*Następnego dnia*
- Przyjadę po ciebie jak będę wracał.- powiedział
Louis, całując mój policzek. Wysiadłam z auta i zamknęłam za sobą drzwi.
Obróciłam się i ruszyłam w stronę domu Jane. Stanęłam przed drzwiami, a
następnie zapukałam. Louis miał załatwić coś na mieście, a ja pilnie chciałam
rozmawiać z Jane. Drzwi otwarła mi sama blondynka. Powitała mnie swoim pięknym
uśmiechem, odwzajemniłam to. Dziewczyna wpuściła mnie do środka, po czym
zaprowadziła mnie do swojego pokoju. Gdy znalazłyśmy się w niewielkim
pomieszczeniu, blondynka mnie mocno przytuliła.
- Strasznie się dużo ostatnio wydarzyło.- powiedziałam
odsuwając się od przyjaciółki.
- U mnie też.- zaśmiała się.- Mów pierwsza.- uniosłam
do góry dłoń i rozszerzyłam palce wskazując na pierścionek.
- Louis mi się oświadczył.- dziewczyna pisnęła i
zaczęła mnie przytulać. Zaczęłam chichotać, bo to w końcu jeszcze nie koniec
dobrych wiadomości. Gdy Jane się opanowała chwyciła moją dłoń i zaczęła oglądać
pierścionek.
- Gratuluje.- posłała mi szeroki uśmiech.- Pierścionek
jest śliczny. Kiedy on ci się oświadczył i dlaczego wiem dopiero teraz?-
zaśmiała się. Opowiedziałam jej całą naszą historie sprzed kilku dni.
- Kilka dni przed wyjazdem dowiedziałam się że jestem
w ciąży.- wyszczerzyłam się. Jane jeszcze raz mocno mnie przytuliła.
- Nawet nie wiesz jak cholernie się cieszę.- blondynka
odsunęła się ode mnie i dotknęła mojego brzucha.- Będę twoją ciocią maluchu.
Masz dla mnie jeszcze jakieś wiadomości?- zaśmiała się.
- Raczej nie, ale Louis znowu coś wykombinował. Jakaś
niespodzianka.- obie usiadłyśmy na jej łóżku. Jane trzymała moją dłoń w swojej.-
Teraz ty mów co się wydarzyło.
- Pogodziłam się z twoim bratem i prawdopodobnie razem
zamieszkamy.- pochwaliła się.
- To świetnie. Przeprowadzisz się do niego?- spytałam.
Wzruszyła ramionami.
- Jeszcze niczego nie uzgadnialiśmy. Jer jak zwykle
jest zajęty, ale niedługo ma przyjechać.- uśmiechnęłam się.
- Na pewno coś wymyślicie.
- Louis śpiewa w sławnym zespole, a ma dla ciebie
więcej czasu niż dla mnie Jer.- stwierdziła Jane. Pokręciłam głową.
- Teraz. Chłopaki mają jechać w jakąś trasę. Nie wiem
jak on zamierza to wszystko pogodzić. Ślub, trasa, ja. Za niedługo pojawi się
dziecko. Boje się tego, Jane. Boje się że odstawi nas na boczny tor. Pracuje z
chłopakami, ale niebawem się to zmieni. Ja zostanę w domu z dzieckiem, a Lou
będzie jeździł po świecie.- uśmiechnęłam się i spojrzałam na swoje ręce.- Sama
wybrałam takie życie. Nie zamierzam mu stawać na drodze.
- Kochanie, masz przecież mnie, Jera, rodziców i
rodziców Louisa. Nie zostaniesz sama.- zapewniła mnie.
- Będziesz chrzestną?- podniosłam wzrok na blondynkę.
Na jej ustach pojawił się szeroki uśmiech.
- Myślałam, że nigdy nie spytasz.- zachichotała. Mój
telefon zaczął dzwonić. Wyciągnęłam go z kieszeni i spojrzałam na wyświetlacz.
Louis. Przejechałam palcem po ekranie i przyłożyłam aparat do ucha.
- Holl, jestem już pod domem Jane.- oznajmił.-
Niespodzianka czeka.- zachichotał.
- Już idę.- powiedziałam po czym schowałam telefon do
kieszeni.- Muszę już iść. Louis, na mnie czeka.- wstałam i obie wyszłyśmy z
pokoju.
- Nie martw się tak wszystkim. W końcu jesteś w ciąży.
Jesteś za bardzo przewrażliwiona. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.
- Trzymam cię za słowo.- Jane wyszła ze mną przed
dom.- Zobaczymy się za niedługo.- przytuliła mnie i pocałowała w policzek.
- Jasne.- uśmiechnęłam się.- Od naszego powrotu, nawet
nie byłam w domu. Raczej nie prędko tam się znajdę, bo Louis znowu coś
wykombinował.- Jane spojrzała gdzieś za moimi plecami i do kogoś pomachała i się
uśmiechnęła. Obróciłam głowę i zobaczyłam auto Louisa.
- Oj tam znowu się przejmujesz. Chłopak się stara. Idź
już i zadzwoń jutro. Chce wiedzieć o co chodzi.- zaśmiałam się.
- Ok. Pa.- pożegnałam się z przyjaciółką i poszłam do
auta Louisa. Gdy wsiadłam od razu powitał mnie jego śliczny uśmiech.- To gdzie
jedziemy?
- Zobaczysz.- odpowiedział.
Louis zatrzymał się ulice od domu chłopaków.
Zmarszczyłam czoło. Louis bez słowa wysiadł z auta, ja zrobiłam dokładnie to
samo. Spojrzałam na bruneta, który wyciągnął do mnie rękę, chwyciłam ją.
- Co tu robimy?- uniosłam jedną brew.
- Chodź.- brunet pociągnął mnie za rękę. Wyciągnął z
kieszeni kluczę do furtki jednego z domów. Otworzył ją i przepuścił mnie
pierwszą. Spojrzałam na ogromną wille. Była piękna i z pewnością droga. Nie
równała się ani w jednym stopniu z moim domem. Louis objął mnie od tyłu.- I jak
się podoba niespodzianka?- szepnął do mojego ucha.
- Błagam powiedz że wynająłeś ten dom, a nie kupiłeś.-
również szepnęłam.
- Kupiłem. Chce żeby to był nasz wspólny dom. Wszystkie
rzeczy już tam są. Chodź do środka.- Lou pociągnął mnie za rękę do środka.
Stało tu kilka pudeł. Dom był w środku urządzony bardzo nowocześnie, co bardzo
mi się spodobało. Obejrzałam każdy pokój. Każdy był taki piękny i duży.
Przedpokój, salon, kuchnia, pokój gościnny, łazienka, kolejna łazienka wszystko
było piękne. Pokój dla dziecka nie był jeszcze zrobiony. Louis otwarł przede
mną kolejne drzwi. Była to sypialnia.
- Musisz mi zrobić taką mini mapę tego domu.-
zachichotałam.
- Skoro chcesz.- uśmiechnął się. Tomlinson usiadł na
łóżku cały czas mi się przyglądając.
Podeszłam do niego stając pomiędzy jego
nogami. Położyłam ręce na jego barkach, a dłonie Lou wylądowały na moich
biodrach. Brunet przechylił głowę do tyłu by na mnie spojrzeć. Nachyliłam głowę
i pocałowałam jego miękkie usta. Popchnęłam chłopaka do tyłu, po czym na nim
usiadłam. Lou położył swoje ręce na moich udach i kolejny raz mnie pocałował.
- To łóżko jest jeszcze nie wypróbowane.- powiedział i
zaczął się śmiać.- Widzę że postanowiłaś je przetestować.- zbliżyłam swoje usta
do jego ucha.
- Zachowujesz się jak Harry.- głupio się uśmiechnęłam
i spojrzałam na chłopaka. Uniósł jedną brew. Zrzucił mnie z siebie, po czym sam
teraz był nade mną. Rozbawiło mnie jego zachowanie.
- Stwierdziłem tylko fakty.- szepnął. Jego dłonie
nadal były na moich udach. Zbliżył swoje usta do mojej szyi. Złożył na niej
kilka pocałunków, a następnie zrobił malinkę. Ściągnęłam z niego koszulkę i
moim oczom ukazał się jego tors. Przygryzłam dolną wargę. Brunet znowu zaczął
mnie całować. Całkowicie przy tym odpłynęliśmy.
- Testujecie łóżko?- usłyszałam głos Stylesa. Louis
jak na zawołanie ode mnie odskoczył. Na moich policzkach pojawiły się
rumieńce.- Mówiłem, że tu ich znajdziemy.- zachichotał. Harry zrobił śmieszną
minę, co mnie rozbawiło. Chwyciłam poduszkę i w niego nią rzuciłam.
- Nie mogłeś kupić domu na drugim końcu miasta,
musiałeś ulice dalej od nich?- zaczęłam się śmiać.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Muszę was uświadomić, że ten blog dobiega powoli
końcu. ;/ No cóż. Może dojdzie do 70 i będzie koniec. ;> Rozdział nie sprawdzony,
bo mi się nie chciało. ;P
Pozdrawiam, Nika xx