Kopiowanie zabronione!

kacper.ogg

środa, 16 października 2013

Rozdział 45

*Następnego dnia*

Przez pobyt w szpitalu przynajmniej się wyśpię. Szkoda że jest tu tak nudno. Podniosłam się do pozycji siedzącej i powoli zbierałam się żeby opuścić nogi z łóżka. Zatrzymałam się, gdy usłyszałam że ktoś wchodzi do środka. Była to ta sama pielęgniarka, która wczoraj przerwała nam nie zaczęty pocałunek. Zaczęłam spuszczać nogi z łóżka.
- Miała pani leżeć.- skarciła mnie wzrokiem, a ja się do niej wyszczerzyłam.
- Chce przynajmniej usiąść.- wyjaśniłam. Siedziałam na skraju łóżka. Moja zdrowa noga dotykała zimnej posadzki. Przeszedł mnie dreszcz zimna. Jeszcze chwile wcześniej wygrzewałam się w ciepłym szpitalnym łóżku.
- Potrzebuje czegoś pani?- spytała kobieta. Chwile się zastanawiałam nad odpowiedzią.
- Przydały by się kule do chodzenia.- pielęgniarka pokręciła głowa z dezaprobatą. Wychodząc z Sali tylko westchnęła. Mam to uznać za zgodę? Chwile później do Sali wszedł lekarz. Spojrzał na mnie i się skrzywił.
- Proszę pani, chyba umawialiśmy się że pani nie wstaje?- delikatnie się uśmiechnęłam.
- Skoro mówił pan że za kilka dni mnie wypiszecie, to chyba nie jest ze mną tak źle. Nie chce leżeć w łóżku. Nie czuje się chora.- lekarz tak samo jak pielęgniarka pokręcił głową. Podszedł bliżej mojego łóżka i stanął naprzeciwko mnie. Dopiero teraz dokładnie mu się przyjrzałam. Wyglądał on na cholernie młodego i na dodatek przystojnego. Czemu wcześniej tego nie zauważyłam?- To chyba dobrze o mnie świadczy, że chcę już wyjść ze szpitala.- zaśmiałam się.- Nie będziecie i robić już żadnych badań?- zapytałam.
- Nie.- odpowiedział krótko.
- Czyli mogę już wracać do domu?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Jeśli wypisze się pani na własne żądanie. My najwcześniej możemy wypisać panią za dwa dni. Odpowiada to pani?
- Nie.- lekarz kolejny raz pokręcił głową. Ruszył w stronę wyjścia i po prostu wyszedł. Chyba czas opuścić szpital?

Zaczęłam się śmiać. Jane tylko uderzyła się otwartą dłonią w czoło.
- Holly, błagam cię!- powiedziała, wypranym z emocji głosem. Jane pomagała mi pakować rzeczy. Jeremy siedział na krześle i uważnie nam się przyglądał. Zrobiłam smutną minę, ale zaraz po tym zaczęłam się śmiać.
- Jane, będziemy prawdziwymi siostrami.- Jane spojrzała na mnie jak na idiotkę, co mnie jeszcze bardziej rozbawiło. Ona jest taka niewinna gdy się wkurza.
- Ten szpital zrobił ci coś z mózgiem?- Jane położyła swoją rękę na moim ramieniu. Nachyliła się w moją stronę i dokładnie przyglądała się mojej twarzy.
- Jane, jak możesz tak mówić o swojej przyszedłeś szwagierce.- nie potrafiłam przestać się śmiać.
- Jeremy, zrób coś z nią, bo zaraz sobie stąd pójdę.- w tym samym czasie gdy to powiedziała do sali wszedł Louis. Zmarszczyło czoło i wszedł do środka.
- Cześć!- przywitał się.- Przecież miałaś wyjść dopiero za kilka dni.
- Szykuje się ślub…- nie dokończyła, bo Jane trzasnęła mnie w ramie. Znowu zaczęłam chichotać.- Jane, nie zapominaj że bijesz kalekę.
- Teraz to kalekę. Jeszcze niedawno mówiłaś że jesteś zdrowa.
- No wiesz, czasami ta noga się przydaje.- pokazałam na nogę w gipsie i delikatnie ją poklepałam. Zauważyłam na ustach brata delikatny uśmiech.- Jane, powinnaś się cieszyć na powrót do domu. Spędzimy trochę czasu razem w aucie.- blondynka opadła obok mnie na łóżku.
- Zróbcie coś z nią, proszę. Zaraz sama będziesz się pakować.
- Panno Martin, grozi mi pani?- uniosłam jedną brew, a Jane ciężko westchnęła. Zaczęłam chichotać.
- Panno Stewards, niech pani przestanie się wyżywać na przyjaciółce. Może pani ze mną porozmawia? Może mnie już pani nigdy nie zobaczyć?- spojrzałam w stronę Louis. Lekko się uśmiechnęłam. Jeremy wstał i pociągnął za rękę Jane. Oboje opuścili salę. Louis stanął naprzeciwko mnie.
- Kiedy wracasz do Londynu?- spytałam przerywając cisze, która między nami panowała. Wzruszył ramionami.
- Czemu nic nie mówiłaś że wychodzisz dzisiaj? Pomógłbym ci.- miło z jego strony, ale wołałabym żeby powiedział mi coś bardziej mnie interesującego. Nie wiem na czym stoję, Louis! opanowałam myśli i odpowiedziałam na jego pytanie.
- To była spontaniczna decyzja.- delikatnie się uśmiechnęłam.
- Spontaniczna?- uniósł jedną brew, a ja pokiwałam głową.- Nie wiedziałem że podejmujesz jakieś spontaniczne decyzje.
- Najwyraźniej jeszcze mnie na tle nie znasz.- zaśmiałam się. Louis kucnął i położył swoje ręce na moich kolanach.
- Najwyraźniej.- powiedział trochę zasmucony. Spojrzałam w jego prześliczne oczy. Były takie ciepłe. Nasze spojrzenia się spotkały, a mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Jego dotyk, był taki miły. Jak ja kocham na niego patrzeć. Jego zapach dotarł do moich nozdrzy. Czemu on tak cudownie pachnie? Zaciągnęłam się powietrzem. Wpatrywałam się w jego hipnotyzujące oczy.- Chciałem z tobą porozmawiać, ale najwyraźniej pogadamy kiedy indziej. W lepszym miejscu niż szpital.- od razu przypomniała mi się, kiedy Louis prawie mnie pocałował, ale przerwała nam jakaś pielęgniarka.
- A co jeśli już nigdy się nie zobaczymy?- uniosłam jedną brew. Louis podarował mi swój śliczny uśmiech. Zamarłam. Jak można być tak pięknym w każdym swoim najmniejszym ruchu.
- Dopilnuje tego, żebyśmy się jednak jeszcze spotkali. Jak wrócę do Londynu od razu cię odwiedzę.- to zabolało. Odwiedzi mnie? Czyli nie mam co liczyć na powrót jego osoby do mojego domu. Louis ranisz. Rozumiem że jest mu ciężko oswoić się z tym wszystkim, ale dlaczego nie może być jak dawniej? Chyba zauważył mój grymas na twarzy. Nie udolnie próbowałam go ukryć.
- Holly, porozmawiamy gdy wrócę.- chwycił moją dłoń i splótł nasze palce. Czy nie mógłby wrócić od razu do mojego życia? Byłoby łatwiej. Nie naciskałam na niego tylko pokiwałam głową. Spuściłam wzrok na swoje ręce. Louis dwoma palcami podniósł moja brodę. Teraz znowu patrzyłam na jego oczy.- Mogłaś wcześniej mi powiedzieć o swoich spontanicznych planach.- zaśmiał się.- Też wróciłbym dzisiaj do Londynu. Mogłabyś wtedy wrócić ze mną.- uśmiechnęłam się. Cóż za kusząca propozycja. Szkoda że nie pomyślałam o tym wcześniej. Jak to tu ludzie mają w zwyczaju, ktoś wszedł do sali. Była to Jane i Jeremy.
- Holly, zbieraj się.- usłyszałam głos przyjaciółki. Nie odrywałam jednak wzroku od Louis.
- Kiedy przyjedziesz?- szepnęłam.
- Jutro. Pasuje ci?- również szeptał. Pokiwałam głową. Louis pocałował mnie w policzek i poszedł. Tylko tyle? Ciężko westchnęłam. Wstałam i wrzuciłam pozostałe rzeczy do walizki. Pośpiesznie ją zapięłam i z powrotem usiadłam na łóżku.
- Jedziemy?- warknęłam. Jer wziął moją walizkę. Musiałam podpisać kilka kartem i zostałam wypuszczona z tego więzienia. Gdy wyszłam na zewnątrz mogłam wreszcie odetchnąć świeżym powietrzem. Zajęłam tylnie siedzenie samochodu Jeremiego. Gdy już ruszyliśmy poczułam lekką ulgę. Za niedługo będę już w domu. Przez jakiś czas w aucie panowała cisza. Rozmyślałam nad swoim życiem. W końcu nie wytrzymałam i jedna maleńka łezka popłynęła po moim policzku. Nie starłam jej. Pozwoliłaby by spłynęła po całej twarzy pozostawiając mokry ślad. Wpatrzona byłam w jeden punkt za szybą. Chociaż nie zwracałam najmniejszej uwagi na to co się dzieje za oknem. Kolejna łza spłynęła wzdłuż mojego policzka.
- Holly?- usłyszałam głos przyjaciółki. Nie odezwałam się. Nawet nie zareagowałam słysząc jej głos.- Czemu płaczesz?- spytała, patrząc na moją twarz. Wzruszyłam ramionami.- Co powiedział ci Louis?- ciężko westchnęłam i pospiesznie starłam ślady po łzach.
- Nie płacze.- od razu zaprotestowałam. Dziewczyna czekała na jakieś wyjaśnienia.
- Co powiedział ci Louis?- powtórzyła pytanie.
- Wróci jutro. Chce ze mną pogadać.
- To chyba dobrze? Znowu będziecie Ze sobą mieszkać.- powiedziała radosnym głosem.- Przyda ci się pomoc.
- Wraca do Londynu. Chce mnie odwiedzić i przy okazji porozmawiać.- zrobiłam specjalny nacisk na ‘’odwiedzić’’.
- Ahh. No ale pewnie do siebie wrócicie, więc czemu płaczesz?- znowu wzruszyłam ramionami. Na tym nasza rozmowa się skończyła. Co miałam jej jeszcze powiedzieć? Ciężko westchnęłam. Znowu wracam do pustego mieszkania. Znowu będę sama jak palce. Przynajmniej Louis jutro przyjedzie. Jestem ciekawa o czym chce ze mną porozmawiać.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dodawajcie się do obserwatorów. :) Strasznie mi smutno, że jest coraz mniej komentarzy. Nie zapominajcie że mam jeszcze dwa pozostałe blogi. KLIK KLIK

CZYTASZ = KOMENTARZ

31 komentarzy:

  1. Oby jednak do siebie wrócili. Ciekawi mnie jak potoczy się ta rozmowa..
    Boski rozdział. :3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Oby do siebie wrocili.świetny rozdział.czekam na nn.napisz tez kolejne rozdzialy na pozostalych blogach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski<3 Nie mogę się doczekać co chce jej powiedzieć Louis ;3 Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję,że Louis jej wybaczy i wrócą do siebie ;3 Bardzo fajny rozdział czekam na next <33 Zapraszam do mnie http://rodzinadirectioners-opowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne <3 Mogę prosić jakoś ten obrazek Lou <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napisz do mnie na asku to je dodam. ;>
      http://ask.fm/AdminkaNika1

      Usuń
  6. Niesamowity rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. o bosz *-* popłakałam się ;p niech oni do siebie wrócą, proszę <3

    OdpowiedzUsuń
  8. No to tak:
    1) Więcej Jane i Jera poproszę.
    2) Postaraj się opisać to, jak Jane radzi sobie , w szkole ' ( podobno się uczy) np. co studiuje itd.
    3) Dawno nie opisałaś jakiejś trasy z 1D.
    4) Świetnie wyrażasz emocje Holly. Opisałaś, że nie ważne jakby było źle - należy się śmiać złu prosto w twarz ;)
    5) Ten wygląd bloga jest o 10000000000 % lepszy od tamtego. Mogę wiedzieć, kto go wykonał?
    6) Twoja aktywność na asku powiększyła się, co można ci zapisać na duży plus.
    7) Może zaczęłabyś dodawać gify? Wtedy roździały byłyby ,, pełniejsze ''
    8) Czy ta dziewczyna, która ,, gra w twoim opowiadaniu holly'' - znasz jej imię i nazwisko? To jakaś site models czy coś?
    9) BOOOSKO!

    p.s1 - będę pisać spod anonima, ale pod moimi wypowiedziami pędę się podpisywać /K. ;3
    p.s.2 - weny życzę
    p,s,3 - jak remont? xd

    /K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło że będziesz komentowała. ;P Remont jakoś idzie. Miło że pytasz. :) Dobra rada z gifami. ;> Szablon zrobił mi ten blog:
      http://iwanttodieforonedirection.blogspot.com/

      Usuń
    2. Ona teraz robi szablony na tym blogu:
      http://do-zamowienia.blogspot.com/

      Usuń
  9. Piszesz świetne opowiadania *.* Czekam na następny rozdział :)
    Zapraszam na mojego bloga: http://dominika-w-nowym-miescie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super Super i jeszcze raz Super. Świetnie że z Holly i Lou jest dobrze czekam nn i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  11. jejkuu świetny rozdział <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. suppppppppper czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  13. wspaniały , dodaje do obserwowanych !

    OdpowiedzUsuń
  14. To jest GENIALNE <3 CZEKAM NA DALSZE CZESCI <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Dziewczyna, ktora "gra" to LILY COLINS ! :) !!! Aktorka :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Zastanawiałam się kim jest ta dziewczyna. ;P Przypadkowo znalazłam to zdjęcie. ;>

      Usuń
  16. Jejku kiedy następny rozdział?! Dziś znalazłam twojego bloga i wszystko już przeczytałam! To jest świetne! Xx
    Teraz zabieram się za Malika ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Next next next ------------>

    OdpowiedzUsuń
  18. Nika zaniedbujesz nas :c jest juz 27 paz czyli rodzil nie pojawil sie na rzadnym blogu ani na fb od przynajmniej 10dni :ccc wiemy masz remont ale przynajmniej napisz w prost, ze zawieszasz bloga :D a i na fb na fn poszukaj jeszcze jakis adminek zeby orzywily strone :) moga byc to przeciez osoby z gotowymi op, nie ? Chodzi o to, ze zaczyna sie robic nudno :) ale wiemy, ze masz remont wiec przymykam oko ;-) ( od razu mowie, ze nie biore odpowiedzialnosci za bledy zawarte w tej od pisze ja na telefonie, ktory wylacza sie za 3min wiec to musi byc szybkie pismo :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem że ostatnio zaniedbuje, ale w ogóle nie mam czasu Miałam napisać wczoraj, ale pojechałam na wieś i wróciłam w nocy. Postaram się dzisiaj dokończyć rozdział o Holly. :>

      Usuń