Louis stał
naprzeciwko mnie. Miał na twarzy wymalowany uśmiech. Jego oczy wpatrywały się w
moją osobę. W ogóle się nie ruszał. Stał w jednym miejscu i po prostu na mnie
patrzył. Zdezorientowana dostrzegłam stojące za nim osoby. Ciemna postać
dziewczyny. Nie widziałam jej twarzy. Stała w cieniu. Mogłam jedynie dostrzec
jej uśmiech. Obok niej dostrzegłam następne osoby. Był tam Diego i Alex. Oni
również się dziwni uśmiechali. Kolejne osoby pojawiły się obok nich. Był tam
Paul, Harry, Zayn, Niall i Liam. Na ich twarzach także były te dziwne uśmiechy.
Zaraz obok chłopaków stała mama i ojczym Louisa. Na samym końcu siedziało na
ziemi malutkie dziecko. Było smutne. Nie widziałam tej małej osóbki, bo także
była w cieniu. Na tych wszystkich twarzach był ten dziwny uśmiech. Louis wyciągnął
przed siebie rękę. Ja powtórzyłam ten ruch. Obok bruneta stanęła ta dziewczyna.
Położyła swoje dłonie na jego ramionach. Louis opuścił swoją rękę. Ani na
moment nie odwrócił ode mnie wzroku. Wszyscy zaczęli się oddalać, a ja stałam w
miejscu. Chciałam za nimi pobiec, ale moje nogi nie chciały się ruszyć.
Krzyczałam. Mała osóbka wpatrywała się we mnie smutnymi oczami. Przeszył mnie
dreszcz. Po moich policzkach spłynęło kilka łez. Nie mogłam nic zrobić. Oni się
oddalali, a ja nie mogłam za nimi iść. Moje usta wypowiedziały bezgłośnie imię
bruneta. Wszyscy się oddalili. Nie mogłam już dostrzec ich twarzy.
- Holly, obudź
się.- powiedział brunet ze snu. Otwarłam szerzej zapłakane oczy. Był przy mnie.
Nie odszedł. Przejechałam ręką po jego twarzy. To był on.- To tylko sen.
- Jesteś ty.-
szepnęłam.
- Jestem.-
potwierdził. Wytarł ręką moje zapłakane policzki.- Co ci się śniło?- zapytał
marszcząc czoło.
- Odszedłeś, a ja
nie mogłam za tobą pobiec.- skrzywiłam się.- Oni pociągnęli cię za sobą.
- To był tylko
sen, kochanie. Przecież wiesz że cię kocham i nigdy bym cię ni zostawił.-
pocałował moje czoło, a następnie przytulił do swojego torsu. Mocno go objęłam.-
Śpij.- szepnął do mojego ucha.
Siedziałam na
sofie i myślałam nad znaczeniem tego głupiego snu. Kim była ta dziewczyna i to smutne
dziecko? Wzdrygnęłam się. Muszę przestać o tym myśleć. To tylko głupi koszmar.
Louis kucnął obok sofy.
- Mam dla ciebie
niespodziankę.- położył swoją dłoń na moim udzie.
- Jaką?-
spytałam.
- Zobaczysz. To w
końcu niespodzianka.- uśmiechnął się zmuszając mnie do tego samego.- Teraz
muszę iść do studia, ale gdy wrócę to gdzieś cię zabiorę.- brunet wstał i
pocałował moje czoło.
- Ok.- tylko na
tyle było mnie stać. Louis zabrał swoją kurtkę i wyszedł. Co Lou znowu kombinuje?
Co to za niespodzianka? Usłyszałam dzwonienie mojego telefonu. Spojrzałam na
wyświetlacz. Mama. Bez zastanowienia odebrałam.
- Hallo?-
odezwałam się do aparatu.
- Dzień dobry,
kochanie!– usłyszałam entuzjastyczny głos mamy. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- Cześć mamo!-
przywitałam się znacznie mniej entuzjastycznie.
- Coś się stało?-
od razu spytała. Czy przed nią nic się nie ukryje?
- Wszystko w
porządku. Miałam tylko dziwny sen i jestem jakaś dziwna.- westchnęłam. Przeczesałam
palcami włosy.
- Jak się czujesz?
Co z nogą?- zadała kolejne pytania. Spojrzałam na zagipsowana nogę.
- Czuję się dobrze.
Noga troszkę ciężka i wkurzająca, ale da się przeżyć.- wyjaśniłam.
- Wszystko gra
pomiędzy tobą a Louisem?- czy ona ma zamiar zadawać tylko pytania?
- Wszystko między
nami w porządku. Właśnie poszedł do studia. Ma dla mnie jakąś niespodziane. Nie
mam pojęcia o co chodzi. A co u was słychać?
- Wszystko
dobrze. Z tego co słyszę to układa wam się.
- Można tak
powiedzieć.- ciężko westchnęłam.- Była dziewczyna Louisa cały czas do niego
wydzwania. To irytujące. Louis twierdzi że pomaga jej, bo ma jakieś problemy
rodzinne. Ufam mu, ale to naprawdę dziwna sytuacja.
- Nie martw się.
Lou na pewno nie zrobił by niczego głupiego. Musze już kończyć. Twoje siostry znowu
się o coś pokłóciły.- zachichotałam.
- Pa.-
rozłączyłam się.
- Tomlinson czy
ty naprawdę oszalałeś?- spytałam wpatrując się w chłopaka.
- Stewards odpuść
i mnie posłuchaj, jasne?- przewróciłam oczami.
- Jak ja cię nie cierpię.-
brunet objął mnie w pasie i przyciągnął do swojego ciała. Pocałował moje usta i
się uśmiechnął.
- A ja cię kocham
i zawszę będę.- nie umiałam się powstrzymać i uśmiech sam mi się wdarł na usta.
- Będę wyglądała
jak…- nie dokończyłam, bo brunet mi przerwał.
- Będziesz
wyglądała jak dziewczyna Louisa Tomlinsona.- zaśmiałam się.
- Chciałam
powiedzieć że będę wyglądała jak kaleka w sukience.
- Ale moja kaleka.-
kolejny raz mnie pocałował.- Pomóc cię się ubrać?- uniósł jedną brew.
- Daruje sobie
taką pomoc. Chyba poradzę sobie sama.- pokazałam mu język.
- Poczekam na
dole.- chłopak zostawił mnie samą w sypialnie. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam
sukienkę, którą po chwili na siebie włożyłam. Nie wyglądam tak jak wyglądać bym
chciała. Strasznie chciałabym włożyć szpilki, ale raczej to nie wypali. Muszę
się zadowolić głupimi balerinami. Włożyłam na siebie sweter i zeszłam na dół. Tomlinson
był ubrany w garnitur. Seksownie w nim wyglądał. Stanęłam obok niego.
- Ślicznie
wyglądasz.- uśmiechnął się.
- Wcale nie.-
zaprzeczyłam.
Brunet otworzył
mi drzwi i podał mi rękę. Zgrabnie wyszłam z samochodu. Jakoś doszliśmy do
budynku. Była tam ekskluzywna restauracja. Spojrzałam na Louisa. Czy on nie
może zachować swoich pieniędzy w portfelu? Zaprasza mnie do drogiej restauracji.
- Nie podoba ci
się? Możemy jechać gdzieś indziej, jeśli chcesz.
- Podoba mi się,
ale to wszystko niepotrzebne.- wyjaśniłam. Louis w ogóle nie słuchał moich
słów. Otwarł drzwi restauracji i wskazał ręką żebym wchodziła. Pokręciłam z
dezaprobatą głową i weszłam do środka. Louis zaprowadził mnie do stolika.
Odsunął mi krzesło.
- Louis?-
usłyszałam nie znany mi głos. Obróciłam głowę i zobaczyłam blond włosego chłopaka.
Nie znałam go, ale Lou chyba tak.
- O cześć Dan.
Dawno się nie widzieliśmy.- uśmiechnął się.
- No troszkę.-
jego wzrok padł na moją osobę.- A to kto? Twoja dziewczyna?- zapytał zaciekawiony.
- To pani Tomlinson.
Holly poznaj Dana.- pani Tomlinson?
- Nic nie
słyszałem o waszym ślubie. Gratulacje.
- Nikt chyba nie
słyszał. To była taka cicha ceremonia.- dodałam.
- W każdym bądź razie
gratulacje. Muszę już iść czeka na mnie ojciec. Miło było cię poznać Holly.- uśmiechnął
się i odszedł.
- Nie ładnie tak
kłamać.- zaśmiałam się patrząc na bruneta.
- Oj tam od razu
kłamać. Zapomniałem dodać że jesteś przyszłą panią Tomlinson.
- Taki mały szczególik.-
znowu się zaśmiałam. Kelner podszedł do naszego stolika. Złożyliśmy zamówienie
i kontynuowaliśmy naszą rozmowę.
- Jeżeli chodzi o
Vicky to nie bądź o nią zazdrosna.
- Jestem
zazdrosna o ciebie, nie o nią.
- Nie powinnaś. Jestem
oddany ci całym sobą.- zaśmiał się. Kelner przyniósł nam jedzenie.
- Tak właściwie
to dlaczego mnie tu zabrałaś?- spytałam.
- Mówiłem już że
to niespodzianka? Skoro jesteś taka niecierpliwa to dam ci to wcześniej.- Lou
sięgnął do kieszeni marynarki i wyciągnął czarne pudełeczko. Położył je na stole
i popchnął w moją stronę. Wzięłam je do ręki i otwarłam. Zamrugałam kilkakrotnie
widząc śliczną zawieszkę. Brunet wstał i wziął naszyjnik. Zawiesił mi go na
szyi, a następnie pocałował mój policzek.
- To prawdziwy
rubin, kochanie.- wyszeptał mi do ucha.
- Oszalałeś?
- Kochanie,
zrozum wreszcie że pieniądze nie mają żadnego znaczenia. Kupiłbym ci co tylko
chcesz byle byś była szczęśliwa.- z
powrotem zajął miejsce naprzeciwko mnie. Naszyjnik był piękny, ale musiał
trochę kosztować.
- Dziękuje.-
powiedziałam całkowicie szczerze. Po kolacji wróciliśmy do domu. Pierwszą rzecz
jaką zrobiłam to poszłam na górę. Byłam zmęczona całym dniem. W nocy się nie
wyspałam bo miałam jakiś koszmar. Weszłam
do pokoju i położyłam się na łóżku. Schowałam twarz w dłoniach. Usłyszałam
zamykanie się drzwi. Zabrałam dłonie z twarzy i spojrzałam na bruneta. Chłopak
podszedł do łóżka. Położył obie ręce po moich bokach. Nachylił swoją twarz do
mojej.
- Zmęczyło cię
moje towarzystwo?- spytał delikatnie się uśmiechając.
- Raczej zmęczyły
mnie sny o tobie.- przejechałam dłonią po jego policzku. Zarost Louisa dodawał
mu męskości. Podobał mi się jeszcze bardziej. Przygryzłam dolną wargę.
Chwyciłam jego krawat i pociągnęłam w moją stronę. Musnęłam jego usta.
Ściągnęłam z jego szyi krawat i położyłam obok.
- Czy ty czegoś
ode mnie oczekujesz?- spytał cwaniacko się uśmiechając. Wplotłam palce w jego
idealnie ułożone włosy. Nie odpowiadając na jego pytanie pocałowałam jego
usta.- Mmm…- zamruczał do mojego ucha.- Mam piękną żonę.- zachichotałam.
- Niedoczekanie
twoje.- szepnęłam. Nieoczekiwanie usłyszałam telefon Louisa. Błagam nie w takim
momencie! Tomlinson jednak zbył ten fakt.
- Mam teraz
ważniejszą rzecz do zrobienia.- przygryzł moją dolną wargę. Zaczęłam rozpinać guziki
jego koszuli. Jego ciało było strasznie seksowne. Tatuaże dodawały mu tego
jeszcze więcej. Przejechałam dłońmi po jego ciepłym torsie. Lou rozsunął suwak
mojej sukienki. Szybkim ruchem się jej pozbyłam…
…………………………………………………………………………….........
Jak się podoba
rozdział? Chociaż raz udał się długi. :> Dodawajcie się do obserwatorów
bloga + komentujcie. To dla mnie ważne. Dziękuje za tak dużą liczbę wyświetleń.
:)
CZYTASZ = KOMENTARZ = MOTYWACJA