Rozdział dedykuje każdemu kto przeczytał to opowiadanie. ;*
Bardzo dziękuje za czytanie mojego opowiadania.
*Kilka
miesięcy później*
Siedziałam na skraju łóżka. Kołysałam w rękach małego
Josha. Tak słodko wyglądał. Nie powiem żeby był spokojnym dzieckiem, ale co się
dziwić.
W końcu jego ojcem jest Louis Tomlinson. Na moich ustach był szeroki
uśmiech. Szeptałam do dziecka różne zdania. Chłopiec patrzył na mnie swoimi
niebieskimi oczami. Był tak podobny do Louisa. Przejechałam palcem po policzku
malucha.
- Piękny mały bobas.- zachichotałam. Josh zaczął
wymachiwać rączkami i się uśmiechać. Zachowywał się jakby rozśmieszyły go moje
słowa.
- Hol…- usłyszałam głos Louisa. Nawet nie zauważyłam
że tu wszedł. Podniosłam głowę i spojrzałam na bruneta.
- Hmm?
- Pomóż mi. Nancy się obudziła i cały czas płaczę.-
wstała z łóżka i podeszłam w kierunku bruneta. Spojrzałam na Josha i znowu
zaczęłam do niego mówić.
- Twój uzdolniony ojciec nie potrafi się zająć twoją
siostrą.- zachichotałam.- Lepiej uważaj, bo teraz on się tobą zajmie.- podałam
Louisowi chłopca.
- Bardzo śmieszne Holly.- uśmiechnęłam się i poszłam
do pokoju gdzie była Nancy. Mimo że Louisowi czasami się coś nie udawało to był
wymarzonym ojcem. Zajmował się dziećmi i poświęcał im każdą wolną chwile.
Uwielbiałam słuchać jak im śpiewał by usnęły. Podeszłam do łóżeczka Nancy i
wzięłam ją na ręce. Dziewczynka była cała zapłakana.
- Nie płacz kochanie.- szepnęłam całując jej mokry
policzek. Okazało się że Nancy była po prostu głodna.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Spojrzałam na Louisa.
- Ja nikogo nie zapraszałem.- odpowiedział na moje nie
zadane pytanie i poszedł otworzyć. Nadal siedziałam i bawiłam się z Nancy.
Teraz musiałam zerkać na oba maleństwa. Gdy usłyszałam czyjeś kroki obróciłam
głowę by spojrzeć kto nas odwiedził. Otwarłam szerzej oczy widząc dwie dobrze
znane mi osoby. Blondynka pisnęła i szybko do mnie podbiegła. Kucnęła obok mnie
i szybko mnie przytuliła. Zrobiła to naprawdę szybko, bo już po chwili w rękach
trzymała Josha. Dziewczyna cieszyła się jak głupia co było dość zabawne.
- Co wy tu robicie?- spytałam.
- Przyjechaliśmy z Jerem w odwiedziny. Muszę doglądać
swojego chrześniaka.- zachichotała. Jane jest chrzestną Josha. Chrzestnym zaś
jest Harry. Natomiast chrzestnymi Nancy jest najstarsza siostra Louisa i
Jeremy.
- Stęskniłam się za tobą. Nawet nie mamy kiedy
porozmawiać. Jak ci się mieszka z moim bratem?- spytałam.
- Bardzo dobrze. Rozmawia właśnie z Louisem.- wskazała
głową w stronę kuchni.
Po jakichś 15 minutach kolejny raz zadzwonił dzwonek
do drzwi. Zmarszczyłam czoło. Kto tym razem? Trzymałam na rękach swoją małą
córeczkę, zaś Josha niańczyła Jane.
To było słodkie, że Jane tak się wkręciła.
Dziewczyna cały czas obiecywała Joshowi różne rzeczy.
- Jak będziesz kiedyś potrzebował kasy to możesz na
mnie liczyć. Chociaż w to wątpię, bo masz dzianych starych.
- Jane!- upomniałam ją.
- Widzisz? Matka już się nas czepia.- pokręciłam
głową. Usłyszałam liczne głosy dobiegające z korytarza. Już po chwili w salonie
był cały skład One Direction plus ich dziewczyny, a mianowicie Perrie i
Danielle.
- Mamy prezenty.- powiedział Niall. Harry od razu
podszedł do Jane.
- Daj mi go.- poprosił.
- Nie.- i tak właśnie zaczęła się ich mała kłótnia.
- Jestem jego ojcem.
- Chrzestnym Harry!- przypomniał mu Louis.
Zachichotałam. Podeszła do mnie Dan i Perrie.
- Musisz być wykończona. Zamiast jednego dziecka masz
aż dwa.- zachichotała brunetka.
- Troje. Nie policzyłaś Louisa.- poprawiłam ją. Dan
wzięła ode mnie Nancy. Byłam zdziwiona że dzieci jeszcze nie zaczęły płakać.
Było tu tyle osób. Smutna Jane oddała Hazzie Josha. Zaczęłam się z niej śmiać.
To było miłe że wszyscy chcieli zajmować się dziećmi. Szkoda że tylko dzisiaj.
Moją rozmowę z dziewczynami przezwał płacz Josha.
Wzięłam dziecko od Hazzy.
- Pewnie jest głodny.- zapewnił mnie Niall.
- Przed chwilą jadł.- powiedział Zayn.
- Właśnie! Przed chwilą!
- Jest już późno, a dzieci muszą spać. Lou, pomożesz
mi?
- Mogę ja?- spytała Perrie. Uśmiechnęłam się.
Wszystko się zmieniło. Ja i Louis mamy bliźniaki. Zayn
i Perrie są zaręczeni, podobnie jak Danielle i Liam. Jane przeprowadziła się do
Jeremyego. Gdy Louis jeździ w trasy, co dzieje się bardzo rzadko przyjeżdża do mnie
albo mama, albo teściowa. Cieszę się że mogę na wszystkich liczyć. Oboje z Louisem
jeszcze bardziej się do siebie zbliżyliśmy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
No i dobiegł koniec tej opowieści. ;P Mam nadzieje że będziecie
dobrze wspominać te opowiadanie.
Mam nadzieje że KAŻDY skomentuje ten rozdział. :>
Dziwne uczucie kończyć bloga. ;P
Nie zapominajcie o moich pozostałych blogach, które znajdziecie w zakładce ptt: ''Moja twórczość''
Mój ask: AdminkaNika1
Bardzo dziękuje za:
Wyświetlenia: 107 632
Komentarze: 1270
Obserwatorzy: 78