzywać? Przeprosiłem cię.- bez słowa wyszłam z domu. Nie mam ochoty na dyskusje z nim. Poza tym postanowiłam się do niego nie odzywać. Szłam spacerkiem do restauracji. Gdy dotarłam na miejsce Jane już na mnie czekała. Usiadłam na krześle obok niej.
- Czym chciałaś dopiec Louisowi?- zapytała od razu.
- Tym że się tak ubrałam i na dodatek nie powiedziałam mu gdzie idę. Od wczoraj się do niego nie odzywam. Mam dla ciebie dobra wiadomość.- zaśmiałam się. Jane od razu się uśmiechnęła.
- Z pewnością chodzi o Jeremiego.
- Jak ty dobrze mnie znasz.- zachichotałam.- Przyjeżdża jutro. Będziesz miała okazje zaprezentowania się mu w nowo kupionej bieliźnie.- zaczęła się śmiać. Jane zmroziła mnie wzrokiem.- Też cię kocham.- zamówiłyśmy sobie obiad i rozmawiałyśmy już trochę poważniej.
- Kogo ja widzę.- usłyszałam za plecami znajomy głos.
Obróciłam głowę i zobaczyłam czwórkę moich przyjaciół. Uśmiechnęłam się do nich. Chłopaki przysiedli się do nas.
- Błagam was, ani słowa o Tomlinsonie.- cała czwórka się zaśmiała. Zjadłyśmy z chłopakami obiad. Oni cały czas się wygłupiali. Po obiedzie poszłyśmy z Jane do niej. Tam spędziłyśmy resztę dnia. Oglądałyśmy filmy i rozmawiałyśmy. Spędziłyśmy razem cały dzień. Jane zaproponowała mi żeby została u niej na noc, ale nie mogłam. Jutro przyjeżdża mój brat, więc muszę trochę ogarnąć mieszkanie. Gdy wyszłam od Jane robiło się już ciemno. Wracałam od niej spacerkiem. Jakoś nie śpieszyło mi się do domu. Chciałam żeby Louis pobył sobie sam. Po jakichś 10 minutach stałam już pod domem. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Poczułaś cudowny zapach. Nie zwracając uwagi na nic, ruszyłam w stronę schodów. Już miałam wchodzić na pierwszy stopień, ale się zatrzymałam.
- Cieszę się że już jesteś.- usłyszałam za sobą głos Tomlinsona. Obróciłam się i spojrzałam na niego obojętnie. Chłopak podszedł do mnie i się uśmiechnął. Wyciągnął zza pleców bukiet czerwonych róż. Uwielbiam kwiaty, a szczególnie róże na dodatek czerwone.
- Myślisz że dasz mi kwiaty i wszystko będzie dobrze?- spytałam unosząc jedną brew.
- Nie, ale to mały kroczek na przód.- znowu ten jego uśmiech. Westchnęłam. Wzięłam od niego kwiaty i chciałam iść już na górę. Louis chwycił moja rękę i zaprowadził mnie do kuchni.
To co zobaczyłam trochę mnie zdziwiło. Cały stół był w płatkach kwiatów. Na stole były kieliszki, wino, talerze, kwiaty i świece. Louis przygotował kolacje. To słodkie, ale nadal jestem na niego zła. Niech sobie nie myśli że przekupi mnie kolacją i kwiatami. Tomlinson objął mnie od tyłu i pocałował w szyje.
- Przepraszam kochanie. Poniosło mnie. Bardzo tego żałuje. Przecież wiesz że cię kocham.- zaczął szeptać do mojego ucha. Po czym znowu zaczął całować moją szyje. Obróciłam się i spojrzałam w jego oczy. Były przepełnione iskierkami. Lou podniósł rękę i pogłaskał mnie po policzku.- Jesteś taka piękna jak się złościsz.- Louis znowu się uśmiechnął. Ja jednak cały czas miałam poważną minę.
- Myślisz że powiesz mi kilka słodkich słówek i od razu rzucę ci się w ramiona? Słabo mnie oceniasz.- Louisa bardzo to rozśmieszyło.- Co cię tak bawi?- zmarszczyłam czoło.
- Wiedziałem że będę miał trudności z tym żebyś rzuciła mi się w ramiona.
- Louis przeginasz.- wyminęłam go i chciałam iść na górę. Jednak Louis chwycił mój nadgarstek i gwałtownie obrócił w swoją stronę. Lekko uderzyłam w jego tors. Oparłam ręce na jego klatce piersiowej. Wpatrywałam się w jego tęczówki.
- Nie tak prędko.- uśmiechnął się. Przez chwile wpatrywał się w moje oczy, aż w końcu mnie pocałował. To był długi i namiętny pocałunek. Nie protestowałam. W pewnym stopniu mu wybaczyłam. Jakoś nie potrafię długo się na niego gniewać. Jemu naprawdę na mnie zależy. Chyba nigdy nikomu tak na mnie nie zależało jak właśnie jemu. Robi wszystko żebym się na niego nie gniewała, ale ja i tak to ignoruje. Czasami jest naprawdę słodki. Kocham go najbardziej na świecie, ale wczoraj przegiął. Chyba już przemyślał sobie wszystko. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem. Louis chwycił moją rękę i poprowadził do krzesła. Usiadłam a Louis podał mi jedzenie. Wszystko wyglądał przepysznie. Moja złość na niego zmniejszyła się. W głębi duszy jeszcze miałam do niego urazę, ale za chwile wszystko minie. Jedząc cały czas zerkałam na chłopaka. Zresztą on zerkał też na mnie.
- Musze przyznać, że nie gotujesz tak źle.- Tommo się zaśmiał.
- Chciałaś powiedzieć że gotuje wyśmienicie, prawda?- pokiwałam głową i się uśmiechnęłam.- Czyli znowu mnie kochasz?- zapytał śmiejąc się.
- Jeszcze się zastanowię. Nie jestem pewna czy się opłaca cię kochać.- Louis wręczył mi kieliszek z winem. Napiłam się i westchnęłam.
- To co zastanowiłaś się już?- spytał.
- Tak i stwierdzam, że nie opłaca się kochać Louisa Tomlinsona. Ponieważ jest on…- tu się zacięłam. Nie wiedziałam co wymyślić.- złą osobą.- Louis parsknął śmiechem.
- Miło słyszeć że masz o mnie takie dobre zdanie. To mi pochlebia.- zaczęłam się śmiać z tego z jaką powagą to mówił.- Nie śmiej się wyrodna kobieto.- nie potrafiłam przestać się śmiać. Louis cały czas się uśmiechał i mi się przyglądał.- Uwielbiam jak się śmiejesz.
- Śmieje się okropnie i nie kłam że jest inaczej.
- Śmiejesz się słodko. Poza tym skąd ty to możesz wiedzieć. To ja cię obserwuje.- dokończyliśmy jeść kolacje i nadal rozmawialiśmy.  

- Idę na chwile na górę. Zaraz wracam.- wstałam od stołu i poszłam do sypialni. Weszłam do łazienki i trochę ogarnęłam swój wygląd. Zdziwiłam się gdy zobaczyłam że nie wyglądam tak źle jak przypuszczałam. Wyszłam z łazienki i powoli szłam na dół. Gdy byłam już w połowie schodów, zobaczyłam idącego w moim kierunku Tomlinsona. Oparłam się o ścianę i na niego czekałam. Na jego twarzy widniał słodki uśmiech. Louis podszedł do mnie i stanął naprzeciwko. Nadal byłam oparta o ścianę. Wpatrywałam się w każde sentyment jego twarzy. Louis złączył nasze usta w czułym pocałunku, który po chwili zmienił się w bardzo namiętny. Tomlinson chwycił moje uda i już po chwili oplatały go w pasie. Jedną ręką obejmowałam jego szyję, a drugą miałam wpleciona w jego włosy. To była magiczna chwila. Pomyśleć o że jeszcze kilka godzin wcześniej go nie nawiedziłam. Louis cały czas mnie podtrzymywał. Zaczął powoli wchodzić na górę. Na chwile oderwałam od niego swoje usta, ale to tylko po to żeby na niego spojrzeć. Uśmiechnęła się i go pocałowałam. Lou wszedł do mojej sypialni i położył mnie na łóżku. Poprawka do naszej sypialni. Ściągnęłam z niego koszulkę i zaczęłam jeździć rękami po jego torsie. W końcu Louis ściągnął ze mnie sukienkę. Zaczął mnie całować i jeździć językiem po ciele. Było to strasznie przyjemne. Zrzuciłam go z siebie i na nim usiadłam. Zaczęliśmy się całować. Wiedziałam że ta noc prędko się nie skończy.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Przepraszam że tak długo musieliście czekać. ;P Mam nadzieje że podoba się rozdział. Nie zapominajcie skomentować. :)

32 komentarze:

  1. Świetny rozdział <3 Uwielbiam Tw opowiadania :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział. Cieszę się, że dziewczyna wybaczyła Louisowi ;) Weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałaś nominowana do The Versatile Blogger. Więcej informacji w zakładce The Versatile Blogger na http://pomimoboluszczesciewzyciu.blogspot.com/

      Usuń
  3. Ech.. Holly, nie umie sie na Lou gniewac;c! Jak on ja zdradzil.. 3dni pozniej mu wybaczyla.. Ale ogolnie sie ciesze ze jest szczesliwa ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się :-P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam jedną prośbe jeśli pózniej chcesz żeby było coś + 18 to daj taki znaczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie będzie. ;P Nie umiałabym czegoś takiego napisać. Tak mi się wydaje. ;P

      Usuń
  6. Super roździał ! *-*

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajne *_* Dobrze, że wybaczyła :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Daj coś +18. Każdy chciałby takie cis poczytać. Ale tylko kawałek napisz.

    OdpowiedzUsuń
  9. Lou się postarał. ;3
    Boski. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. rozdział świetny!! czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej, nie.. Wez nie rob z opowiadania jakiegos pornosa -.-

    OdpowiedzUsuń
  12. Super ;)
    Mam pytanie ile bd mniej więcej rozdziałów ?
    Czekam na next *.*
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Super
    DALEJ!!!!!!!!!!!
    Kolejna część!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dostałaś nominację do The Versatile Blogger
    Więcej na http://if-you-kissed-me.blogspot.com/p/the-versatile-blogger-marta.html i http://i-love-it-onedirection.blogspot.com/p/the.html

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy nowy rozdział ??? nie moge sie juz doczekac :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Nominowałam cię do The Versatile Blogger. Więcej na http://learn--to--love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Zostałaś nominowana przeze mnie do The Versatile Blogger. Więcej na http://onedirectionmelife.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń
  19. jesteś superrrrrrrrrr

    OdpowiedzUsuń