* Kursywa to wspomnienia, gdyby ktoś nie wiedział. :)
*Następnego dnia*
Usiadłam na sofie
i podciągnęłam kolana do klatki piersiowej. Oparłam podbródek na kolanie.
Przymknęłam oczy. Próbowałam odciągnąć swoje myśli od wczorajszego dnia. Szkoda
tylko że mi się nie udawało. Ciężko westchnęłam, wspominając moją wczorajszą rozmowę
z Louisem zaraz po tym jak chłopaki od nas wyszli.
- Zapomniałeś chyba mi wspomnieć o
malutkim szczególe. Vicky nie tylko była twoją ‘’starą’’ ale i byłą
dziewczyną.- podkreśliłam ostatnie słowa. Lou siedział naprzeciwko mnie w
wpatrywał się w moją twarz. Wkurzył mnie i to bardzo.- Mieliśmy mówić sobie
prawdę, pamiętasz?- spytałam. Twarz Louisa nie wyrażała żadnych emocji.- Masz
przede mną jeszcze jakieś tajemnice związane z tą dziewczyną?- spytałam
spokojnym głosem. Chce wiedzieć czy ma przede mną jeszcze jakieś tajemnice. To
naprawdę dziwne że Louis nie wspomniał że to jego była dziewczyna.
- To z nią zdradziłem cię gdy byłaś w
ciąży.- powiedział to normalnym tonem. Jakby to było zwykłe codzienne
wydarzenie. Zmrużyłam oczy.
- O tym tez zapomniałeś mi wspomnieć?!-
podniosłam ton swojego głosu.- Mówiłeś że ledwo znałeś tamtą dziewczynę! Może
jeszcze mi powiedz że jesteście przyjaciółmi!- chłopak wzruszył ramionami nie
zmieniając pozycji w jakiej siedział. Przeszło mi przez myśl coś znacznie
gorszego, ale postanowiłam zostawić to dla siebie. Chyba nie mogłabym
powiedzieć tego na głos.
- Jesteśmy przyjaciółmi i tylko przyjaciółmi.-
wypowiedział obojętny.
- O czym z nią cały czas rozmawiasz?-
spytałam patrząc w jego oczy. Dopiero teraz dostrzegłam jak ciężko mu o tym
mówić. Jego oczy iskrzyły się żalem i bólem.
- Ma problemy i próbuje jej pomóc.- Tomlinson
i ta jego dobroć. Wzruszające.
- W czym?- spytałam marszcząc czoło. Czego
ona od cholery może od niego chcieć? Nie wierzę że chodzi jej o zwykłą pomoc.
Louis zorientuje się o tym gdy będzie już za późno.
- Ma problemy rodzinne.- wyjaśnił
pokrótce.- Gdy byłem w Doncaster ona pomagała mi, a ja jej. Ja się pozbierałem
do kupy, a ona nie. Nie mogę jej od tak zostawić.
- Pewnie!- powiedziałam z udawanym
entuzjazmem.- Niańcz ją póki nie poczuje się lepiej. Wiesz co? Szczerze nie
wierze w jej problemy rodzinne. Chciała znaleźć głupiego i znalazła… ciebie!-
krzyknęłam w jego kierunku, po czym zerwałam się z fotela i pobiegłam na górę,
zostawiając Louisa samego.
Szczerze mam już
dość tych kłótni. Ciekawe jak czułby się Louis będąc na moim miejscu. On nie
wie jak to jest. Jestem o niego zazdrosna. Mój telefon zaczął wibrować. Wzięłam
go ze stołu i weszłam w wiadomość.
Od: Jane.
Treść: Jak się czujesz?
Wszystko u ciebie ok? Może do ciebie wpadnę? ;*
Janee xx
Przeczytawszy
wiadomość od przyjaciółki szybko jej odpisałam.
Do: Jane.
Treść: Jasne wpadaj,
jeśli chcesz słuchać mojego ględzenia na temat tego że Louis to dupek. ;(
Od: Jane.
Treść: Wpadnę za
kilka sekund. Jestem obok twojego domu. Miałam iść do sklepu, ale chyba ty
jesteś ważniejsza. ;> Posłucham twojego ględzenia.
Jane nie kłamała.
Po kilku minutach była już w moim domu. Lekko się uśmiechnęłam na widok
dziewczyny. Na powitanie pocałowałam ją w policzek. Usiadła na jednym z końców
sofy, a Jane na drugim.
- No to słucham.-
odezwała się jako pierwsza. Opowiedziałam jej o mojej rozmowie z Louisem. Już
po chwili wiedziała tyle samo o Vicky co i ja.- Gdzie on teraz jest?- spytała.
Wzruszyłam ramionami.
- Prawdopodobnie
poszedł do chłopaków.
- Ostro się pokłóciliście?-
zadała kolejne pytanie. Pokręciła głową.
- Bardziej
przypominało to ostrą wymianę słów.- wyjaśniłam.- Co u ciebie?- spytałam
niespodziewanie. Dziewczyna zmarszczyła czoło.
- Nic nowego. W
liceum dają popalić. Jest mnóstwo nauki, ale to nie zbyt interesujący temat.-
podarowała mi swój śliczny uśmiech.
- Wiesz że nie o
to pytam. Chodzi mi o ciebie i Jeremiego.- dziewczyna spuściła wzrok. Wodziła swoimi
błyszczącymi oczami po ziemi.
- Wiem.-
szepnęła.
- Jane no mów o
co chodzi. Myślisz że uwierzyłam w tą bajkę o sklepie?- dziewczyna nie podnosiła
na mnie wzroku. Cały czas patrząc w ziemie zaczęła odpowiadać na moje pytanie.
- Pokłóciłam się z
Jeremym. Chciałam żeby przyjechał, ale on jak zwykle nie może bo pracuje. Właśnie
o to się pokłóciliśmy. Cały czas tylko praca i praca.- westchnęłam. Chwyciłam jej
dłoń i ścisnęłam.
- Nasi faceci to
dupki.- Jane zachichotała.
- Nie zaprzeczę.-
uśmiechnęła się.
*Wieczór*
Przykryłam się
kocem i wtuliłam głowę w poduszkę. Oglądałam telewizor choć co jakiś czas
przymykałam na chwilkę powieki. Chciało mi się spać, ale i chciałam obejrzeć
ten film. Zmagałam się ze snem. Światło w sypialni było zgaszone co dodawało
jeszcze większego klimatu i senności w moim przypadku. Kolejny raz przymknęłam
oczy. Usłyszałam uginanie się schodów. Czyżby Louis wrócił? Nie otwierałam
jednak oczy. Drzwi od pokoju cicho się otwarły, a tajemnicza osoba weszła do środka.
Telewizor ucichł.
- Oglądam.-
wyszeptałam nie otwierając oczu.
- Właśnie widzę.-
bąknął pod nosem Louis. Westchnęłam. Chciałam dalej oglądać, ale tak strasznie
mi się chciało spać. Poczułam że materac się ugina. Powoli otworzyłam oczy. Louis
opierał się rękami o łóżko nachylając się do mojej osoby. Zmarszczyłam noc
czując dziwny zapach. Doskonale wiedziałam co to za zapach.
- Louis od kiedy
palisz?- spytałam. Miałam nadzieje usłyszeć że to tylko Zayn.
- Od jakiegoś
czasu.- szepnął. Nic o tym nie wiedziałam. Wyciągnęłam rękę spod koca i
przejechałam ręką po jego policzku. Jego zarost kuł moje palce. Przeszedł mnie zimny
dreszcz.- Jesteś zimny.- chłopak wpatrywał się w moje oczy.
- Czemu jeszcze
nie śpisz?- spytał.
- Oglądałam fajny
film, ale jakiś bezczelny człowiek mi go wyłączył.– uśmiechnął się.
- Nie wiedziałem
że przez zamknięte oczy coś widzisz. Będę wiedział na przyszłość.- Lou położył
się obok mnie, a następnie mocno do siebie przytulił. Przykryłam go kocem.
- Zimno.-
szepnęłam. Jego ciało ziębiło moje. W jego odpowiedzi usłyszałam chichot.
- A powinienem
cię rozgrzać?- spytał i uniósł jedną brew. Uderzyłam go pięścią w tors.
Przygryzłam dolną wargę. Oparłam głowę na jego piersi.
- Louis, twoje
ubrania śmierdzą.- szepnęłam. Usłyszałam kolejny chichot.
- Wolisz żebym je
ściągnął?- kolejny raz go uderzyłam, ale tym razem też się zaśmiałam. Gdy
przestaliśmy się śmiać zapanowała pomiędzy nami cisza.- Kocham cię.- wyszeptał
do mojego ucha.
- Aww Louis
Tomlinson mnie kocha.- Lou pocałował moje czoło.- Loui wiesz że nadal śmierdzisz?- dla kogoś kto nie pali ten smród nie jest niczym przyjemnym.
………………………………………………………………………...........
Z tą Vicky miało
być inaczej, ale podsunęliście fajny pomysł. Musiałam go wykorzystać. ;P
Dodawajcie się do obserwatorów bloga. ;> Coraz bliżej 50 rozdziału. ;D
CZYTASZ = KOMENTARZ = MOTYWACJA
Wspaniały rozdział ;) Jestem zachwycona i nie mogę się już doczekać kolejnego.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) już nie mogę się doczekać kolejnego :) świetnie piszesz i widze że nie brakuje ci cudownych pomysłów :D
OdpowiedzUsuńCzekam z zniecierpliwieniem na następny rozdział♥♥♥
OdpowiedzUsuńWspaniały,chociaż powinno być więcej akcjii , no i krótki był,ale czekam na następny !
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział tylko szkoda że taki krótki , ale życzę weny i czekam na następny ;* <3
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńA czemu nie dodałaś nic na ten z Spohie? :c
Przecież było, że piszesz po kolei ;/
cudooo <3 oni są tacy kochani,czekam na kolejny:)
OdpowiedzUsuńGenialne ;> jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;)
http://krople-lez-wylanych.blogspot.com/2013/11/prologue_4702.html
Boski rozdział
OdpowiedzUsuńSweet <3
OdpowiedzUsuńSweeet <3<3
OdpowiedzUsuńOoo to chyba spodobał ci się mój pomysł, który podałam na asku? ^^
OdpowiedzUsuń/K
Lubię wasze pomysły. ;> Wtedy opowiadanie nie jest tylko z moimi pomysłami. ;)
UsuńJak słodko. <3
OdpowiedzUsuńPierw kłótnia, a potem takie zakończenie.. Aww.. Słodko. :3
OdpowiedzUsuńJa bym tam od niego odsunęła, nienawidzę zapachu papierosów. :/
Boski rozdział, weny ci życzę. ;*
Super ;)
OdpowiedzUsuńDalej^^
OdpowiedzUsuńKoniec najlepszy! Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńPisz dużo kochamy twoje opowiadania <3
OdpowiedzUsuńheheszki Lou pali *.* Holly spotka Vicky?
OdpowiedzUsuńCzekam nn i życzę weny
Jeszcze nie wiem. ;P
UsuńCzekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńAwwww Lou i Holly *-*
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nie zrezygnowałaś z wątku o Jane i Jeremym bo bardzo polubiłam ich jako parę xD
Przepraszam, że tak późno komentuje ale szkoła robi swoje ://
Czekam na next ;>
Życzę weny i pozdrawiam/ Julie ;***
mam pytanko : od kiedy dziewczyna z nogą w gipsie biega po schodach ? xD chyba zaliczyłas mały fail albo ja nie zrozumiałam :) co nie zmienia faktu że opowiadanie jest po prostu zaje.biste (tak, to słowo idealnie opisuje moje odczucia xd)
OdpowiedzUsuń